Epilog

169 8 2
                                    

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Trzymałam rękę Max obserwując ją. Miałam nadzieję, że zaraz się obudzi i będzie jak dawniej. Lecz nie będzie jak dawniej.

Erica i Lucas stali przy oknie obserwując sytuację.

Mayfield przeszła śmierć kliniczną. Ma połamane ręce i nogi oraz jest w śpiączce.

Nigdy nie wybaczę sobie tego, że pozwoliłam jej się poświęcić. To ja powinnam tu leżeć, a nie ona.

Przejścia się połączyły i zniszczyły wiele budynków w Hawkins. Ucierpiało też wiele ludzi.

Uznano tą sytuację za trzęsienie ziemii lecz my wiedzieliśmy co to było. Oraz wiedzieliśmy, że to jeszcze nie jest koniec. Przegraliśmy.

Odwróciłam głowę w stronę drzwi które lekko się otworzyły.

Mike, Will oraz El wszedli do środka zamekając je za sobą.

Ruszyłam w ich stronę przytulając wszystkich po kolei.

Powiedzieliśmy im o tym co stało się z rudowłosą nie będąc pewni, że wiedzą.

Eleven usiadła przy jej łóżku i dotknęła jej dłoni.

Nie wiedziałam czy to odpowiednie lecz powiedziałam im, że muszę już iść.

Nie kłamałam. Musiałam wrócić do domu.

Pożegnałam się ze wszystkimi po czym spojrzałam ostatni raz na dziewczynę.

Wyszłam ze szpitala patrząc na to co się dzieję na drodze. Pełno ludzi po tym zdarzeniu wyjeżdżało z Hawkins.

Nie dziwiłam im się. Też chętnie bym się stąd wyniosła. Założyłam słuchawki na uszy i przeszłam dość długą podróż do domu na pieszo.

Wyciągnęłam klucz z kieszeni bluzy i otworzyłam drzwi odrazu po wejściu dalej je zamekając.

Ruszyłam do kuchni nastawiając wodę na herbate.

Pociągnęłam łokciem za klamkę od swojego pokoju niosąc w dłoniach dwa kubki herbaty. Zamknęłam za sobą drzwi stopą podchodząc do łóżka.

- Jak się czujesz? - Spytałam lekko uśmiechniętego chłopaka.
- Lepiej - Próbował podnieść się do siadu w czym mu pomogłam po czym podałam napój.

Razem z Dustinem udało nam się przenieść chłopaka do jego przyczepy. Z pomocą innych przenieśliśmy go na drugą stronę choć było to bardzo trudne.

Okazało się, że zemdlał, a Nancy miała jakąś wiedzę na temat medycyny i opatrzyła to wszystko oraz zszyła.

Zrobiła co mogła by mu pomóc. Nie mogliśmy dać go do szpitala ponieważ było to zbyt ryzykowne.

Przenieśliśmy go do naszego domu z nadzieją, że nie spotkamy mojej matki co się udało.

Nigdy nie wchodziła mi do pokoju, a gdy wychodziłam z domu zamekałam go na klucz przez co nie mogła go zauważyć.

Będzie trochę ciężko lecz narazie to jedyne rozwiązanie.

Został on uznany za martwego, a Hopper którego odnalazła Joyce będzie starał się go jakoś uniewinnić lecz nie jesteśmy pewni czy to się uda.

- Dustin ma porozmawiać z twoim wujkiem - Spojrzałam na niego siadając na krześle przy łóżku - Nie wiem czy powie mu o drugiej stronie i tak dalej lecz napewno powie mu o tym, że żyjesz oraz, że jesteś niewinny. Możliwe, że go tu przyprowadzi.

Ostatnie zdanie sprawiło, że zauważyłam małe iskierki w jego oczach. Przez ostatnie dwa dni dość dużo rozmawialiśmy i chyba mogliśmy nazwać się parą.

Opowiedział mi o swoim dzieciństwie oraz o tym jakim cudownym człowiekiem jest jego wujek. Ten chłopak go uwielbiał. I nie dziwiłam się.

Napewno będzie nam na początku trudno lecz najważniejsze jest to, że żył. Był przy mnie.

Hejka kochani <3
Chciałabym wam dużo podziękować i powiedzieć więc prosiłabym żebyście przeczytali kolejny rozdział naprawdę wiele to dla mnie znaczy.

Kocham was <3

Hellfire Club | Eddie Munson✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora