Liv była w podłym humorze, dlaczego? Oczywiście przez ducha.
Kilka dni temu jej szkoła kończyła pięćdziesiąt lat działalności i z tej okazji, wszystkie klasy chciały to uczcić organizując potańcówkę. Przedstawiciele klas poszli do Vladovsky'ego prosząc o pozwolenie. Podobno kiedy usłyszał z jakiej okazji ma być zorganizowana impreza, na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
Tak więc rozpoczęło się zbieranie pieniędzy. Przewodniczący klasy latali w tą i we w tą, informując o upływającym terminie wpłaty oraz o pewnych zmianach. Po upływie tygodniu uczniowie uzbierali potrzebną im sumę pieniędzy. Nawet udało im się w krótkim czasie załatwić DJ.
Kiedy zbliżał się dzień potańcówki, Liv wraz z mamą i Andym poszli na zakupy. Potrzebowali jakiś strojów. Andy zdecydował się na czarny garnitur z zielonym krawatem, a Liv na różową sukienkę do kolan z czarnymi paskami na plecach i talii.
Kiedy klasy weszły do sali rozpętało się piekło. Ktoś przez przypadek zniszczył świecznik, z którego wyszedł duch. Zjawa miała zdolność wybuchów, które potem zmieniały w kamień. Liv, Mike oraz Andy przemienili się i polecieli za duchem.
Kiedy walka dobiegła końca był środek nocy, a potańcówka została odwołana. Kiedy Baker'owie wrócili do domu, Liv siedziała na dachu i przeklinała swój los.
- Więc tu się schowałaś.
Liv zwróciła się w stronę miejsca skąd usłyszała głos brata. Andy stał oparty o poręcz schodów. Zamienił niewygodną marynarkę na swoją ulubioną bluzę, a spodnie i buty zostawił.
- Jak się czujesz?
- A jak może się czuć ktoś, kto wydał całe swoje kieszonkowe na sukienkę, w której nie mógł zatańczyć przez ducha?
- Okropnie? - domyślił się Andy.
- Delikatnie mówiąc.
Liv westchnęła, delikatnie pocierała ramiona starając się trochę ogrzać zmarznięte ciało. Nie umknęło to Andy'emu, który od razu ściągnął bluzę i zarzucił ją na ramiona siostry.
- Dzięki.
- Nie ma problemu.
Patrzył na profil siostry, kiedy ta przyglądała się gwiazdą z smutną miną. Odkąd wrócili z misji Andy starał się znaleźć pomysł na poprawę humoru Liv i chyba go znalazł. Wyjął z kieszeni telefon i położył na stoliku, zaczęła grać spokojna piosenka, w sam raz do tańca. Stanął przed Liv zasłaniając jej widok na niebo, po czym wyjął w jej stronę dłoń.
- Mogę prosić do tańca?
Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
Uśmiech Andy'ego nie schodził mu z twarzy, co tylko zaraziło Liv, która chwilę później zachichotała. Chwyciła wyciągniętą dłoń brata i razem z nim podeszła na środek dachu. Oplotła szyję Andy'ego rękoma i położyła głowę na jego ramieniu, natomiast Andy delikatnie położył dłonie na jej talii. Delikatnie kołysali się w rytm muzyki. Zapomnieli o stresującym dniu, cieszyli się tylko chwilą spokoju i swoim towarzystwem.
Kiedy piosenka się skończyła Liv odsunęła się od brata z uśmiechem.
- Dziękuje Andy.
- Nie ma sprawy.