Prolog

36 3 0
                                    

W moich słuchawkach The Cranberries cicho śpiewali When You're Gone, a ja obserwowałam krople deszczu spływające po szybie autokaru. Słoneczne Santa Barbara zostało daleko za mną, ustępując w moim życiu miejsca deszczowej Irlandii.

Pół życia spędziłam na złocistych plażach Kalifornii. Byłam przekonana, że będę chciała tam wrócić, gdy tylko postawię stopę na lotnisku w Dublinie. Jednak nic takiego się nie stało. Odetchnęłam pełną piersią, stojąc na dworcu autobusowym w oczekiwaniu na autokar do Sandy Cove. Jesienna aura Irlandii zdawała się być dla mnie czymś naturalnym. Jak smak dzieciństwa, o którym przypomniałam sobie po latach. Z każdą minutą czułam, że decyzja o wyjeździe była najlepszym, co mogłam zrobić.

Zostawiłam w Kalifornii byłych przyjaciół, byłą dziewczynę, zazdrosną siostrę i rodziców, dla których żadne z ich dzieci nigdy nie było wystarczająco idealne. Dostałam się na wszystkie uniwersytety, na które złożyłam podania, choć nie nigdy nie chciałam na nie iść. Yale, Brown, Harvard, Stanford, Columbia. Mogłam przebierać w ofertach. Nawet wtedy mogłam być lepsza według moich rodziców i byłam zbyt dobra według mojej siostry. Moją ostatnią deską ratunku byli przyjaciele, którzy odwrócili się ode mnie, gdy zerwała ze mną Scarlett. Musieli wybrać stronę i to zrobili. Nie miałam powodu by zostawać w Ameryce.

Dlatego całe wakacje przepracowałam w jednej z miejscowych kawiarni, by uzbierać pieniądze na bilet lotniczy do mojej rodzinnej Irlandii. A na początku września siedziałam już w autobusie, który wiózł mnie do przeszłości, która miała stać się moją przyszłością. Nie byłam w Sandy Cove dobra dziesięć lat i nie spodziewałam się, że kiedykolwiek tam jeszcze wrócę. Nie spodziewałam się, że ciotka w ogóle będzie pamiętała, kim jestem. Tym bardziej nie spodziewałam się, że bez mrugnięcia okiem zaproponuje mi pokój w swoim domu.

Poczułam, jak ktoś stuka mnie w ramie. Wyciągnęłam słuchawkę z ucha i spojrzałam na starszego mężczyznę, który stał w przejściu.

- Wolne? – wskazał na fotel obok mnie, na którym postawiłam swój plecak.

- Tak – od razu zabrałam bagaż z siedzenia – proszę bardzo – uśmiechnął się do mnie, co od razu odwzajemniłam. Moje słuchawki zaczęły pikać, sygnalizując, że muszę je naładować. Włożyłam je do powerbanka i skupiłam swoją uwagę na książce, którą czytałam zanim pojawił się mężczyzna.

- Duma i uprzedzenie – usłyszałam nagle jego głos. Uniosłam na niego wzrok i pokiwałam głową.

- Czytałam ją już chyba milion razy, a i tak zawsze do niej wracam – odparłam z uśmiechem. Mężczyzna przyjrzał mi się uważnie.

- Rozumiem cię. Słyszałem dużo opinii o tym, że to jedna z najbardziej oklepanych książek i każdy ją czyta, ale moim zdaniem ta popularność skądś się wzięła.

Moja wewnętrzna książkara krzyczała ze szczęścia. W Santa Barbara nie miała zbyt wielu okazji do rozmawiania o książkach. Większość moich znajomych uważała to za nudne, a reszta uznawała jedynie podręczniki do chemii czy historii.

- Myślę, że powodem jest to, że każdy w jakiś sposób może się utożsamić z tą książką – zauważyłam, a on przysłuchiwał mi się z uwagą – może nawet nie z konkretnymi postaciami, a raczej z niektórymi z ich czynów czy emocji. W końcu każdy z nas kiedyś pochopnie kogoś ocenił i nie raz bywamy zbyt dumni, by przed sobą samym przyznać, że się pomyliliśmy. Myślę, że wiele z nas też kiedyś zakochało się w kimś, w kim nie powinniśmy albo nie chcieliśmy się zakochać. Ludzie często robią z miłości głupoty, których później żałują albo nie są w stanie zrozumieć własnych uczuć – zakończyłam swój wywód. Mężczyzna uśmiechnął się, kiwając głową.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 24, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Night We MetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz