CHAPTER FOUR

290 11 6
                                    

❗Są tutaj rzeczy takie jak myśli samobójcze itp❗

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Usiadłam pod dobrze znanym mi wielkim posągiem czaszki. Chłopak postanowił, że spróbuję załatwić nam krótkofalówkę, ponieważ ta którą miał przy sobie gdy uciekaliśmy przed Jasonem zepsuła się przez dużą ilość wody. Mi za to kazał zaczekać aż wróci i w razie czego słuchać muzyki. Nadal byłam przerażona tym co stało się z chłopakiem. Miałam tego dość. Nie wytrzymywałam. Za dużo. Tak strasznie się bałam. Bałam się wszystkiego co się wydarzyło i jeszcze może wydarzyć. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Nie chciałam już dłużej tak żyć. W ogóle nie chciałam żyć. Dlaczego nie pozwoliłam Vecnie mnie zabić? Płakałam coraz bardziej lecz gdy usłyszałam przez słuchawki coś co przypominało kroki próbowałam się uspokoić.

- Hej co się dzieje? - Eddie usiadł obok mnie ściągając mi słuchawki z uszu. Byłam pewna, że wróci później.
- Nic, po prostu - Przerwałam - Nie ważne nic się nie stało - Nie chciałam zadręczać go swoimi problemami. Sam miał teraz ciężko. Ludzie uważali go za morderce, a on nie miał dowodów na to, że był niewinny.
- Właśnie, że ważne - Powiedział wycierając moje łzy kciukiem - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć prawda? - Kiwnęłam głową na zgodę oddychając jeszcze ciężej i coraz bardziej płacząc.

- Po prostu mam już tego dość! Wszyscy moi bliscy umierają lub mogą zaraz umrzeć. Tak strasznie żałuję, że udało mi się uciec. Wolałabym nie żyć. Boże dlaczego nie umarłam podczas tego wypadku w galerii. Billy miał rację to ja powinnam umrzeć nie on. Zasłużyłam na to by zginąć niepotrzebnie mnie wtedy uratował - Próbowałam się uspokoić lecz coraz więcej łez wylatywało mi z oczu.

- Nawet tak nie mów. Błagam. Nie wiem kim był lub jest Billy ale nie ma racji. Nie zasłużyłaś na śmierć - Chłopak objął mnie ramieniem próbując wesprzeć, a ja popatrzyłam na niego z wdzięcznością. Choć rozmowa z nim mi lekko pomogła to i tak wiedziałam swoje. Nie powinnam żyć dalej. Nie chciałam żyć dalej.

Gdy się uspokoiłam postanowił użyć krótkofalówki by skontaktować się z resztą. Co dość szybko mu się udało.
- Hej ludzie słyszycie mnie? Ktokolwiek. Wheeler? Dustin? Harrington? - Błagam usłyszcie nas.
- Eddie wszystko gra? Gdzie jesteś? Proszę powiedz, że Alaska jest z tobą i nic jej się nie stało. Alaska słyszysz mnie? - Mój brat zadawał milion pytań na raz. Co było dość zabawne. Jeszcze niegdy się aż tak o mnie nie martwił.

- Spokojnie jest ze mną - Zerknął na mnie z uśmiechem po czym kontynuował - Jest trochę źle ale opowiemy wam gdy się spotkamy, wiecie gdzie jest Skull Rock?

☆☆☆

- Nie rozumiem jednego. Dlaczego Vecna próbował zabić dwie osoby na raz i tak szybko znalazł jeszcze jedną ofiarę - Steve stanął obok Nancy.
- Nie wiem ale oznacza to, że jest coraz silniejszy - Odpowiedziała mu dziewczyna wspomniana wyżej.

Siedziałam z głową opartą o ramię czarnowłosego co chyba nie podobało się mojemu byłemu chłopakowi, ponieważ co chwilę patrzyłna nas złowrogo. Za to chłopak obok mnie bawił się moimi włosami i był dziwnie szczęśliwy jak na to co wydarzyło się jakiś czas temu.

Chwilę później dosiadła się do nas Max do której odrazu się odwróciłam.
- Running up that Hill - Uśmiechnęłam się
- Co? - Zapytała ściągając słuchawki z uszu.
- Piosenka. Running up that Hill. Mnie też uratowała - Pokazałam palcem na jej kasete, a ona odwzajemniła uśmiech.
- Podczas ataku widziałam Billiego - Zaczęłam, a chłopak obok mnie zbliżył się do mnie jeszcze bardziej najprawdopodobniej chcąc podsłuchać kim była osoba której wcześniej mu wspomniałam.

Hellfire Club | Eddie Munson✔Where stories live. Discover now