12. Zagonieni w pułapkę

127 4 0
                                    

*Hacker*

- Jesteś pewien, Rick? - spytałem, nieprzekonany spoglądając na szczegóły jego propozycji. Oczywiście, że gra była warta świeczki, aczkolwiek ja wojuję o stawkę znacznie większą, niż jeden bionik. Zatem, każdy mój ruch powinien być bardzo dokładnie przemyślany, a to znaczy żadnego ryzyka... Z drugiej zaś strony jeden bionik mej armii może przeważyć o jej wygranej, bądź też klęsce. Ten z kolei był bardzo dobrze dopracowany i naprawdę trudno było mi nim zgardzić. Niestety musiałem, by nie poślizgnąć się niepostrzeżenie.

- Według mnie powinniśmy wpierw udać się po projekt Joy22. Laboratorium jej twórcy jest niestrzeżony. To będzie łatwy i szybki cel, a na takich zależy nam najbardziej zwłaszcza teraz, kiedy Trixie Night zaczęła swą działalność.

- Jak sam dobrze stwierdziłeś, zaledwie ZACZĘŁA DZIAŁAĆ. Te łatwiejsze więc cele powinniśmy pozostawić na czas, kiedy jej buntownicy będą działali na pełnych obrotach. Póki zaś są nowicjuszami, powinniśmy wyznaczyć sobie znacznie ambitniejsze cele. - Twittler z cwanym uśmiechem wskazał na wyświetlonej przeze mnie mapie miasto Mision Creek, gdzie znajdowało się laboratorium należące do niejakiej Seleny Moor.

- Przyznaję, poziom bioniki jej Matrixx jest imponujący. Z całą pewnością będzie perełką mego bionicznego oddziału. - stwierdziłem, czując jak narasta we mnie chęć posiadania tego bionika. Pytanie, czy powinienem zaryzykować i się tam po nią udać? Mam złe przeczucia codo tego przedsięwzięcia, zaś przeczucia nigdy mnie nie zwodzą. Są niczym mój drugi chip. Niemniej jednak tym razem postanowiłem posłuchać rady Twittlera i wziąć grupę utworzoną przez naszą dziennikarkę trochę bardziej na poważnie.

- Masz rację, trzeba działać z ambitniejszymi skokami, nim Trixie zacznie w pełni działać. Jeszcze dzisiaj wybiorę się z Minyakiem po Matrixx, ty zaś wspieraj zdalnie Dzieciaczka w jego skoku na spotkanie naszych przeciwników.

- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.

- Mam tego pełną świadomość, mój przyjacielu.

*Penny*

- Jak dla mnie wszystko w waszym planie jest zrozumiałe. - mama wypowiedziała te słowa nieco sarkastycznie, co z całą pewnością nie wróżyło niczego dobrego. - Poza jednym drobnym detalem. 

- Mianowicie? - dopytał Ścios po wymianie spojrzeń ze mną. 

- Dlaczego całe jego powodzenie opiera się na pustych słowach Ricka? - rodzicielka posłała nam niezadowolone spojrzenie. 

- Mnie też średnio to leży, ale jeśli mamy dorwać Hackera, musimy chwytać się każdej możliwej opcji. Według niego Hacker zgarnia bioniki z okolic Swellview, co znaczy, że lada dzień przybędzie i po mnie. Nie spodziewa się jednak, że będziemy tutaj na niego czekać. - oznajmiłam, kończąc zakładać pułapkę aktywowaną poprzez czujnik bionicznej szybkości. 

- A ten cały Hacker to jakiś bionik? - dopytywała moja rodzicielka, fachowym okiem przyglądając się efektowi naszej pracy. 

- I to wyjątkowo potężny. Prawdopodobnie ostał się jeszcze z pierwszej generacji naszej rasy.

- Ocalał od dezaktywacji po Victorze Kreinie? - mamę mocno zdziwiła uzyskana ode mnie informacja. - Kto mógł być tak skrajnie nieodpowiedzialny, by pozostawić niestabilnego chipa w umyśle swego dzieła? 

- Dowiemy się tego, o ile pułapka na Hackera w ogóle zadziała. - stwierdził Ścios, kończąc ostatnie detale. - Penny, chcesz przetestować? 

- Już się bałam, że nie spytasz. - rzuciłam z narastającą ekscytacją. 

Niebezpieczny Henryk : MatrixxWhere stories live. Discover now