10.Burning Man.

279 4 2
                                    

Hejka kochani . Witam was w kolejnym rozdziale .Bardzo przerpszam za aż tak dlugą przerwe. Jest ona spowodowana tym , że poporstu gdy zaczęła się szkoła , przestałam mieć czas . Do tego trenuje i poporstu jest mi bardzo ciężko to pogodzić .Tak wiem , że pewnie większość z was nie pamięta co się działo przed tem . Bardzo przepraszam kochani ♥️. Szybkie wyjaśnienie dla pewnie większości nie wiedzącej co to Burning Man : Jest to festiwal na pustyni w północnej Nevadzie . Jest on wzięty z starej tradycji spalania kukły w sobotni wieczór . Sama idea jest bardzo ciekawa . Jeździ się rowerem po pustyni i po drodze są różne wydarzenia. Także naprawdę super. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej to se wpiszcie w Googla . Haha . A teraz zapraszam was do czytania i przepraszam za tak długi wstęp . 💗💓
Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu . Było tu ciemno . Chwilę mi zajęło , zanim zrozumiałam gdize się znajduje . Byłam w jakimś dziwnym wanie . O dziwo było tu wygodnie . Siedziałam na jakby materacu . No Brad się postarał - pomyślałam , dodając sobie tym otuchy. Wstałam . Był to błąd ponieważ się od razu przewróciłam . Uderzyłam się w głowę . Postanowiłam porozmawiać z kierowcą . Nie należałam do cierpliwych ludzi, także nie umiałam już wytrzymać .
Ch: Do kąd jedziemy ?
:Nie jest to ważne .
No nie wytrzymam.
Ch: Zadałam pytanie .
: A ja odpowiedziałem .
Ch: Wiem od kogo jesteś .
: Gratulacje. Order chcesz ?
Ch: Podziękuję . Mogę przynajmniej usiąść jak człowiek ?
:Mhm
Co za debil . Nie dość , że mnie porwał ,to jeszcze taki gbur . Stanęliśmy na stacji .
Ch: Mogę dostać coś do jedzenia ?
: Zależy co byś chciała .
Ch: Pójdę po hot doga.
: To kup mi też .
Wyszłam z wana nie wieżac w swoje szczęście . Co za debil . Ha los się do mnie usmiechną . Jakim cudem nie pomyślał o tym , że mogę uciec . Lecz za nim to wszytko , pójdę po coś do jedzenia . Pomyślałam . Weszłam do budynku . Chciałam kupić sobie hot doga , zapasy jedzenia i picia . Bo wciąż nie wiedziałam gdzie jestem . Podeszłam do lady .
Ch: Dzień dobry .
: Dzień dobry .
Zaopatrzywszy się w wszytko co potrzebne chciałam już odejść , ale nagle postanowiłam się jeszcze o coś zapytać .
Ch: Mam pytanie . Jaki jest dzisiaj dzień ?
Kasjerka popatrzyła się na mnie z wyraźnym zdziwieniem .
: Jak to jaki . Ósmy sierpnia .
Moje urodziny. Super.
Ch : A gdzie jesteśmy ?
: Czy wszystko dobrze ?
Ch: Tak . Proszę mi odpowiedzieć na pytanie .
Skłamałam . Gonił mnie czas i nie wiedziałam kiedy kierowca zorientuje się , że jakoś za długo mnie nie ma .
: Jesteśmy niedaleko Las Vegas.
Ch: Mogę zadzwonić ?
Kasjerka podała mi telefon. Pierwszą osobą jaką mi przyszła na myśl był ... Rafe . Zaczęłam wybierać numer . Znałam go na pamięć. Po trzech sygnałach ktoś odebrał .
Ch: Halo?
R: Charlie ?
Ch: Rafe , boże jak dobrze . Jestem w Las Vegas. Postaram się uciec ale nie wiem na ile to będzie możliwe . Udam się do centrum miasta. Będę na was gdzieś czekać .
Tymi słowami zakończyłam rozmowe . Nie miałam już czasu. Pospiesznie wykupiłam mapkę i udałam się do łazienki . Z tamtąd usłyszałam jak dzwi stacji się otwierają i usłyszałam dobrze znany mi głos . Musiałam uciekać . Zobaczyłam okno . Postanowiłam wspiąć się na toaletę i przejąć przez nie . Historia lubi się powtarzać. Zaśmiałam się sama do siebie . Zeszkoczylam na beton . Zaczęłam biec w stronę lasu , który był na wprost mnie . Po dwudziestu minutach biegu zatrzymałam się . Nie wiedziałam gdzie jestem. Zaczęłam chodzić po terenie . Błąd. Zrozumiałam to po godzinie bez radnego chodzenia . Usiadłam na ziemi . Robiło się zimno , nie wiedziałam gdzie jestem a do tego bałam się bo zaczynało się ściemniać . Tak wiem , nie miałam czasu ale musiałam sobie to poukładać . Zaczęłam powtarzać . Co robić ? Co robić?
Zaczęłam płakać . Wszytko się zjebało a ja siedzę na mchu w lesie . Czy naprawdę chce żeby się to tak skończyło ? Zaczęłam się śmiać ze swojego nieszczęścia bądź też szczęścia . Nie wieże . Nikomu się nie mogło przydażyć , a jednak . Zacząłem sobie wszytssko układać w głowie . Złapałam mapę i ruszyłam na zachód . Zrobiło się zupełnie zimno i ciemno . Pomimo tego dalej szłam . W pewnym momęcie oparłam z sił na stary korzeń . Zasnęłam . Obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające z głębi lasu . Zapaliłam latarkę . Stwierdziłam , że to zły pomysł i ją od razu zgasiłam . Ponownie zaczęłam iść przed siebie . Jadynym światłem które posiadałam , były gwiazdy . Szczególnie widoczne tej nocy . Niebo było piękne . Miałam wrażenie , że coś podpowiada mi gdzie iść . Szłam tak już od dobrych dwóch godzin . Była mniej więcej północ . Usłyszałam jakiś dziwny szelest za sobą . Obudziłam się energicznym ruchem w tą stronę . To był błąd . Zdałam sobie sprawę z glupoty dopiero po wydarzeniu . Wyskoczył z krzaków lew górski . Japitole . Prawie bym popełniłam kolejną okropiczną omyłkę ale tym razem coś uchornilo mnie od poparzenia się zwierzęciu w oczy . Miałam ochotę uciec, lecz tego też nie uczyniłam . Poczułam w sobie przypływ energii. Stałam wyprostowana . W moich oczach nie było widać przestraszenia . Przypomniało mi się o nożykach , które od zawsze noszę z tyłu spodni . Ich pas jest tak idealnie zaprojektowany aby szybko i sprawnie dało się je wyciagnąć. Zrobiłam to powoli . Wiedziałam , że każdy gwałtowny ruch może kosztować mnie życie . Koleją rzecz , której o mnie nie wiecie . Umiem walczyć . Taaaa . Nie było tego widać gdy na przykład Brad mnie porwał ale to coś innego . To jest inny rodzaj strachu . Zwierzę najwidoczniej się mnie przestraszyło ponieważ gdy tylko się wyprostował i wyciągnęłam noże , oddaliło się . Ponownie zaczęłam brnąć przez gęszcz . Zgubiłam rachubę czasu . Wydaje mi się , że około dwóch godzin po tej akcji usłyszałam odgłosy jakby imprezy . Przyspieszyłam . Wyszłam z lasu . Wreszcie . Wydawałam się na całe gardło . Nawet nie umiecie sobie wyobrazić jakie to jest szczęście znaleźć popluacje po nocy w buszu . Dopiero teraz popatrzyłam na moje ubrania . Wyglądałam tragicznie . Trudno . Przeżyłam to najważniejsze . Zaczęłam biec w stronę odglosów . Wszyscy ludzie się śmiali . Bawili . Nie mogłam w to uwierzyć . TO JEST BURNING MAN . Przez wysztkie ostatnie wydarzenia zapomniałam o tym , że to teraz . Dopiero gdy zobaczyłam ludzi jezdżących rowerami po pustyni i wielką kukłę , zrozumiałam co tu się dzieje . Podbiegłam do pierwej lepszej osoby .
Ch: Przepraszam . Mogę zadzwonić ?
Kobieta podała mi telefon . Popatrzyła się na mnie pytająco .
Od razu zrozumiałam .
Ch: Wiem. Wyglądam gorzej niż okropnie . Spokojnie wsyztko dobrze . Już tak .
Po co jej to miałam mówić . To wysztko przez co przeszłam . Nie było to potrzebne . Wręcz zbędne .Juz się miałam rozłączyć , jak usłyszałam doskonale mi znany głos .
Ch: JJ?
JJ: Charlie . Boże jak dobrze cię usłyszeć . Gdzie jesteś ?
Ch: Na burning manie .
JJ: Jak to ? Miałaś być w Nowym Jorku.
Ch: Wiem . Przepraszam . Musiałam uciekać .
JJ: Ale jak ty się tam znalazłaś. Autem tam jest osiem godzin a co dopiero na nogach .
Ch: Nie wiem . Najwidoczniej niedaleko Las Vegas było daleko .
JJ: Nie odzywałaś się do nas dwa dni . Jesteśmy już w drodze .
Ch: Jak daleko .
JJ: Jeszcze cztery godziny .
Ch: Okeej . Przeżyje jakoś . Chyba . Paaa.
JJ: Charlie...
Rozłączyłam się . Nie wiem co chciał powiedzieć ale było to już nie istotne . Byłam bezpieczna . Przynajmniej tak mi się wydawało .
Bardzo mi miło jeśli dobrneliście aż do tego momentu. Przeczytałam przed chwiłą tą książkę jest w niej wiele błędów, za które przepraszam . Zapraszam was do moich innych książek . Love ya ♥️♥️. Miłego dnia / nocy

I still hate you Rafe Cameron Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu