2

17K 902 53
                                    

Siedzę na kanapie u Liama i czytam jakieś stare, nieaktualne czasopismo o modzie. Nudzi mnie już słuchanie tego o czym gadają z Harrym, bo zwykle wszystko opiera się na seksie lub samochodach.

- Lily, masz jeszcze ochotę na.. - pyta Liam, ale przerywa mu dzwonek telefonu - Przepraszam.

Odbiera połączenie i wychodzi z salonu.

- Będziemy sami przez jakieś 5 minut - mówi Harry i znacząco unosi brwi, a ja uderzam go w ramię.

- Jesteś niemożliwy - kręcę głową i spoglądam za okno.

Pogoda jest w miarę ładna, mimo że mamy koniec marca.

- Cholera jasna! - krzyczy Liam i wbiega do salonu - Danielle rodzi!

Zrywam się z kanapy i biorę do ręki telefon, który podaje mi Liam.

- Halo? - pytam.

- Lily, błagam.. weź jakieś moje ubrania, cokolwiek. Liam nie jest zbyt ogarnięty, więc przyjedź Ty - mamrocze i rozłącza się.

Zerkam na Harrego, który spokojnie siedzi na fotelu i delektuje się wódką, którą wcześniej nalał mu Liam.

- Czy Ty nie słyszałeś, co powiedział Liam? - pytam i marszczę brwi.

- Danielle rodzi - wzrusza ramionami i moczy usta w kieliszku.

Ten człowiek jest chyba niepoważny.

- Do jasnej cholery, wstawaj i zawieź nas do szpitala! - krzyczę i ciągnę go za rękę.

- Lily, uspokój się - mówi i przytula mnie do swojego torsu - to tylko poród.

Mam ochotę wybuchnąć, ale daję sobie spokój, bo wiem, że on i tak ma gdzieś moje histeryczne wybuchy złości.

Jedziemy przez miasto 50 km/h i jestem wkurzona, jak nigdy. Zwykle Harry pędzi ponad setkę, ale akurat dzisiaj zachciało mu się jechać wolniej.

- Kochanie.. Czy z łaski swojej mógłbyś docisnąć nogę do gazu? - pytam i mierzę go wzrokiem, a on tylko cmoka ustami.

Odwracam się w tył do Liama i widzę, że on też nie jest zbytnio przejęty tym, że jego żona właśnie rodzi.

- Co do cholery jest z Wami nie tak? - syczę.

- Najważniejszy jest spokój, maleńka. Uspokój się.

Wysiadam z auta i jak najszybciej biegnę do szpitala. Z tyłu słyszę jęki Harrego, które zbywam i proszę recepcjonistkę o pokój, w którym leży Dan.

- Jest Pani kimś z rodziny? - pyta, a mnie zalewa krew.

- Tak, jestem jej siostrą i proszę natychmiast powiedzieć mi, gdzie ona leży - warczę w jej stronę, a ona wydaje się nawet mnie nie słuchać.

Patrzy gdzieś za mnie i już wiem o co jej chodzi. Do szpitala wchodzi właśnie Harry i Liam.

- Obaj są zajęci, więc może łaskawie powiesz mi gdzie leży Danielle Payne? - wywracam oczami, a ona kiwa głową i spogląda w ten swój mały komputerek.

- Pierwsze piętro, drugie drzwi po prawej - mówi, a Harry wybucha głośnym śmiechem.

- Zamknij się i chodź - rzucam w jego stronę i biegnę po schodach na górę.

Wchodzę do sali numer 55 i widzę Danielle, a przy niej dwie pielęgniarki.
- Proszę wyjść! - krzyczy jedna, a ja kładę przy ścianie torbę z rzeczami dla Dan i posłusznie wychodzę z pomieszczenia.
- I co? Jesteś jej tam potrzebna? - pyta Harry i szeroko się uśmiecha, a ja wzdycham.
- Widocznie nie.
Hazz siada na krześle w poczekalni, a ja na jego kolanach. Opieram głowę o jego tors i zamykam oczy.

Słyszę czyjeś głosy i budzę się, zauważając, że nie leżę już na Harrym. On stoi przy oknie i pali papierosa. Mam ochotę wyrwać tą fajkę z jego ręki i rzucić mu ją w twarz.
- Harry? - pytam i przecieram oczy, a on odwraca się w moją stronę i wyrzuca szluga przez okno.
- Możesz iść do Danielle - mówi, a ja kiwam głową.
Wstaję i wchodzę do sali, w której Dan rodziła. Spoglądam na zegarek, który wskazuje 17:03 i karcę się za to, że tak długo spałam.

- Cześć, słońce - uśmiecha się dziewczyna i pokazuje mi małe niemowlę, które trzyma na rękach.
Podchodzę bliżej i siadam na fotelu, który stoi obok jej łóżka. Patrzę na dzieciątko, które słodko otwiera i zamyka buźkę i coś czuję w środku. Jakieś uczucie, chęć dania nowego życia i bycia mamą takiego, małego stworzenia.
- Jest.. piękna - mówię i ocieram pojedynczą łzę, która zakręciła mi się w oku.
- Zastanawialiśmy się nad imieniem i Liam chciał nazwać ją Lily - oznajmia, a ja wytrzeszczam oczy - Tyle dla nas zrobiłaś i chcemy jakoś Ci.. podziękować. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko.
- Nie, oczywiście, że nie mam - uśmiecham się i dotykam palcem rączki małej Lily.
Jest przepiękna i trochę zazdroszczę Danielle, że może być jej mamą, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.

Po chwili do sali wchodzi Liam i Harry. Postanawiam dać chwilę dla nowych rodziców, więc po prostu wychodzę z pomieszczenia i ciągnę za sobą Harrego.
- Płakałaś? - pyta i unosi mój podbródek w górę - Masz przeszklone oczy, Lily.
- Nie - kłamię i ocieram łzy - Ziewałam.
- W porządku.

__________________________________________

50 votes = next :) x
liczę na Wasze komentarze :*

Hopeless [book two] || Harry Styles [PL] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz