Rozdział 8

298 9 28
                                    

-Jak to go "słyszysz"?-Zapytał poddenerwowany tym, że Cylie zatrzymuje go w tak ważnym momencie.

Na to pytanie dziewczyna odpowiedzieć nie potrafiła.  Sama mogła sobie zadać to pytanie. Jak to możliwe? 

-Nie wiem...-zacisnęła zęby czując ból Barnesa-Ale... Dzieje się coś złego! Bardzo z nim źle...!

Ból, który odczuwała był jedynie psychiczny, jednak świadomość przez co przechodzi w tym momencie Bucky sprawiła że w jej oczach stanęły natychmiast łzy. Co dziwne, normalnie by opadła na kolana z bezsilności i rozpłakała się na dobre, jednak teraz zmotywowało ją to do dalszego działania. Spojrzała jedynie na brata, który wzrokiem już poganiał ją do dalszego biegu, i faktycznie wykonała jego polecenie.

Biegła tuż za Stevem, obok Sama, który co chwila rzucał jej chwilowe spojrzenia ciekawy tego, jak dziwnie jej ciało się świeciło. Wchodząc do jednego z korytarzy zobaczyli leżącego mężczyznę. Spoglądając na Steve'a zapewniła że do tego miejsca nie dotarła, nadal chcąc sie usprawiedliwić po tym co się stało. Rogers od razu zrozumiał że musiał zrobić cały ten bajzel ktoś inny. Widząc to wszystko Cylie była jeszcze bardziej utwierdzona w fakcie że  Bucky był w nie małym niebezpieczeństwie. Wchodząc do kolejnego pomieszczenia leżących ciał było coraz więcej. Z niepokojem powoli kroczyli przez pokój. W końcu dotarli do pomieszczenia gdzie wcześniej znajdował się Bucky. Momentalnie usłyszeli proszenie o pomoc. Mężczyzna, który przesłuchiwał Barnsa leżał na ziemi, kapsuła, w której wcześniej się znajdował James była rozwalona, tak samo jak meble w pomieszczeniu. Widząc to, dziwna pewność siebie, która powstrzymywała Cylie od rozpłakania sie jak dziecko i żałosnego poddania jeszcze bardziej wzrosła, a w oczach dziewczyny pojawił sie ciemno niebieski błysk. Podeszła do leżącego i jakby był tylko lalką bez uczuć, podniosła go mocą na równe nogi, jednak ten nie wiedząc co się dzieje odrazu ponownie opadł na kolana stękając z "bólu".

-Wstawaj-warknął Steve, podniósł i przyciągnął go do ściany trzymając za bluzę-Kim jesteś i czego chcesz?

Dopiero kiedy brunetka zauważyła w jaki sposób Rogers odnosi się do jego 'ofiary', uświadomiła sobie co tak właściwie się w okuł niej dzieje. Chęć odzyskania narzeczonego przyćmiła jej myślenie racjonalne, i fakt że to ktoś musiał za tym wszystkim stać-a jak było widać powodem jej zmartwień był ten człowiek.

Kiedy brunet zaśmiał się kpiąco, ta ponownie niczym w transie takim jak na początku jej przygody w tym budynku, jednym ruchem ręki wyczarowała smugę dymu przy jego krtani, która niczym sznurek zaczęła go podduszać. Ten, natychmiast zaprzestał rechotać, jednak jego pewność siebie nadal nie zlazła z jego twarzy.

-Gadaj!-pośpieszyła go agresywnie brunetka.

-Chcę upadku imperium-rzekł mężczyzna. A po chwili można było usłyszeć jak ktoś napada na Sam'a.

Cylie mając nadzieję że jest to Bucky ruchem dłoni sprawiła że dym wyparował po czym pobiegła tam i zauważyła atakującego go właśnie Bucky'ego. Nie wiedziała co się z nim dzieje. Przez ciemność jego oczy były wypełnionę pustką i obojętnością. Nie chętnie uniosła go w górę i nie chcąc  mu robić krzywdy odrzuciła pod ścianę. Ten nie przejmując się tym powrócił do Sama i zaczął go podduszać metalową ręką.

-Buck!-brunet zwrócił uwagę na dziewczynę, poluzował uścisk dłoni i spojrzał na nią-Co się z tobą dzieje...?-wyszeptała i spojrzała mu w oczy. Nie dowierzała w to co widziała 

Bucky puścił Sama, który opadł na ziemię, I zaczął kroczyć w jej stronę. Brunetka słyszała jego ciężkie kroki zbliżające się w jej stronę . W ciężkim szoku nawet nie zorientowała się, gdy Barnes stanął przed nią. Do rzeczywistości przywrócił ją ból zadany przez celne kopnięcie Bucky'ego w jej brzuch. Cios był tak silny, że sama Cylie wylądowała pod ścianą kilka metrów od miejsca, w którym niedawno się znajdowała.

Memories • Bucky Barnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz