Rozdział 21 - Godzina Sądu

75 6 0
                                    

Ostatnie dni przed walką, Asami spędzała na intensywnych treningach. Trenowała z Korrą, Mako, Zuko, nawet Ihro II zmierzył się z nią w małym sparingu.
Dziewczyna nauczyła się czytać ataki przeciwników z mowy ich ciała. Wiedziała, kiedy przeciwnik zaatakuje na wykosić nóg, a kiedy atak będzie z góry. Fakt, że potrafiła już wcześniej walczyć bardzo pomagał, ponieważ większość technik ataków czy obrony miała już opanowane.

Był wczesny poranek, Korra spała sama na łóżku, a lekka kołdra leżała na podłodze. Dziewczynę obudziły promienie słońca wchodzące przez otwarty balkon. Lekko przetarła oczy i odwróciła się w stronę, gdzie leżała Asami. Wyciągnęła rękę, aby ją objąć, lecz poczuła tylko materac. Podniosła głowę i spojrzała w stronę otwartych drzwi balkonowych.
Asami stała opierając się rękoma o barierkę. Oglądała, jak słońce wznosi się nad morzem.
Była kompletnie wyłączona, wpatrywała się w jeden punkt. Nagle do rzeczywistości przywrócił ją znajomy głos.
- Wcześnie wstałaś. - Powiedziała Avatar wciąż przecierając oczy.
- Przebudziłam się i nie mogłam zasnąć. - Odpowiedziała nieodrywając wzroku od morza.
Korra podeszła bliżej i również oparła się o barierkę. Spojrzała na swoją dziewczynę. Promienie porannego słońca padały na jej bladą twarz. Twarz, która próbowała ukryć lęk.
- Denerwujesz się. - Zasugerowała.
- Nie... Ehh... Jak cholera. - dodała po chwili Sato.
- Asami, nie musisz tego...
- Muszę. - Przerwała.
Głos Asami był twardy ale jednocześnie drżał. Zmarszczyła brwi i schyliła głowę pomiędzy ramiona.
- Muszę, to zrobić... Ten człowiek zabił moją mamę, przez co mój ojciec zamienił się w potwora. Rozbił moją rodzinę. Przez długi czas nie miałam nikogo. Jeżeli przegram stracę firmę, a to jedyne co mi zostało po tacie. Chce mu udowodnić, że się go nie boje i że tym razem nie wygra.
Korra położyła delikatnie rękę na ramieniu dziewczyny, po czym przytuliła ją.
Każdy wiedział, że Samirowi nie zależało na przemocy fizycznej, lecz psychicznej. Początkowo złamał tak Hiroshiego, a teraz próbuje to samo zrobić z Asami. Czuł, że dziewczyna w nerwach przyjmie wyzwanie, a potem udowadniając jej, że nie ma z nim szans sprawi, że zamknie się w sobie, ponieważ nie pomściła rodziców.
- Co czułaś kiedy ich spotkałaś w tamtym świecie?
- Wielką radość, ale również pustkę. W szczególności po mamie. Widziałam ją pierwszy raz od siedemnastu lat. Mogłam z nią porozmawiać, przytulić. Kiedy mnie objęła poczułam jej delikatną skórę, jej zapach, który pamiętałam już tylko z jej starych ubrań.
Słowa Asami były dla Korry szczególnie wzruszające. Próbowała postawić się na jej miejscu. Myśl, że zna swoją mamę tylko z zamazanych wspomnień i opowieści była dla niej niedopuszczalna.
- Ta rozmowa z nią, to była najwspanialsza rzecz jaka mnie spotkała.
Asami nigdy nie chciała opowiadać o mamie, było to dla niej zawsze bardzo przytłaczające. Natomiast teraz, robiła to z uśmiechem na twarzy.

Po kilku dniach wielkiej burzy nadszedł słoneczny dzień. Kya zaraz po śniadaniu postanowiła wybrać się sama na plaże, aby trochę poćwiczyć z wodą.
Weszła do ciepłego morza w spódnicy zrobionej z związanej chusty oraz spięła swoje długie włosy klamrą. Spokojnym ruchem zgarnęła niewielką ilość wody i balansując z nogi na nogę przekładała wodę pomiędzy rękoma. W pełnym skupieniu przy szumie fal, wykonywała podstawowe ruchy.
- Hej... nie wiedziałam, że tu będziesz.
Po usłyszeniu znajomego głosu kobieta otworzyła oczy. Była to Lin, która również postanowiła odpocząć na piaszczystej plaży. Piasek na nim był tak drobny, że jego ziarenka z łatwością przesypywały się przez palce, a szum fal był bardzo relaksujący.
- Myślałam, że relaks nie jest dla Ciebie.
- Nie jest. - Odpowiedziała twardo Lin.
Kya podniosła prawą brew, ukazując na czole jej lekkie zmarszczki.
- A jednak przyszłaś tutaj. - Odparła podśmiechując.
- Ostatnia chwila odpoczynku, dzisiaj przylatuje Tonraq, a jutro przylatuje Kuvira razem z częścią oddziału. Na uroczystości będzie wielu ludzi, przyda się im dodatkowa pomoc.
- To już 30 lat, pamiętasz, jak byłyśmy na jej koronacji... razem. - Powiedziała niepewnie Kya.
Spojrzała prosto w zielone oczy Beifong, lecz ta lekko odwróciła wzrok, aby ukryć niepewność skrytą w jej oczach.
- Kya, ja wiem... - Zaczęła Lin niepewnym głosem.
Kobieta chciała jej coś powiedzieć, lecz nie była pewna czy powinna. W sumie nawet nie wiedziała, co chce konkretnie powiedzieć.
- Haha! Zaraz Cię złapie! - Krzyknął Bolin goniący Kaia wzdłuż wybrzeża.
Lin natychmiast odsunęła się od kobiety zdezorientowana spojrzała na chłopców, a następnie na Kya'e.
- Muszę iść się przygotować, niedługo przybędzie władca Plemienia Wody. - Powiedziała Lin i natychmiast udała się w stronę Zamku.

Legenda Korry: Ukryty Płomień Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang