Rozdział 13

504 60 11
                                    

David wrócił do mieszkania Rosie. Wszedł do środka, zdjął buty i kurtkę po czym usiadł na kanapie w salonie. Spojrzał zaciekawiony w stronę latynoski która wzdrgnęła się i wzięła laptopa do rąk. Postawiła go przed nim z odpaloną stroną z mieszkaniami.

- Znalazłam parę odpowiednich. - Oznajmiła pokazując pierwszy. - Nowy budynek z tego roku, trzy pokoje, wystarczy umeblować. - Odparła przewijając stronę pokazując informację.

- Nawet spoko... ale jest blisko szkoły i w ogóle? - Dopytał.

- No... nie. - Odpiwiedziała po czym pokazała drugie mieszkanie. - Na drugim piętrze, dwa pokoje ale blisko sklepu, szkoły i przedszkola.

- Pasowałoby... tyle że ma tylko 60 metrów...

- Kurwa. - Przeklnęła pod nosem ze swokej nieuwagi. - Ostatni kandydat, 80 metrów, na pierwszym piętrze, trzy pokoje, szkoła pod nosem, sklep kilometr dalej, co ciekawe blisko baru. - David na te informację zaciekawił się jeszcze bardziej.

- Okej, ile kosztuje? - Zapytał.

- 402 tysiące. - Odpowiedziała. Glikenly gwizdnął na cenę i westchnął.

- Kurwa drogie w chuj... - Dodał. - No dobra... mam coś odłożone na koncie, może będzie git. - Powiedział drapiąc się po głowie.

- W razie czego mogę ci po-

- Nie, wystarczająco mi pomogłaś, dam sobie radę. - Rzekł po czym wstał i poszedł do pokoju który od czterech dni praktycznie należał do niego.

Brunetka przez kilka minut przeglądała inne oferty mieszkań lecz nie znalazła nic ciekawszego. Wyłączywszy laptopa usłyszała dzwonek do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła, stał w nich młody chłopak w czapce z paczką.

- Zamówienie dla pani Cambridge. - Oznajmił.

- To ja. - Odpowiedziała po czym wzięła paczkę. - Do widzenia.

- Do widzenia.

Dziewczyna zamknęła drzwi nogą po czym poszła do salonu, postawiła paczkę na stoliku i otworzyła. W środku był ciemny czarny stolik w częściach. Rosie pomyślała że będzie to świetny pretekst by wyrwać Davida z monotonnej zabawy w samotnika.

- David! - Krzyknęła, po chwili heterochromik był już obok niej.

- Co kupiłaś? - Zapytał patrząc na pudełko.

- Proszę. - Położyła na stoliku wyjętą ze środka instrukcję. - Złozysz mi stolik i chuja mnie to obchodzi czy ci się chce czy nie. - Odparła patrząc na starszego.

- Serio? - Westchnął.

- Tak serio Daf. - Odpowiedziała drażniąc starszego.

- Nie nazywaj mnie tak! - Powiedział stanowczo.

- Dobra, jak go złożysz to przestanę cię tak nazywać. - Oznajmiła.

- Eh... no dobra. - Odpowiedział niechętnie. Spojrzał do instrukcji i wyjął wszystkie części na podłogę razem z pudełkiem. Usiadł po turecku i czytał instrukcję. Po chwili wziął do ręki jedną z blach, przykręcił do niej rurkę po czym zrobił to samo z trzema innymi. Po chwili dolna część była gotowa. Potem przykręcił nawierzch kolejne słupki. Rosie w tym czasie sprzątała w kuchni.

- Kurwa mam ochotę na popcorn. - Odparła.

- Ja też bym zjadł. - Wcisnął swoje dwa grosze.

- W takim razie lecę do sklepu, coś jeszcze wziąść? - Zapytała.

- Nieee... - Odpowiedział zamyślony przykręcając słupek. Rosie założyła swoje białe sportowe buty i brązową błyszczącą kurtkę i wyszła z mieszkania do sklepu. David dalej bawił się w małego stolarza. Starszy uwielbiał roboty przy skręcaniu czegoś i projektowaniu, czuł się w tym swobodnie.

David przykręcając kolejny słupek wyczuł drżenie w kieszeni, wyjął z niej telefon i odebrał nie patrząc kto to.

- Halo? - Odparł.

- H-Hej David... - Usłyszał w słuchawce znany mu męski głos który niegdyś go koił choć teraz... w sumie dalej koi.

- O... hej Nicollo... coś się stało? - Zapytał lekko zdziwiony jego telefonem.

- Nie... chciałem pogadać i... i się spotkać. - Oznajmił.

- Okej... - Odparł wstając z podłogi i siadając na kanapie.

- Chcesz się spotkać? - Zapytał.

- Jasne, okej.

- Ymmm... no to może jutro o czternastej w parku na Mission Row? - Zaproponował.

- Okej, będę tam.

- Okej... to na razie.

- Na razie. - David rozłączył się. Zdziwiło go to że młodszy nagle chce się z nim spotkać i porozmawiać w cztery oczy. Wydawało mu się że Nicollo chciał skończyć z nimi raz na zawsze, lecz najwidocznej nie.Heterochromik gubił się w myślach zapominając o przydzielonej mu pracy, dopiero po odłożeniu telefonu na stolik przyoomniał sobie że miał składać drugi srolik. Wrócił do jego składnia praktycznie go kończąc, po chwili był już gotowy, postawił go pod ścianą przy telewizorze i usiadł na kanpie. Czekał na powrót współlokatorki przez kilka minut, po chwili Rosie wróciła z torbą zakupów.

- No! Kupiłam popcorn, colę, nachosy i ketchup, to co oglądamy? - Zapytała lecz nie usłyszała odpowiedzi. - Halo? David? - Odparła w jego stronę.

- Co? E... A film, ymm może... nie wiem... - Powiedział otrząsając się.

- David co jest? Przed chwilą byłeś normalny. - Oznajmiła siadając obok niego. - Chodzi o Carbonarę? Coś mu się stało? - Dopytała niepotrzebnie.

- Nie! Nic mu nie jest, poprostu chce się ze mną spotkać jutro o czternastej w parku na Mission Row... - Powiedział. - Trochę to dziwne... - Dodał pod nosem.

- Niby dlaczego? Może chce ci dać drugą szansę.

- Myślałem że chce zakończyć naszą znajomość raz na zawsze... ale najwidoczniej się myliłem... chyba... - Westchnął ostatnie słowo.

- Spotkasz się z nim i zobaczysz... no, a co z moim stolikiem?

- Stoi przy ścianie. - Oznajmił.

- Okej, w takim razie trzeba go walnąć tu. - Odparła wskazując na dywan. - Hmm... albo tu. - Pokazała pod ścianą przy oknie. - Kurwa albo tam?

- Rosie. - Odparł stanowczo. - Postaw go gdzueś gdzie będzie przydatny.

- Hmm... no to tu. - Odpowiedziała wstając i stawiając go przed kanapą.

- A więc... zrób popcorn a ja zrobię nastrój psiapsiółek. - David wstał z kanapy, zgasił światło i zasłonił okna. Rosie zrobiła popcorn i przyniosła go do salomu razem z colą i nachosami. Obydwoje spędzili miło popołudnie po czym zasnęli na kanapie obijając się stopami.

David jednak nie czuł co czeka go jutrzejszego dnia...

Zachęcam do zagłosowania ☆☆☆☆☆
Nie zmuszam jak zawsze :)

Miłego dnia bądź nocy.

Bajjjjj

~Your Choice / Carbo~David / FF~Where stories live. Discover now