ciemność

1.9K 16 0
                                    


Wy małym pomalowanym na fioletowo pokoju, wyposażonym tylko w łóżko i małą szafkę nocną spała młoda dziewczyna. Jej sen był spokojny. Leżała wygodnie ułożona na plecach. Łóżko może nie było duże ale za to bardzo wygodne. Dziewczyna przykryta do połowy jasną pościelą nie spodziewała się że przez swój głęboki sen nie usłyszy że do jej mieszkania wchodzi obca, zakapturzona postać.

W środku nocy nigdy nie spodziewamy się ataku. Karzdy z nas myśli że w tedy jest bezpieczny. Ale czy na pewno? Najłatwiej jest nas w tedy podejść, zaskoczyć. Nikt nie spodziewa się przecież że w jego domu czy sypialni nagle pojawi się niebezpieczeństwo. Ponoś człowiekowi najlepiej śpi się w odgłosach deszczu, jest to pozostałość po naszych przodkach z dawnych wieków. Kiedy dla człowieka jedynym niebezpieczeństwem była dzika zwierzyna, a jak wiadomo zwierzęta nie polują w deszczu.

Postać ostrożnie otworzyła drzwi do pokoju, jej kroki były delikatne i powolne jak by bała się że szybsze ruchy spowodują obudzenie się dziewczyny. Obserwując postać miało się wrażenie że nie pierwszy raz robi coś podobnego, ruchy choć powolne i ostrożne były wykonywane z pewnością i dominacją nad sytuacją. Nieznajomy popatrzył chwilę w zamyśleniu na śpiącą kobietę. Tak jak by podziwiał jej piękno i spokój w jaki śpi. Nie pamiętał kiedy ostatnio zafascynowała go jakaś postać tak jak ta nieznajoma mu kobieta.

Kobieta poruszyła się przez sen, jak by wyczuła niebezpieczeństwo. Obca postać podeszła do łózka kobiety, delikatnie dotknęła koniuszkami palców włosów dziewczyny tak jak by się bała że mocniejszy ucisk sprawi że rozpadną jak kruche szkło.

Patrząc z boku wydawało by się że nieznajomy pała mocnym uczuciem do kobiety jego oczy ukazywała się miłość. A wyraz twarzy był spokojny taki jak dawno niewidzianych się kochanków. Postać nachyliła się i szepnęła do dziewczyny

-uratuję cię od wszystkiego co złe, spełnię każde twoje marzenie tylko mnie nie odrzucaj- szept był tak cichy że nie obudził kobiety.

Zakapturzony człowiek wyciągnął z kieszeni szczykawkę z tajemniczym płynem w środku. Uklęknął koło łóżka. Delikatnie podciągnął rękawek koszuli biednej dziewczyny i przystawił szczykawkę do odsłoniętego ramienia. Miał już wbijać szczykawkę gdy dziewczyna poruszyła się nagle odwracając się na drugą stronę.

-Nawet przez sen jesteś zadziorna- powiedziała cicho postać uśmiechając się przy tym, jej głos jednak nie był rozbawiony, nie pamiętał już nawet co to śmiech, zapomniał o tym uczuciu lata temu kiedy wszystko legło w gruzach przez nieszczęśliwy wypadek jak uznała policja. Chociaż on wiedział że to nie był wypadek lecz zaplanowane działanie pewnych osób. Niestety w dzisiejszym świecie niby tak rozwiniętym i sprawiedliwym dalej zdążają się korupcje i bardziej lub mniej uprzywilejowani ludzie.

Nieznajomy spróbował ponownie podać lek naszej nic nieświadomej kobiecie, niestety tym razem się udało.

-Już zawsze będziesz moją pomarańczową królewną...

majka

Próbuję otworzyć powieki niestety są za ciężkie, leżę na czymś miękkim za miękkim jak na moje łózko. Gdzie ja jestem? Pytam samą siebie w myślach. Moje powieki są za ciężkie żeby je podnieść chociaż próbuję to zrobić non stop. Zaczynam nasłuchiwać otoczenie jest cicho. Wydaje mi się jak by ktoś zamknął mnie w ołowianej trumnie dwa metry pod ziemią. Czy ja umarłam? Próbuję poruszyć ręką niestety czuję jak bym była do czegoś przywiązana za nadgarstki nad moją głową. Może nogami się uda? Niestety też są związane.

-Gdzie ja jestem? halo jest tu ktoś?- krzyczę najgłośniej jak dam rady. Spierzchnięte gardło nie pomaga w tym ale mam nadzieje że ktokolwiek mnie usłyszy.

Nikt nie odpowiada na mój krzyk, w odpowiedzi słyszę jedynie dźwięk otwieranych drzwi i odgłos kroków. Chodź nie widzę tej osoby wiem że jest to na pewno mężczyzna. Sama obecność tej osoby wywołuje u mnie strach. Rozsiewa on aurę dominacji i pewności siebie.

-Moja pomarańczowa królewna już się obudziła jak nie mam- Jego głos jest spokojny, twardy z lekką nutą ironii. Skądś kojarzę ten głos i to jak mnie nazywa, niestety nie mogę skojarzyć skąd. Może to jakiś dawno niewidziany znajomy? Chociaż kogo ja oszukuje moi znajomi o ile jeszcze w ogóle o mnie pamiętają nie są aż tak pojebani żeby mnie porywać. Może jakiś były? Kurwa dziołcha ty nigdy przecież faceta nawet nie miałaś. Może jakiś pacjent? O to już prędzej ale przecież nie miałam nigdy żadnego psychicznie chorego.

-Kim jesteś?-Zapytałam. Chodź starałam się aby mój głos był twardy i pewny siebie, zabrzmiał bardziej jak głos małego przestraszonego szczenięcia.

-Jestem twoim królewiczem na białym rumaku- Odpowiedział, mogłam bym przysiądź że uśmiechnął się przy tym. No tak ja tu leżę związana a on się ze mnie śmieje no pięknie dość że przestępca to jeszcze wariat.

-Opowiem ci kilka zasad panujących w tym domu, w moim jak i teraz twoim domu- ej ej ej zwolnij jakim moim? Mój dom został w daleko stąd. Oczywiście nie mam odwagi żeby ci to powiedzieć ale pierdol się. Mój wewnętrzny monolog przerwał jego głos.

-Po pierwsze nie wolno ci zdejmować opaski z oczów ponieważ nie możesz mnie zobaczyć- powiedział spokojnie podchodząc w moją stronę. Parsknęłam na jego słowa i zanim pomyślałam z moich ust wyleciało

-A co aż taki brzydki jesteś ?- Mężczyzna zamilkł a mnie przejął paniczny strach gdy uświadomiłam sobie co powiedziałam.

Na studiach uczyli nas postępowania w takich okolicznościach. Powinno się w tedy siedzieć cicho i robić wszystko co powie porywacz, dodatkowo nigdy pod żadnym pozorem go nie prowokować. No tak moi wykładowcy byli by ze mnie dumni gdyby usłyszeli tą rozmowę...

Usłyszałam szybkie kroki mężczyzny w moim kierunku, poczułam że nachyla się na de mną podpierają się na rękach koło moich barków.

-Nie prowokuj mnie bo mogę zrobić coś co na pewno ci się nie spodoba. Za to mi przyniesie wiele satysfakcji. - usłyszałam cichy szept obok mojego ucha, w innych okolicznościach pomyślała bym że to podniecające ale w tej sytuacji jedyne co wskórał to strach we mnie.

Nieznajomy jak by wyczuł mój strach i zaczął się prostować po chwili do moich uszu dotarł dźwięk szyderczego śmiechu.

-Co taka cicha teraz hmm?- zapytał spokojnie.

Może dla tego że się ciebie boję pacanie? Pomyślałam niestety nie mam odwagi aż tak go prowokować bo umówmy się to ja jestem na przegranej pozycji leżąc przywiązana tutaj.

-Skoro ty nie chcesz mówić to pozwól że będę konturował moje zasady- powiedział spokojnie. Po chwili do moich uszu dotarł dźwięk szurania krzesła- Masz zwracać się do mnie per Pan- I czego jeszcze? Pomyślałam szybko- nie wolno ci się mi sprzeciwiać - tak bo przecież mogę się sprzeciwić leżąc obezwładniona na łóżku- za wszystko co zrobisz źle lub nie zgodnie z moją wolą będziesz karana- zaraz co??- jak masz jakieś pytania pytaj śmiało.

-tak mam jedno-odparłam niepewnie niech se nie myśli że się będę na wszystko zgadzać i będę cicho wykonywać jego wolę-po jaką cholerę mnie tu porwałeś?

-ponieważ jesteś moja i nie porwałem cię a uratowałem.- powiedział spokojnie. Usłyszałam tylko dźwięk krzesła a potem.....

Uważaj o czym marzyszWhere stories live. Discover now