Rozdział 11

383 47 10
                                    

David wszedł przez przesuwane drzwi ledwo w nie nie uderzając. Ledowe światło holu omamiło go o zawrót głowy, zapach chemią, proszkami i wodą utlenioną wbił się do jego płuc. Brunet momentalnie podszedł do recepcji. Za ladą siedziała blondynka w białym fartuchu. David oparł się rękami i z amokiem w oczach zapytał.

- Leży tu Katrine Glikenly? - Powiedział przejęty. Recepcjonistka spojrzała w ekran monitora.

- Zgadza się, jest Pan rodziną? - Odparła patrząc na mężczyznę.

- Tak, jestem bratem. - Odpowiedział pospiesznie.

- Sala numer 30. - Oznajmiła na co heterochromik ruszył korytarzem do wind. Stanął przed drzwiami i wcisnął przycisk strzałki w górę, po chwili winda się otworzyła, wszedł do środka. Coraz bardziej przejęty wcisnął przycisk z numerem 1, drzwi zamknęły się a winda zaczęła jechać w górę. Po chwili zatrzymała się i otworzyła, David szedł korytarzem w stronę ostatnich drzwi rozglądając się za numerem 30. Gdy doszedł na koniec korytarza znalazł odpowiednie drzwi i bez zastanowienia wszedł do środka. Widząc kobietę leżącą podpięta do kablów i kroplówki zabrakło mu oddechu. W jego gardle coś stanęło, nie mógł nic powiedzieć. Ból w sercu i gęsia skórka objawiły się, mężczyzna podszedł do łóżka. Spojrzał na bladą twarz kobiety przełykając ciężko ślinę. 

- K-Katrine? - Wybełkotał. Oczy kobiety otworzyły się uspokajając lekko mężczyznę. Kobieta spojrzała na Glikenlyego obracając głowę.

- David... - Wyszeptała. - Jednak przyjechałeś... - Dodała z trudem.

- Co się stało? - Zapytał siadając na krześle za nim.

- N-nie wiem... - Odpowiedziała ponownie szepcząc. Miała problemy z mówieniem.

- A gdzie Adam? - Zapytał myśląc o chłopcu. Sam był synem Katrine, mieszkał tylko z nią ponieważ ojciec odszedł przy jego narodzinach trzynaście lat temu.

- Lekarz mówił że jest na oddziale dla dzieci... - Odparła. Brat zmarszczył brwi i spojrzał na krawędź łóżka, nagle poczuł jak siostra łapie go za rękę. - David... proszę... zajmij się Adamem... tylko ty mu zostałeś... - Powiedziała patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna spłoszył się a jednocześnie wstrząsnął tymi słowami. Nie chciał aby ostatnie słowa Katrine się ziściły.

- Co ty mówisz... ma ciebie, wyjdziesz z tego rozumiesz?! - Odparł wściekły z żalem w oczach.

- David... - Westchnęła. Kobieta ukrywała pewną informację. - Podczas badań wykryli u mnie guza... mózgu... David ja... proszę... zajmij się nim lepiej niż ktokolwiek... - Rzekła. Davida zatkało bardziej niż jej widok przy wejściu do sali.

- Przecież mogą go wyciąć, operacja, wyjdziesz z tego!

- David nie okłamuj siebie... to do nikąd nie prowadzi, poprostu przyjmij to że teraz to ty musisz o niego walczyć... - Powiedziała po czym położyła się prosto i zamknęła oczy. - Wyjdź, chcę odpocząć... - Odparła. David zsunął powoli swoją dłoń z łóżka I wstał z krzesła. Ruszył powolnym krokiem w stronę drzwi odwracając się po raz ostatni. Wyszedł z sali, zamknął drzwi I poszedł przed siebie w stronę drugiego oddziału naprzeciw - Oddziału dziecięcego. Wtedy usłyszał alarm, wtedy jego świat się zatrzymał, do jego oczu nalały się łzy. Usiadł na ławce i schował czerwoną od łez i rozpaczy twarz, rozpłakał się.

Stracił ostatnią osobę z rodziny.
Poza jedną.

- Dwa dni później -

Minęły dwa dni od rozprawy w sądzie i śmierci siostry Davida. Mężczyzna był w kompletnej rozpustce czując żal do siebie że nie zdołał nic zrobić. Przez te dwa dni siedział w salonie leżąc na kanapie i oglądając telewizję, nie wymówił ani jednego słowa do Nicollo, zamknął się w sobie.

Nicollo po raz kolejny raz wyjrzał z kuchni na Davida, było mu go żal, utrata siostry i rozwód jednego dnia był dla niego dużym szokiem emocjonalnym. Carbonara czuł potrzebę pomocy swojemu chłopakowi lecz chciał poczekać by starszy się lekko uspokoił. Białowłosy w końcu podjął się zadania, podszedł do kanapy, wziął pilot i wyłączył telewizor.

- Co robisz? - Zapytał David patrząc że zdziwieniem na Carbo.

- Od kilku dni leżysz na kanapie i oglądasz te jebane seriale, może byś się ruszył? - Odparł lekko gniewnie.

- Po co? - Zapytał krótko.

- Po co?! David, nie możesz tak leżeć, proób coś, spędźmy razem czas a nie udajesz że cię nie ma. - Rzekł krzycząc.

Żeby to miało sens.

- Nie mam ochoty. - Odparł. Carbonara nie wytrzymał i rzucił pilotem w kanapę. Białowłosy obrócił się I poszedł do garderoby. David odprowadził go tam wzrokiem po czym włączył telewizor I zaczął ponownie oglądać serial. Brunet nie wyczuwał już żadnych emocji, wszystkie wyczerpały swoje zapasy dwa dni temu.

Po kilku minutach dźwięk zasuwanego suwaka rozbrzmiał po mieszkaniu. David zdziwił się lekko lecz nie przejął się tym zbytnio. Po chwili do salonu wszedł Carbonara z zielonym plecakiem, rzucił go na podłogę i spojrzał na Davida ze łzami w oczach. David spojrzał na niego zdziwiony.

- Nie chcę tego przedłużać David... - Wymamrotał. - Jeśli tak ma wyglądać nasz związek to się w-wy-wynoś. - Powiedział wybełkotając ostatnie słowo. David momentalnie wstał na nogi i podszedł do młodszego.

- Carbo... co ty mówisz? - Zapytał zdezorientowany.

- Wynos się. - Odpowiedział od razu.

- Ale...

- Wyjdź! - Krzyknął sfrustrowany. David nie widział Carbonary w takim stanie. Sam nie czuł się lepiej. Jego serce zadrżało, znów w gardle stanęła bula nie dająca mu oddechu.
David spojrzał na plecak i przełykając ciężko ślinę wziął go do ręki i założył na ramię. Minął mężczyznę, założył buty i wyszedł z mieszkania zgodnie z prośbą.

Drzwi od mieszkania zamknęły się. Nicollo zamknął górny zamek po czym zsunął się plecami po drzwiach chowając twarz w dłoniach, płacz ogarnął jego oczy. Czuł że postępuje dobrze a jednocześnie niezgodnie z tym co czuł...

David słysząc zamykając esię drzwi stanął w miejscu i spojrzał na kalmkę po czym z oczami wgapionymi w podłogę zszedł do wyjścia z budynku...

Wyruszył w miasto samochodem szukając miejsca gdzie mógłby przenocować. Stracił dom, stracił drugi dom i stracił obie osoby z tych domów...

Strata goniła stratę, łza łzę...

:,l
To chyba najbardziej smutny rozdział w mojej wattpadowej historii.

Autor :I

~Your Choice / Carbo~David / FF~Where stories live. Discover now