ROZDZIAŁ XXXIX: DZIECKO MANDOSA

581 35 7
                                    

Do tej pory, Lucille wydawało się, że nie ujrzy piękniejszego miasta od Rivendell

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Do tej pory, Lucille wydawało się, że nie ujrzy piękniejszego miasta od Rivendell. Lothlórien promieniowało jednak innym blaskiem, a w korzeniach Mallornów spoczywał cień przemijania. Większość czasu spędzała na spacerach z Frodem i Samem, Merry i Pippin woleli zwiedzać Złoty Las we własnym towarzystwie.

Lucille stroniła się jednak od nawiązywania bliższych relacji ze swymi kompanami. Domyślała się, że Lórien było ostatnim miejscem, w którym mogła nacieszyć się samotnością. Elfy były ciekawskimi istotami. Chciały poznać wnuczkę Driny Goldstein, którą szanowały do tego stopnia, że wciąż wspominały o niej w swoich pieśniach. A Lucille wiedziała, że nigdy nie dorówna swojej babce odwagą i hartem ducha. Choć może oceniała się zbyt surowo.

Bez zastanowienia podjęła decyzję o towarzyszeniu Frodowi w jego misji, stała się częścią gry, którą toczyły między sobą siły dobra i zła, znosiła trudy podróży z dumnie uniesioną głową, gdyby miała zadecydować o swym losie raz jeszcze, nie wycofałaby się. Bo Frodo też by tego nie zrobił.

Pierścień był doprawdy niezwykłym przedmiotem. Niezwykłym w swej złowieszczej naturze. Lucille nadal nie mogła wyrzucić ze swej pamięci obrazu, w którym to Boromir walczył sam ze sobą na szczycie Karadhrasu. Lucille nie pożądała go, widziała w nim sprawcę swojego nieszczęścia. To dla niego wyruszyła na tę przeklętą wyprawę, to przez niego musiała zrezygnować ze swojego ślubu z Matfridem.

Matfrid...

On byłby zachwycony Lórien, myślała Lucille. Kiedyś mu je pokażę. Odwiedzimy Złoty Las razem i zrozumie, że moja babka wcale nie była szalona.

— Jak ty to robisz? — zapytał ją Frodo, gdy razem z Samem siedzieli na jednej z łąk otoczonej Mallornami. Słońce kończyło powoli swą podróż po niebie, gdy Lucille błądziła palcami po złotych kwiatach Elanorów. Grzechem byłoby wyrwać je z ziemi, by zachwycić się ich pięknem. — Od śmierci Gandalfa nie uroniłaś ani jednej łzy. — Lucille spojrzała na przyjaciela, dość zaskoczona jego stwierdzeniem. — Skąd bierzesz taką odwagę?

Lucille nie nazwałaby tego odwagą. Czasami wolałaby mieć słabszy umysł, który pozwalałby jej ronić łzy, gdy wymagała od niej tego powaga sytuacji.

— Sama nie wiem, dlaczego wtedy nie płakałam — westchnęła, kładąc się na ziemi. Wodziła oczami po przesuwających się na niebie chmurach. — Po prostu nie byłam szczególnie zżyta z Gandalfem. Szkoda, że bez niego jesteśmy skazani na porażkę.

— W Rivendell mogłaś zawrócić do domu, nikt cię nie zmuszał do udziału w tej wyprawie — dopytywał ją nieustępliwie Frodo, a Lucille zastanawiała się, co chciał przez to osiągnąć. — Dlaczego tego nie zrobiłaś?

— A kim byłabym w Shire bez mojego najlepszego przyjaciela? — odpowiedziała żartobliwie Lucille, szturchając delikatnie przyjaciela ręką w bark. — I zostałabym bez druhny. Teściowa by mnie zjadła.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now