2

2K 109 60
                                    

Draco

Harry chodzi strasznie przygaszony ostatnio. Chciałbym do niego podejść, no ale sami wiecie jak jest. Przynajmniej tyle dobrego, że Diggory już go nie nęka ani nic z tych rzeczy.

Zaraz zaczynają się eliksiry, więc muszę pogadać z profesorem Snape'em aka Nietoperzem czy jak kto woli. Mianowicie muszę go poprosić o jedną bardzo ważną dla mnie rzecz.

- Profesorze! - zawołałem otwierając drzwi do jego gabinetu. Przedtem oczywiście zapukałem. Jakbym tego nie zrobił to pewnie dostałbym szlaban.

- Czego, Malfoy? - zapytał jak zwykle miło.

- Jest taka sprawa... Bo może pan zrobić tak, żebym siedział z Harrym?

- Draco. - zwrócił się do mnie po imieniu. Czy to źle? - Dlaczego po prostu nie zaczniesz go podrywać?

- Jeżeli mnie pan z nim posadzi to zrobię co w mojej mocy.

- Zobaczę co da się zrobić.

- Dziękuję profesorze.

***

Zaraz będzie lekcja, mega się cieszę, że będę siedzieć z moim Gryfonem. Wszyscy na razie siedzimy na swoich dawnych miejscach i czekamy na Snape'a.

- Wszyscy wstać! Od dzisiaj będziecie siedzieć tak jak was posadzę i nie ma żadnego ALE!

Po sali rozszedł się dźwięk niezadowolenia. Nawet ja musiałem udawać, że nie podoba mi się to, żeby nikt się nie połapał.

- W końcu usiądziesz z swoim chłopakiem. - powiedział Blaise jakby wiedział, że to mój pomysł.

***

Jestem tak strasznie szczęśliwy, że teraz z nim siedzę. Mimo tego, że nawet na mnie nie raczył spojrzeć ani nic w tym stylu. Patrzę na niego cały czas jakby był najcenniejszy na świecie. Bo jest.

Lekcja się zakończyła jak zwykle odjęciem punktów Gryffindor'owi. Musiałem jakoś zacząć rozmowę z Harrym, więc stwierdziłem, że go odprowadze pod dom Gryffindor'u.

- Co się tak spieszysz, Potter? - oczywiście, że musiałem być wredny.

- Nie twoja sprawa, Malfoy. Odwal się.

- Ja tu taki miły a ty co?

- Ty i miły? To nawet ciężko wymówić w jednym zdaniu.

- Dobra, nieważne.

Co ja sobie myślałem? Przecież logiczne, że nie zwróci na mnie uwagi. Tylko się ośmieszam.

Trochę smutny wszedłem do pierwszej lepszej klasy, żeby pobyć trochę sam, ale to pomieszczenie nie wyglądało jak klasa.

Na środku stał stolik a na przeciwko niego kanapa. W prawym rogu sali było łóżko dla dwóch osób. Było też dużo drzwi i kuchnia na przeciwko takiego jakby salonu.

Nigdy tego miejsca nie widziałem.

Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Odwróciłem się i zobaczyłem Harry'ego. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.

- Nie no serio. Znowu ty? Lepiej stąd pójdę.

- Jak chcesz.

Oczywiście nie chciałem, żeby stąd poszedł, ale przecież go do tego nie zmuszę. Chociaż... Jakbym tak rzucił na niego Imperio? Nie. Później by mnie znienawidził jeszcze bardziej.

Potter stał przy drzwiach i z tego co widzę jakoś się stąd nie rusza.

- Nie to niemożliwe. - usłyszałem jak mówił do siebie.

- Co takiego jest niemożliwe?

- Nie wyjdziemy stąd.

- Co? Co ty pieprzysz?! Co to jest za miejsce?! - zapytałem zdezorientowany.

- Malfoy. To jest pokój życzeń. Zawsze dało się stąd wyjść. Teraz się nie da..

To są chyba jakieś żarty. Jak to stąd nie wyjdziemy. Przecież musimy chodzić na lekcje i tak dalej. Chociaż z jednej strony będę dłużej z Harrym.

W miejscu gdzie powinny bym drzwi pojawiła sie kartka. Powoli do niej podeszliśmy i w ciszy przeczytaliśmy.

Nie wyjdziecie stąd dopóki oboje się nie pogodzicie. Musicie oboje również wyjawić swój jeden sekret, o którym nie wiedzą  nawet wasi najbliżsi. Kto wie, może połączy was coś więcej. Nie musicie przejmować się nauką. Kiedy stąd wyjdziecie wszystko co wcześniej robiliście zostanie w tym samym czasie. Jest tutaj wszystko czego będziecie potrzebować. Powodzenia.

Kartka nie była podpisana. Ten ktoś kto to zrobił jest albo strasznie głupi albo nad wyraz mądry. Chociaż jedno drugiego nie wyklucza.

- Mamy przejebane.

W Imię Miłości // DrarryWhere stories live. Discover now