1.1. Słodka noc ~ Płomienie mroku.

610 27 1
                                    

Kolejne zamachnięcie.

Kolejne uderzenie.

Kolejne roztrzaśnięcie.

Ciemnowłosa popatrzyła zmachana na twarz swojej przyjaciółki, która była okryta maską. Ona jak i jasnowłosa miały maski. Jej była częściowo czerwona, a jej przyjaciółki niebieska. Maski miały zaszyte „X" jako oczy oraz zaszyty, szeroki uśmiech. Kolory świeciły w ciemnościach przez to, że były neonowe. Reszta plastiku była czarna. Małe otwory na oczy oraz na usta ułatwiały komunikację. Obie kobiety upięły włosy i schowały pod kapturem bluz.

Przyjaciółka spojrzała na swoją towarzyszkę i uśmiechnęła się cierpko w jej stronę. Obydwie trzymały kije bejsbolowe, zadowolone obserwowały swoje dzieło. Roztrzaskany motocykl leżał na ziemi, a powinien przecież stać. Niektóre części odpadły lub były bardzo luźne. Rysy i wklęsły metal wyglądał wyśmienicie. Niby kobiety nie mają dużo siły, więc jakim cudem zrobiły to właśnie one? Z perspektywy osoby trzeciej, wyglądało tak, jakby zrobił to mężczyzna.

To zawsze było mylące.

Na ich twarzach pojawiły się szerokie, kpiące uśmieszki. Zaśmiały się sucho do siebie. Uwielbiały ten widok. Zawsze się zastanawiały jak można zostawiać takie drogie sprzęty, same w nocy? Lecz ta myśl przyszła tylko raz i już nigdy więcej się nad tym nie zastanawiały.

Było więcej dla nich.

Jasnooka wyjęła z kieszeni czerwoną szminkę. Obie ukucnęły przy lusterku od motocykla, które leżało na ziemi. Kobieta odkręciła szminkę, druga kobieta złapała za jej dłoń w której trzymała mały przedmiot. Razem napisały na lusterku literę „X". Ciemnowłosa zakręciła szminkę i włożyła z powrotem do kieszeni. Wstały z kucka i odeszły w kierunku skradzionego samochodu.

Przejechały kilkanaście kilometrów. Przystanęły przy małym koszu. Przez okno auta wyrzuciły do niego szminkę. Nie mogły zostawiać śladów w tym samym miejscu. Ruszyły w stronę opuszczonego budynku, który był tym jedynym na wielkim pustkowiu. Wjechały do środka opustoszałego garażu. Wysiadły z auta, a z bagażnika wyjęły benzynę oraz zapalniczki. Obie zaczęły polewać cieczą pojazd jak i pomieszczenie w którym ono stało. Wrzuciły do samochodu puste pojemniki po płynie oraz rękawiczki. W aucie zostawiły kije bejsbolowe, aby zniknęły razem z nimi. Odpaliły zapalniczki i zaczęły podpalać substancje. Wrzuciły w ogień, który się powiększał, zapalniczki i odeszły daleko od ognia. Pochłaniały ten cudowny widok. To była dla nich przyjemność. Gdy były w liceum, nie myślały za dużo o przyszłości, szczególnie o takiej przyszłości.

Primrose zerknęła na swoją towarzyszkę. W jej czarnych jak otchłań oczach, odbijały się płomienie. Błysk rozprzestrzeniał się, dawał światło. Również ciepło, którego nie czuły przez odległość. Blask rozbijał się w ich oczach, odbijał od ich drobnych postur.

Cecilia objęła przyjaciółkę od boku, na co ta również to zrobiła. Wysokie postacie zaczęły się powoli wycofywać, wlepiając łapczywe spojrzenia w ogień.

Rozpłynęły się w mroku.

Roztopiły się tak, jakby ich tam nigdy nie było.

Zawsze uciekały we mgłę, która miała je ochronić.

Masked Bloody Sins [+18]Where stories live. Discover now