ROZDZIAŁ XXXVII: INTRYGI LOSU

612 36 5
                                    

*rozdział zawiera fragmenty ,,Drużyny Pierścienia" autorstwa J

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*rozdział zawiera fragmenty ,,Drużyny Pierścienia" autorstwa J.R.R. Tolkiena

Było wcześnie, gdy Drużyna ruszyła w dalszą drogę. Kolejny dzień przyniósł ze sobą blade słońce. Kiedy Amarth patrzyła na światło przesiane przez żółte liście drzew, miała wrażenie, że podziwiała właśnie chłodny świt w pełni lata. Nad jej głową mieniło się jasnobłękitne niebo.

— Żegnaj, miła Nimrodel! — zawołał Legolas, a Amarth jeszcze długo nasługiwała błogiego dźwięku strumienia, który wciąż dawał jej ukojenie. Chwila ta trwała zaskakująco długo, lecz nie narzekała. Właśnie tego jej było trzeba, by wszystkie smutki po prostu odeszły, bez względu na to, czy miało to się ciągnąć przez kolejne sekundy, czy też lata.

Elfka i jej towarzysze wrócili na starą ścieżkę biegnącą zachodnim brzegiem Srebrnej Żyły i szli nią jakiś czas w kierunku południowym. Na ziemi zauważyła pełno śladów orków, Aragorn trącił ją łokciem w bok, by skupiła się na delikatniejszych odciskach stóp, które mogły należeć tylko i wyłącznie do jednej istoty — Golluma.

Gandalf by się nie poddał, więc i ja tego nie zrobię, podniosła się na duchu, domyślała się bowiem, że Smeagol będzie podążał tropem Drużyny aż do Mordoru.

— Po tamtej stronie czuwa ktoś z naszych — rzekł Haldir, który przed chwilą zboczył między drzewa i zatrzymał się na brzegu w ich cieniu — chociaż wy pewnie go nie widzicie.

Gwizdnął przeciągle ptasim głosem i zaraz spośród gęstwiny młodych drzew, oczom Amarth ukazał się elf w szarym ubraniu, lecz z kapturem odrzuconym na plecy, tak że włosy lśniły mu złotem w porannym słońcu. Haldir zręcznie przerzucił nad strumieniem zwój szarego powroza, a tamten chwycił go i obwiązał koniec wokół pnia tuż nad wodą.

— Celebrant tutaj rwie już potężnie — rzekł Haldir — jest głęboki, bystry i bardzo zimny. Tak daleko na północy nie wchodzimy do jego wody, chyba że nie ma innej opcji. Ale w obecnych czasach nie budujemy mostów. Przeprawiamy się takim oto sposobem. Idźcie za mną!

Amarth obserwowała, jak elf obwiązuje drugi koniec liny wokół drzewa i przebiega po niej lekko nad strumieniem, a potem wrócił beztrosko, jakby po równej drodze.

— Popisy — mruknęła niezadowolona Lucille.

— Ja przejdę — powiedział Legolas — lecz moi towarzysze tego nie potrafią, nie licząc lady Amarth, czy będą musieli przeprawić się wpław?

Amarth była zdziwiona, że w ogóle wymienił jej imię bez cienia emocji, choć wargi mu zadrżały, kiedy na nią spoglądał. Od wczorajszej konwersacji nie zamienili ze sobą bowiem słowa.

— Nie — odparł Haldir — mamy jeszcze dwie liny. Uwiążemy je nad pierwszą w ten sposób, żeby jedna biegła nad wysokością ramienia, a druga na wysokości pasa. Trzymając się ich obcoplemieńcy zdołają chyba przejść, byle ostrożnie.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz