1. Koszmar...

25 2 0
                                    

Jestem sama...

Siedzę w pokoju...

Jest ciemno... i-i-i zimno...
Nie mogę się ruszyć...
Boje się, tak strasznie się boje.
Słyszę kroki... Drzwi otwierają się...Słyszę krzyki...










Jest środek lata i wczoraj widziałam się z bratem. Byliśmy w parku na lodach. Tak strasznie cieszyłam się, gdy go zobaczyłam. Siedzę właśnie w swoim pokoju w odległej dzielnicy od Akademii U.A. 

Czytam wylegując się na łóżku. Fala loków opada na poduszki, a ja uciekam w magiczny „idealny" świat. Tam gdzie marzenia stają się rzeczywistością, a słowo „niemożliwe" nie istnieje. Zerkam z nad książki na balkon, widzę jak niebo powoli zmienia swoje barwy. Kocham ten widok. Mogłabym tak patrzeć tygodniami. Wstaje i odkładam literaturę rozmyślając o tym co przeczytałam.


„Jesteś moim celem, moim światłem życia. Nie opuszczę cię nigdy"


Zamyślona biorę prysznic. Susze i spinam włosy nad, którymi ciężko zapanować. Zaplatam je w gruby warkocz. Wróciłam na łóżko wciąż będąc daleko od rzeczywistości. Szukając sposobu by moje „nigdy" było prawdziwe. Często mi się to zdarza od kiedy mój brat odkrył swój dar. Chce go wspierać i „zawsze" być obok. Z tymi myślami zasypiam głębokim snem. A moje sny wypełniał mały, zielonowłosy chłopczyk...

Budzę się dość wcześnie, bo to jednak godzina 5:23. Nie zamknęłam okna na noc więc wyczuwam chłodne, poranne powietrze. Ruszam do kuchni. Szykuje sobie kawę lekko bujając się do spokojnej muzyki. Siadam do stolika i przekręcam dokument. Szukam swoich danych by móc zapisać się na badania. Ostatnio coś się źle czuje, a długo już to odkładam. Skoro i tak nie mogę spać to co mi szkodzi zająć się tym teraz? Wypisuje papierek powoli.

Dokument:

Imię: Zumi

Nazwisko: Midoriya

Data urodzenia: 15 lipca XXXX

Dar: brak

Ubezpieczona: tak

Rodzina: Izuku Midoriya, Inko Midoriya

Powód wizyty: Zawroty głowy i kontrola (pęknięta kość w prawej ręce)


Wzdycham cicho i patrzę na pusty już kubek. Niestety kawa jakoś mocno na mnie nie działa. Kładę się na kanapie w salonie i czytam powoli książkę. Po kilku stronach zasypiam ponownie.

Budzę się około godziny 9:20. Powoli wstaje i ruszam na „polowanie". Znalazłam końcówkę płatków i mleko czekoladowe. Idealne na śniadanie. Zjadam je szybciutko i przebieram się w coś wygodnego i lekkiego, rozpuszczam warkocz, a fala loków opada mi na ramiona, plecy i biust.


Idę ulicą miasta i cieszę się porannym chłodem. Widzę nade mną jakiś cień. To bohaterowie! Po chwili słyszę wybuch i uciekam w miarę daleko od dźwięku. Jestem w parku. Jest tu cicho.. trochę za cicho.


Nim cokolwiek zrobię bardziej widzę niż słyszę huk. Rozglądam się i po sekundzie orientuje, że wybuch wyniósł mnie w górę. Przerażona patrzę na wszystko z góry modląc się w myślach by to było tylko złudzenie. Niestety rozpoczęła się moja droga w dół. Krzyczę. I to głośno. Zamykam oczy by nie musieć na to wszystko patrzeć. Gruz, pył i chmury dookoła. Chciałabym coś zrobić lecz wszystko znika z mojej głowy ustępując przerażeniu.


Nagle to uczucie spadania znika, a ja jestem w czyjś silnych ramionach. Otwieram niepewnie oczy i widzę wkurzonego blondyna. Od razu się do niego przytulam.

-Bakugou...

-Spokojnie Zumi -powiedział do mnie lecz teraz mało co słyszałam, wylądowaliśmy, a ja go nie puszczam- Mała.. jest dobrze już- przytulił mnie lekko jedną ręką. Jestem w takim szoku, że nawet nie widziałam kiedy mnie puścił i przekazał komuś innemu.

-Zumi! Nic ci nie jest? Jesteś cała? - Ta panika w głosie... pytania... otwieram oczy i patrzę w górę. To mój brat. Mój kochany braciszek. Stoję tak i go przytulam, a on nie odpycha mnie tylko głaszczę uspokajająco.- Już lepiej?

-Tak.. dziękuję... -patrzę chwilę na Bakugo i lekko się rumienię.

-Izuku... idę do sklepu. Przyjdziesz później do mnie? Zrobię ci coś pysznego do jedzenia^^

-Wybacz mi Zumi, ale dziś nie mogę. Ale będziemy w kontakcie dobrze?

-Dobrze Izu.. - mówię lekko zrezygnowana- uważaj na siebie.

-Oczywiście jak zawsze^^' ty też na siebie uważaj siostrzyczko

I odeszli oboje, a ja lekko przygaszona ruszam do sklepu. Cały dzień nic się nie działo. Jak zwykle byłam sama. Zrobiłam zakupy. Byłam w pracy i tyle... W domu zjadłam kolacje i czytałam do późna. Zasnęłam z myślami będącymi jeszcze przy dzisiejszym poranku. I niestety dopadły mnie bolesne wspomnienia...


Właśnie wychodzę ze szkoły. Jest miłe wiosenne popołudnie. Podbiegam do brata naskakując na niego z tyłu. Krzycząc: Izuuuuuuuuuuuuuuuuu!
Ten się śmieje i bierze mnie na barana.

-Co tam Mimi? – na mojej buzi pojawia się grymas. Nie lubię, gdy tak do mnie mówi.- No nie obrażaj się. I co? Wyznałaś miłość ukochanemu tak jak obiecałaś?

-Dałam mu kartkę- mówię dumna z siebie i zeskakuje z jego pleców. Podchodzi do nas Katsuki.

-Midoriya, musimy pogadać – patrzy na mnie, a mój brat jak zwykle się cyka przed nim i kurczy. Zabrał mnie na bok i oddał kartkę, którą schowałam mu do plecaka- odpowiedź brzmi: NIE – i tyle...odchodzi powoli zostawiając mnie z dziurą na kartce i w sercu, a ja głupia liczyłam na miłość. W środku kartki napisał: „Quirkless to ofermy". Nie mam siły. Idę pod ścianę i padam na kolana z płaczem...


Pomimo tego co się kiedyś stało.. ja ciągle coś do niego czuje... ilekroć wracam do tych wspomnień boli mnie to co zrobiłam jak byłam mała. To jak kłamałam... jednak nie potrafię przyznać się do tego po tylu latach... Ale jakie to ma znaczenie? Ważne, że mój brat jest szczęśliwy. Spełnia swoje marzenia. Mi zostają książki i moja własna osoba... Samotność to coś co nie znika szybko. A najbardziej samotnym jest się wśród ludzi. Każdego dnia czuje się jak małą myszka, która nic nie robi. Jest do zabawy dla wielkich kotów tego świata. Tak samo jak większość Quirkless...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miałam wizje więc jednak dzisiaj wstawiam^^

890 słów

Miłego wieczoru jeśli ktoś to dziś przeczyta

1 października 2022 roku

Godzina: 20:09

Inny świat/ mhaOnde histórias criam vida. Descubra agora