Rozdział 14 - Tknięcie

84 6 0
                                    

Na plaży panował już półmrok. Bumi i reszta wciąż czekali w krzakach na bieg wydarzeń. Mężczyzna ze skupioną miną wyglądał za krzaku, natomiast młodsi byli już tym lekko znudzeni.
Nastała chwilowa cisza. Kya ocierała kącik oka do którego zleciała łza. Była radosną kobietą i nie potrzeba było wiele, aby rozbawić ją do łez. Lin delikatnie wzdychnęła. Powoli wstała, spojrzała na księżyc i podeszła bliżej morza. Fale delikatnie dotykały czubków jej metalowych butów.
- Coś się stało? - Zapytała Kya podchodząc do niej.
- Emm... em...
Lin próbowała coś powiedzieć, unikając kontaktu wzrokowego z Kyą. Niezgrabnie biegała oczami, patrząc na piasek, niebo i morze.
- Kya... ja chciałabym... chciałabym Cię przeprosić. Za wszystko co Ci zrobiłam wiele lat temu. Byłam młoda i głupia. Zostawiłam Ciebie, ponieważ głupio zauroczyłam się w twoim bracie. Wiem, że Cię bardzo zraniłam i bardzo tego żałuje.
Lin spuściła głowę i patrzyła, jak nadpływa następna fala. Nie wiedziała czemu, ale nie chciała patrzeć jej w oczy.
Kya delikatnie się uśmiechnęła po czym przytuliła kobietę. Kiedy Lin poczuła ciepło Kya'i na swoim ciele ulżyło jej.
- Wybaczysz mi? - Zapytała Lin.
- Tak. - Odpowiedziała przytulając mocniej.

- Ooooo... uroczo. - Powiedział Bolin nie odrywając wzroku od tulących się kobiet.
- Chyba się pogodziły. Może Lin się zmieniła. - Zastanowił się Bumi.
- Znam Lin od kilku lat, ale odkąd pogodziła się z siostrą i mamą, to się zmieniła. - Zapewnił go Bolin.
- Chyba powinienem odpuścić...

Ty Lee, Zuko, Tenzin, Korra oraz Asami siedzieli na ławce na placu świątyni. Było już ciemno, a wszystko wokół nich oświecały pochodnie. Wszyscy z ogromnym skupieniem słuchali każdego słowa dziewczyny.
- [...] I wtedy rodzice uświadomili mi, że moim problemem był strach przed ogniem. - Opowiedziała Asami.
- To ma sens, a teraz? Jak się czujesz. - Zapytała Korra.
Dziewczyna zastanowiła się chwile nad słowami Avatar. Ponieważ była smutna, ale jednocześnie bardzo szczęśliwa.
- Wiem, że ogień który tkam będzie ratować życie innym, a nie je odbierał.
- Może chciałabyś spróbować? - Zaproponował Tenzin.
Asami wiedziała, że w końcu przyszedł czas, aby to zrobić, lecz wciąż miała obawy. Wzięła głębszy wdech i niepewnie spojrzała na ognistą pochodnie. Nagle poczuła ciepłą dłoń na swojej dłoni.
- Chodź. - Powiedziała Korra ciepłym głosem, łapiąc ją za rękę.
Dodało to dziewczynie otuchy. Bez wachania wstała i udała się za dziewczyną na środek placu.
- Tak jak na treningu skarbie. - Powiedziała Korra.
Asami wzięła wdech i wydech na rozluźnione. Powoli uniosła lewą rękę nad głowę, lekko zginając ją. Natomiast prawą również zgiętą, trzymała przed sobą na wysokości pasa. W tym samym czasie pracowała na nogach, stanęła w miarę twardo, kierując ciężar na palce. Lewa noga znajdowała się z przodu, natomiast prawa z tyłu. Obie nogi były lekko ugięte w kolanach, a ciężar ciała był rozłożony na nich równomiernie.
Wzięła wdech i powolny wydech. Zamknęła oczy i usłyszała znajomy głos w głowie „Jesteśmy z Ciebie dumni córeczko".
Asami otworzyła oczy, po czym wyprowadziła cios. Światło i ciepło ognia rozbiegło się po placu kaplicy. Wszyscy spojrzeli na dziewczynę i jej pierwszy tknięty ogień.
- U... Udało się. - Powiedziała z niedowierzaniem Asami.
- Udało Ci się! - Wykrzyknęła Korra przytulając ją. - Spróbuj teraz tak.
Avatar szybko otworzyła ściśnietą dłoń, na której zaczął tańcować mały płomyk ognia. Asami powtórzyła za dziewczyną, otworzyła szybko dłoń i tknęła mały płomyczek.
- Przyjemnie ciepło?
- Tak, już nie parzy.
- Gratulacje Asami. - Pogratulował Zuko lekko kłaniając się.
- Dziękuje, Lordzie Zuko, Ty Lee, bardzo dziękuje za pomoc.
- To wyłącznie twoja zasługa moje dziecko. - Powiedziała kobieta.  - A teraz wracajmy.
Korra ponownie przytuliła Asami. Była z niej bardzo dumna. Już nie mogła się doczekać, aż będzie mogła zacząć z nią trenować.

Kya siedziała w piżamie na łóżku i czytała książkę, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Była lekko zdziwiona, ponieważ był już późny wieczór. Pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl była Lin. Otworzyła je i ujrzała swojego starszego brata.
- Mogę na chwilę? - Zapytał Bumi podpierając futrynę.
- Jasne, co Cię do mnie sprowadza? - Zapytała z lekkim zdziwieniem.
Usiadł na łóżku po czym Kya usiadła tuż obok brata.
- I jak spotkanie?
- Skąd wiesz, że spotkałam się z Lin?
- Widziałem, razem z Kaiem i Bolinem wygłupialiśmy się na klifach przy plaży.
- No to... trochę porozmawialiśmy o dzieciństwie, a potem Lin mnie przeprosiła.
- Sądzisz, że szczerze? - Zapytał brat.
- Tak. - Odpowiedziała Kya.
Kobieta dobrze znała Lin i wiedziała, że jak ona przeprasza, to szczerze. Rzadkością było usłyszeć z jej ust „przepraszam". Po za tym po jej minie było bardzo dobrze widać, że naprawdę żałuje.
- Cieszę się, że udało się wam pogodzić.
- Tak... ja też, ale szkoda, że dopiero teraz.
- Lepiej późno niż wcale.
Bumi przytulił siostrę. Bardzo się cieszył, że w końcu Lin przeprosiła za wszystko. Miał już tylko nadzieje, że nic podobnego się już nie powtórzy.

Legenda Korry: Ukryty Płomień Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz