13

892 48 14
                                    

Harry

Wszyscy dzisiaj patrzyli się na mnie bardzo dziwnie. Może zauważyli, że mam na sobie inne ubrania niż zazwyczaj. Raczej rzadko kiedy można mnie zobaczyć w zielonych ubraniach. Mam tylko nadzieję, że nie domyślili się, że to ubrania Draco. Wtedy byłoby już po mnie i po nim w sumie też.

Pierwsza lekcja minęła mi bardzo szybko. Pewnie dlatego, że to było obrona przed czarną magią. A jak można się domyślić kocham te lekcje całym swoim sercem.

Gdzieś w połowie dnia poszedłem do wielkiej sali coś zjeść, bo jeszcze niczego dzisiaj nie jadłem.

Usiadłem przy stole Gryffindor'u i wzrokiem szukałem mojego chłopaka. Nigdzie go nie było. Dziwne. Starałem się o tym nie myśleć, ale co chwilę patrzyłem się w stronę drzwi wejściowych lub na stół Slytherin'u czy przypadkiem Draco nie przyszedł.

- Wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna siedząca obok mnie. Była chyba z ostatniego roku.

- Tak.

- Na pewno? Wyglądasz jakoś blado. Może zaprowadzić cię do pani Pomfrey?

- Nie, naprawdę czuję się dobrze.

Napiłem się soku dyniowego i to był chyba zły pomysł. Zaczęło kręcić mi się w głowie i miałem mroczki przed oczami. Nie wiem co się stało, ale chyba straciłem przytomność.

***

Obudziłem się w gabinecie pani Pomfrey. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się dookoła.

- Co się stało? - zapytałem pani Pomfrey.

- Dziecko moje drogie. Ktoś coś ci dolał do napoju. Nie mam pojęcia co to jest, ale narazie nie możesz nigdzie wychodzić. Dobrze?

- Tak, jasne.

Otruty? Ale jak to? Kto mógłby to zrobić?

Położyłem się na łóżku. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi, więc spojrzałem w tamtą stronę. Do sali wszedł Malfoy. Co on tutaj robi?

- Słyszałem, że ktoś cię otruł. Jak się czujesz? - zapytał z troską co mnie zdziwiło.

- Co jest? Dlaczego cię to interesuje? Wyjdź stąd!

Zobaczyłem zdziwienie na jego twarzy.

- Harry... Nie.

Nie mam pojęcia o co chodzi, ale chętnie bym się tego dowiedział.

W Imię Miłości // DrarryWhere stories live. Discover now