1. Grabisz sobie

199 15 0
                                    

Gia znowu chlała. Świetnie.

- Ale to mocne, do kurwy!

Przewróciłam oczami.

- Mówisz to już piąty raz.

- Bo za każdym jest coraz mocniejsze.

- Za każdym jesteś po prostu coraz bardziej pijana.

Przewróciła oczami i omal nie spadła z krzesła, więc szybko chwyciłam ją za ramię, z powrotem na nie wciągając.

Wiedziałam, że impreza u Alexa Trembley'a będzie gruba, ale to, co teraz widziałam, przechodziło najśmielsze podejrzenia. Już siódma osoba wylądowała w przydomowym basenie w ciuchach, a przecież to był dopiero początek. Pojawiłyśmy się z Gią tutaj dopiero pół godziny temu.

Blondynka chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w swoją stronę.

- Kto to kurwa jest? - bełknęła pijacko, przez co podążyłam za jej spojrzeniem.

Jakieś pięć metrów od nas przy stoliku z kubeczkami stał Jonathan Cremsbey i właśnie opróżniał całą butelką wódki.

Skrzywiłam się.

- To ten dupek, co pieprzył Amandę Grey.

Amanda była rok niżej i jej związek ze starszym o sześć lat od niej chłopakiem przez długi czas znajdował się na językach uczniów naszego liceum. Cicha myszka i niegrzeczny chłopak to historia często spotykana w książkach, ale w życiu nieszczególnie. Kiedy Jonathan zdradził Amandę z jej koleżanką z grupy rozszerzonej biologii i zerwali, wszyscy jeszcze bardziej zainteresowali się tą dwójką.

Gia nie wiedziała o ich związku, bo mieszkała w New Yersey. Trochę kilometrów dzieliło nas od siebie i w roku szkolnym ciężko było nam regularnie się spotykać. Dlatego też te wakacje obiecałyśmy sobie spędzić razem i właśnie dzisiaj blondynka przyjechała do mnie na całe dwa miesiące.

Gia wytrzeszczyła oczy, a ja westchnęłam, wiedząc, co to oznacza. Znała Amandę, bo dziewczyna dorabiała sobie w naszej ulubionej pizzerii jako kelnerka i zawsze uważała ją za dziwaczkę przez jej lekko wycofany sposób życia. A teraz napalała się na jej byłego.

- O cholera, może ja też mam jakieś szanse.

Zeszła z krzesła, pijacko kuśtykając i już po chwili chwiejnie ruszyła w stronę bruneta. Wyglądała jak kaczka z menopauzą, ale w sumie Cremsbey wcale nie prezentował się lepiej. Moje przeczucie mówiło mi, że mimo wszystko Gii faktycznie ten podryw się dzisiaj uda.

Chociaż dalej nie mogłam uwierzyć, że ktoś naprawdę chciał bez przymusu dotknąć fiuta Jonathana Cremsbey'a.

- Ale Gia...

- Poszukaj Masona! - przerwała mi i chwilę później niby się potknęła, lądując w ramionach kretyna nadużywającego odżywek do włosów.

Dobra, może i trochę mu zazdrościłam tych loków, ale nie zmieniało to faktu, że nadal był idiotą i mógłby lizać pod tym względem dupę Coltonowi.

Na wspomnienie tego skurwiela aż przeszły mnie ciarki. Ach, Colton, mam nadzieję, że dzisiaj zostałeś w domu, bo inaczej źle się to dla ciebie skończy.

Ruszyłam parkietem, rozglądając się. Łatwo było powiedzieć poszukaj Masona. Mój starszy brat był kretynem i chlał jeszcze więcej niż Gia, a po dzisiejszej kłótni o zmywanie naczyń, nie chciało mi się na niego nawet patrzeć. Jak zwykle to ja musiałam ostatecznie posprzątać kuchnię, a wielki pan grał sobie na konsoli w salonie. Kiedy tylko dostrzegłam go na korytarzu z jakąś brunetką w kącie, przewróciłam oczami. Przecież miał z tym skończyć. Ojciec go zabije, jeśli postanowi przedstawić ją mamie przy obiedzie tak, jak Samanthę, Lunę i Ashley.

Hate And LoveDonde viven las historias. Descúbrelo ahora