2# Początek zagadki

73 8 2
                                    

-Mikey dokąd idziemy? - Spytała młoda białowłosa dziewczyna. Co prawda była już przyzwyczajona do tego że jej przyjaciel ma dziwne pomysł ale nie była na to przygotowana. Nikt jej nie powiedział że pewnego dnia blądwłosy chłopak zaciągnie ją do jakiejś świątyni w trakcie lekcji. W pewnym momencie gdy ta tak się go o to pytała ten się po prostu zatrzymał.

- [...]-chian pamiętasz to miejsce? - Zadał pytanie, zupełnie ignorując jej pytania. Nie wydało jej się to dziwne gdyby nie fakt że to była ta sama świątynia, w której chłopak założył gang, i miał w nim spotkania.

- No tak Mikey, przecież przychodzę tu czasami jak mamy się spotkać z Drakenem- Odparła spokojnie dziewczyna patrząc na chłopaka, który odwrócił się w jej stronę z uśmiechem. Nic nie wskazywało na to co ma się wydarzyć, jednak jedna rzecz zdziwiła dziewczynę. Jej najlepszy przyjaciel miał w kieszeni jakieś drobne pudełeczko, które trzymał ściśle w dłoni.

- Tak se myślę [...]… że mam naprawdę dużo szczęścia że cię poznałem…ale chciałbym cię o coś spytać- Odparł z niepokojącą przerwą w głosie chłopak. Białowłosa nie wiedziała co ten ma na myśli i dość mocno się tym zaniepokoiła.
- Czy nie chciałabyś zamienić naszej przyjaźni na miłość? Znaczy no wiesz…podobasz mi się od dłuższego czasu i myślałem czy byś może nie chciała być moją dziewczyną? - Dokończył a dziewczyna się lekko zmieszała.

- Wiesz…Mikey przepraszam ale nie czuje tego co ty… jesteś dla mnie jak brat, naprawdę nie chcę byś miał potem o to sobie za złe…naprawdę przepraszam- Mówiła spokojnie patrząc na niego przepraszająco. Nie chciała go zranić jednak widok jego zbitej twarzy wystarczająco ją bolał. Więc ta do niego podeszła i przytuliła. Po tym chwilę posiedzieli w świątyni a następnie ta musiała już wracać. Jednakże przez cały czas bolał ją w oczy widok jaki miała przed sobą do końca dnia. Przed oczami miała smutnego blądyna, któremu przypadkiem przez brak odwzajemnionych uczuć złamała serce.

 Przed oczami miała smutnego blądyna, któremu przypadkiem przez brak odwzajemnionych uczuć złamała serce

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kolejny dzień, w którym młoda dziewczyna musiała pogodzić się ze śmiercią rodziców. Co prawda przez ostatnie kilka tygodni kiedy wraz z bratem, zajmowali się przygotowaniami do pogrzebu dziewczyna czuła się dziwnie. Czuła na sobie czyjeś niebezpieczne spojrzenie kiedy była sama na mieście. Nie mówiła tego bratu bo myślała że to, tylko część żałoby. Przez ten czas ona jak i jej brat zdążyli załatwić formalności na temat odziedziczonej po rodzicach kawiarni. Jednak ta czuła jakby te uczucie się nasilało i stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Starała się to ignorować przez cały czas, nie chciała by jej uwagę przykuło coś innego niż pogrzeb heh rodzicieli.

  Dni upływały, aż do tego ponurego dnia. Od samego dnia lało, a słońce się nie pokazało nawet na chwilę. A młoda kobieta szykowała się wraz z bratem na wyjście do miejsca gdzie nie chciała nigdy iść, nie tak szybko. Spięła swoje białe włosy po bokach i nałożyła czarną sukienkę. Po tym ubrała baletki i razem z rodzeństwem pojechali na ceremonię. Wszystko przechodziło normalnie, jednak gdy był moment pożegnania zmarłych dziewczyna nie umiała się ruszyć. Czuła jakby jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Bała się, bała si zobaczyć mam, której zawsze pogodną uśmiechnięta twarz uspokajała ją i dawała poczucie bezpieczeństwa. Jednak teraz na jej twarzy nie widniał uśmiech, a jej twarz była blada. Bolało ją serce na myśl że zobaczy swojego ojca ten ostatni raz, pomimo tego że jego nadopiekuńczość ją czasem przytłaczało to mimo to go kochała. Chciała mu to powiedzieć wiele razy ale nie umiała, nie wiedziała jak ubrać to w słowa. A teraz? Zobaczy ich ten ostatni raz. Nie będą wyglądać tak jak przedtem, teraz ich twarze są spokojnie, zupełnie jakby spali, zapadli w wieczny sen.

   Za pomocą Miso poszła do dwóch jeszcze nie spalonych ciał by je pożegnać. Na widok rodziców rozpłakała się od razu, trzymając mocno chłopaka za marynarkę. Ten pomógł jej usiąść a ciała zostały zabrane do kremacji. Po czym były przewiezione na cmentarz i dane do grobu rodzinnego przy wszystkich zgromadzonych. Białowłosa ledwo co stała przez cały czas, a kiedy wszyscy się rozchodziło ta jeszcze została z bratem.

- [...] chodź wracajmy już, położysz się i odpoczniesz- Powiedział spokojnie zmartwiony jej stanem chłopak. Bał się o sióstr bowiem była bardzo przywiązana do rodziców. A widok jak ta cierpi po ich stracie bolał go aż nad to. Nie brał pod uwagę swojego obecnego stanu, dla niego na pierwszym miejscu zawsze była [...].

- Zaraz przyjdę Miso…idź już…chce pobyć chwilę sama…- Mówiła cicho dziewczyna wycierając łzy w rękaw sukienki. Chusteczki jej się skończyły już dawno, patrząc na to ile ta płakała przez całą ceremonię.

- Jasne…ale przyjdź zaraz- Odparł i poszedł do auta zostawiając jej parasol.

  Dziewczyna popatrzyła się za bratem a sama zapaliła znicza rodzicą. Stojąc tak koło ich grobu poczuła czyjąś obecność. Myśląc że to jej brat popatrzyła się wokół siebie, ale nie widziała nic. Wić zignorowała to, kiedy pożegnała się z nimi poszła w stronę wyjścia. Jednak w pewnym momencie usłyszała odgłos szeleszczenia papieru wokół kwiatów. Popatrzyła się tam a obok grobu jej rodziny ktoś kucnął. Zdziwił ją wygląd tajemniczej osoby, bowiem był ubrany w różowy garnitur, dziwnie ścięte różowe włosy, które jej zdaniem przypominały ośmiornice. Patrzyła na niego tak w bezruchu nie wiedząc zbytnio kto to jest. W końcu tajemnicza osoba podniosła się z przykuca i obróciła głowę w jej stronę. Widząc twarz tajemniczej osoby przeszły ją dreszcze, głównie na widok dwóch blizn na kącikach ust. Różowo włosy uśmiechnął się do niej lekko, a ta nie potrafiła tego rozszyfrować. Nim się spostrzegła ten zaczął iść w inną stronę. A ta poszła pośpiesznie do auta jen brata, który na nią czekał.

 A ta poszła pośpiesznie do auta jen brata, który na nią czekał

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przez całą drogę, dziewczyna była nieobecna. Starała się sobie przypomnieć skąd kojarzyła blizny na twarzy tajemniczego mężczyzny, który wzbudził w niej niepokój. Samo jego spojrzenie wystarczało aby ta z nierucho miała a co dopiero ten niebezpieczne czny uśmiech. Przez ten cały czas nic do niej nie dochodziło z zewnątrz. Dopiero jej brat, który ją szturchał gdy dojechali pod jego dom. Ta spokojnie wyszła z auta, chcąc uniknąć pytań zmartwionego brata. Nie chciała by ten miał teraz zawaloną głowie wszystkim co nie potrzebne. Na ten moment chciała aby jej brat odpoczą. Poczekała na niego i razem poszli do domu. Kiedy byli w mieszkaniu dziewczyna poczuła swego rodzaju ulgę. Popatrzyła na brata że spokojem.

- Miso zostało nam coś jeszcze do załatwienia? - spytała ze spokojem młoda kobieta.

- Musimy jeszcze spotkać się z notariuszem w sprawie knajpki rodziców i na temat spadku- odparł mężczyzna zamykając drzwi za nimi.

- A kiedy mamy się z nim spotkać? Wiesz chcę mieć po prostu to wszystko za sobą- odparła [...] kierując się do kuchni

- W następnym tygodniu, w czwartek o 17:30 mamy być w biurze - odparł idąc do niej

- Jasne…chcesz herbaty? - spytała wstawiając wodę na napój

- Jasne że tak - odparł spokojnie chłopak

   I tak dzień rodzeństwu Nakodo miną w niewiedzy, na temat tego co czeka na nich w najbliższym czasie. Sama dziewczyna przez ten czas powoli kojarzyła fakty oraz osoby jednak do tej pory nie mogła przypomnieć sobie kim była tajemnicza osobą z bliznami po obu kącikach ust. A w tym samym czasie gdy ta rozmyślała i popijała herbatę z bratem, ta tajemnicza osoba siadała relacje szefowi.

====================
Hej kochani, przepraszam ze musieliście tyle czekać na rozdział, ale brak weny był

Sny na jawie/ReaderxSanzu Where stories live. Discover now