3. Zemsta będzie słodka

102 14 0
                                    

Umyłam zęby dwa razy i wyrzuciłam szczoteczkę do kosza, a dalej czułam w ustach posmak tego idioty.

Jakby tego było mało nasz pocałunek widziała znaczna część naszego liceum, a co niektórym udało się to nawet uwiecznić na zdjęciach. Fotki latały po całym internecie, a ja z Coltonem wyręczyliśmy Amandę i Cremsbey'a, i zajęliśmy naczelne miejsce w brygadzie gorących plotek i powielanych przez nastolatków coraz to odważniejszych wersji dotyczących mniemanego finału tamtego wieczoru.

Okej, byłam w stanie jakoś wytrzymać widok tych ochydnych zdjęć, kiedy ten kutafon wpychał mi język do gardła. Ale to, że ludzie dopisywali do tego zdania typu ,,nowa para Seattle", dobijało mnie. Nigdy w życiu. Aż mnie mdliło z obrzydzenia. Prędzej bym narzygała temu frajerowi na łeb niż dała się dobrowolnie dotknąć.

Kiedy rano Gia wyszła z łazienki i usiadła na łóżku, składając w kostkę swoje ubrania, nie wytrzymałam. Georgina Crawford, z którą chodziłam na hiszpański właśnie napisała do mnie z zapytaniem, co właśnie się odjebało i wysłała to przeklęte zdjęcie. No kurwa, jakbym sama wiedziała.

Wypierdoliłam ten zjebany telefon na podłogę i zakryłam się kołdrą.

Wyjdę stąd dopiero, kiedy ludzie zapomną, a ten dupek zniknie w końcu z powierzchni ziemi.

Dobra, jednak nie. Przecież ktoś musiał pokazać mu, kto rządzi w Seattle.

- Przestań zachowywać się jak dziecko. To był tylko głupi pocałunek, a Colton zrobił to specjalnie, bo wiedział, że właśnie tak zareagujesz.

- Głupi pocałunek? - jęknęłam - To było zwykłe zmolestowanie mojej godności. Taki pocałunek to ja bym chętnie przeżyła z Derekiem White'em, ale ktoś skutecznie go ode mnie odstraszył.

- Spokojnie. Po prostu daj mu trochę czasu.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

- Daj mu trochę czasu? On w życiu się już do mnie nie odezwie.

- A może Colton miał rację i to po prostu nie jest facet dla ciebie?

Zamrugałam otępiona.

- Gia, oszalałaś? Jesteś po stronie tego kretyna? - popchnęłam ją, przez co prawie spadła z łóżka.

Do kurwy, jak ona mogła? Lubiła Coltona i z czasem przyzwyczaiłam się do tego, że nie mogłam liczyć na jej pomoc w walce z chodzącą głupotą, ale to już była przesada.

- Po prostu widziałam, co ten typek wczoraj odwalał. Raz poleciał do Brittany, potem do Carli, a na koniec zaprosił cię na randkę.

- Obserwował mnie przez całą imprezę.

- Świetnie - sarknęła - Pewnie wymyślał najlepszy tekst, który mógłby wykonać magiczną sztuczkę i ściągnąć ci majtki w locie albo po prostu nie mógł oderwać wzroku od twoich cycków, które omal nie wyleciały ci ze zbyt małego stanika. No dżentelmen roku.

Zeszłyśmy na dół, gdzie siedział już Mason i właśnie jadł śniadanie. Zmiażdżyłam go spojrzeniem, bo poniekąd to była też jego wina. Gdyby nie był takim idiotą, siedziałabym dzisiaj na randce z mężczyzną mojego życia, a tak zostałam w domu z fanką Coltona, starszym, tępym bratem i na wpół rozgotowanym makaronem, bo nie było tajemnicą, że moja mama po prostu nie umiała gotować.

Zmarszczyłam nos i odstawiłam garnek na bok.

- Ała, posrało cię? - Mason złapał się za ramię, w które właśnie go uderzyłam.

- Przez ciebie Colton wczoraj mnie zaczepił i dałam się wkręcić w tę głupią grę.

- Jaką grę? - Gia wyszła z kuchni, niosąc dwa kubki z jakimś gorącym napojem.

Hate And LoveWhere stories live. Discover now