XI: 7 kwietnia 1998

180 17 0
                                    

Pięć dni.

Pięć dni udręki.
Pięć dni spędzonych w bibliotece.
Pięć dni myślenia ciągle o tym samym.
Pięć dni oglądania Śmierciożerców na każdym kroku.
Pięć dni piekła.

Draco odłożył kolejną ze starych ksiąg na półkę, wzdychając głęboko. Podszedł do fotela, na którym po chwili usadowił się wygodnie i wyciągnął kartkę z kieszeni. Chłopak był tak zaabsorbowany innymi sprawami, że niemal zapomniał o zagadce, która cały ten czas spoczywała w kieszeni jego spodni.

Miał ochotę nakrzyczeć na samego siebie, za tą bezmyślność, bowiem ostatni wers stał się dla niego nowym punktem zaczepienia, którego tak bardzo potrzebował.

I oczy borsuka ugwieździsz.

Ugwieździsz.

Draco spojrzał przed siebie, a trybiki w jego głowie nagle trafiły w odpowiednie miejsca. Zerwał się z miejsca, podchodząc do regału, z którego jego matka najczęściej sięgała po książki.

Astronomia zainteresowała go już w młodym wieku, dzięki nikomu innemu jak Narcyzie Malfoy. Gdyby tylko mógł, podziękowałby jej za to w tym momencie z całego serca, bowiem nigdy wcześniej jakoś do tego nie doszło, a chciał pokazać kobiecie ile dla niego to jest wart. Może i nikomu oprócz matce nie ukazywał swojego zainteresowania czymś innym po za eliksirami, mógłby spędzić wiele godzin w zaciszu biblioteki, czytając najróżniejsze księgi o przeróżnistych konstelacjach, gwiazdach lub Merlin wie czego jeszcze.

Podchodząc do regału, spojrzał na jego sam szczyt, który sięgał niemal do sufitu, który bądź co bądź nie znajdował się zbyt nisko. Westchnął, zastanawiając się, czy może zmniejszyć krąg możliwych książek. Zmarnował już zbyt wiele czasu przez swoją głupotę i nie chciał, aby się to powtórzyło poprzez przeszukanie wszystkich półek. Nie był nawet pewien wielkości czarki, ani tego, czy ma przeszukiwać książki, a może raczej szukać czegoś między nimi, dlatego kierował się przeczuciem.

Zerknął na tytuły ksiąg z myślą, że może to coś pomoże. Powoli wyciągnął rękę, przejeżdżając palcami po grzbietach zakurzonych przedmiotów, przygryzając wargę.

Od czego mógł zacząć?

Zdążył zauważyć, że słowa w obu zagadkach nie były rzucane na wiatr, dlatego podejrzewał, że w tym wersie również tak jest. A to od razu wskazywało na gwiazdy.

Zatrzymał się przy jednym z tytułów, kiedy pewien pomysł wpadł mu do głowy. Sięgnął po księgę, a następnie gorączkowo zaczął przeglądać strony w poszukiwaniu tej jednej, poświęconej pewnej gwieździe.

Rodzina Blacków miała w zwyczaju nadawanie imion swoim dzieciom po różnych gwiazdach i wiadomo było to nie od dziś. Co prawda Narcyza była wyjątkiem, jednak Syriusz już nie, a ze względu iż do niego należał podpis pod drugą zagadką, młody Malfoy był prawie pewien, że kolejną wskazówkę znajdzie na stronach związanych z gwiazdą o nazwie Syriusz — najjaśniejszej i jednej z najbliższych gwiazd południowego nieba, położonej w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa.

Przed oczami mignęły mu takie nazwy jak Andromeda, bądź gwiazdozbiór lwa, gdy w końcu znalazł odpowiednią stronę.

Litery były wyblaknięte, przez starość księgi, która stała tu odkąd Draco pamiętał. Ręczny dopisek na dole strony szybko rzucił mu się w oczy, a usta drgnęły mu w lekkim uśmiechu zadowolenia, że udało mu się popchnąć ich poszukiwania krok dalej.

Czarne pudełko na dziale z roślinami.
Ps. Lily

Odłożył otwarty przedmiot na niewielki, drewniany stolik stojący tuż obok i zaraz potem znalazł się przy wyznaczonych półkach. Przeleciał wzrokiem po tytułach, gorączkowo myśląc o słowach napisanych przez Syriusza. Oczywiście, że imię, które podał mężczyzna w zapisie nie było przypadkowe. Draco usłyszał je parę dni temu, gdy wsłuchiwał się w opowieść fałszywego Lupina, to zerkając na Harry'ego, to na Toma, a do tego idealnie pasowało do działu o roślinach.

a huge riddle // drarry ✔︎Where stories live. Discover now