Rozdział 1

194 12 27
                                    

todobakuship223 Gdyby nie ty tej książki by nie było. Więc gratuluję ci nie tylko pomysłu, a również wyciągnięcia mnie z dołka ,, brak chęci do pisania."

***

Na dworze kropiło delikatnie, a dotychczas błękitne i przejrzyste niebo zastąpiły burzowe chmury. Szum liści brzmiał do okoła kiedy wiatr wiał mocno potrącając je na swojej drodze. Kilka gałęzi spadło z hukiem o beton, a wiatr przetransportował je na powierzchnię boiska. Ptaki chowały się do swoich gniazd, a wiewiórki do każdej możliwej i wolnej dziupli. Ludzie, a dokładniej uczniowie, pospiesznie opuszczali małe park przy internatach. Wszystko wskazywało, że szykowała się potężna burza. Całemu temu zamieszaniu przyglądał się siedząc na ławce pewnien chłopak. Nastolatek. Dwukolorowe tęczówki wodziły wzrokiem po otoczeniu, a chłód od niego bijący był wręcz odpychający. Gdyby nie to, że od czasu do czasu poruszał się nie znacznie można by go wziąć za jakiegoś rodzaju pomnik. Jego włosy podobnie do oczy również były w dwóch barwach. Z jednego boku białe, a z drugiego czerwone. Idealnie zrobiony przedziałek wyglądał dziwnie, wręcz nienaturalnie.

Jego oliwkową skórę powoli zaczęły zdobić co większe krople deszczu. Na sobie miał wytarte dżinsy, szary t-shirt, a na niego narzuconą skórzaną kurtkę. Ubranie zaczęło kleić się przez wodę do jego wyrzeźbionego ciała pozostawiając po sobie dyskomfort i nie przyjemne dreszcze. Chłopak w końcu postanowił wstać i udać się do akademika by przebrać ciuchy. Gdyby nie to pewnie nadal by tam siedział moknąc. Podniósł się powoli, ostrożnie. Jakby analizując co może się stać. Na niebie błysnęła błyskawica przypominając Shoto o jego metalowym łańcuszku schowanym pod ubraniem, a który teraz lekko się odznaczał pod materiałem. Mimowolnie przypomniał sobie jak w gimnazjum jak panował okres jesienny i co chwila padało, powtarzano im ciągle, że metal przyciąga błyskawice. Ścisnął delikatnie metal razem z t-shirtem i skierował się lekkim, ale szybkim krokiem do akademika.

Jego buty tworzyły falę na powierzchni kałuż rozbryzgując wodę do około i przemoczając obuwie. Westchnął zrezygnowany wiedząc, że powinien ubrać bardziej odpowiednie buty. Już po chwili stał przed drzwiami internatu nie wiedząc za bardzo co zrobić. Z jednej strony wolałby nie stać dłużej na zimnie i nie moknąć, ale z drugiej jeśli tak nagle mokry wpadnie do środka raczej zwróci na siebie nie potrzebną uwagę. Kiedy tak stał i się zastanawiał jedno okno koło wejścia rozbłysło słabym światłem. Po chwili zostało otworzone na oścież pozwalając chłodnemu powietrzu wpadać do środka. Przyglądał się chwilę temu zastanawiając kto byłby na tyle nie rozsądny żeby podczas ulewy otwierać okna. Po chwili wystawiona została na zewnątrz drobną ręką spodem do góry. Krople uderzały delikatnie nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Po chwili jednak zaczęły się delikatnie unosić do góry. Zaskoczyło to chłopaka na tyle, że zaprzestał swoich rozważań.

Po chwili wyciągnięta została i druga ręką w tej samej pozycji co pierwsza. Po chwili cały procesy powtórzył się na nowo. Nie powstrzymywało to jednak fakty, że deszcz padał nie tylko na jej ręce, ale najpewniej i całą resztę. Po kilku sekundach z okna dało się zobaczyć smukłą sylwetkę wychylającą się na zewnątrz, a krótkie falowane, brązowe włosy opadały jej na twarz. Przez co nie dokona wiedział z kim ma do czynienia, ale dość szybko się domyślił. Zrezygnowany postawił kilka kroków w bok tym samym wychodząc na deszcz i całkowicie obracając się w jej kierunku. Odkaszlnął delikatnie i to nie tylko dlatego żeby zwróciła na niego uwagę, ale również czuł jak ma zapchrypnięte gardło. Najwyraźniej się przeziębił. Lepiej być nie może.

Dziewczyna podskoczyła w miejscu, a cała jej koncentracja rozleciała się jak domek z kart. Krople tym razem uderzyły w jej dłoni i spłynęły po nich na dół. Dziewczyna lekko otępiała patrzyła chwilę w chłopaka,ale kiedy zagrzmiał kolejny grzmot otrzeźwiała.

Tak wiele nas różni || Todobaku Angst ||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora