3. Konfrontacja

265 11 1
                                    

*Penny*

Obudziłam się dziś, jak codziennie w swojej biokapsule, która ze względu na chipa w moim ciele musiała spełniać funkcję mojego łóżka. Właśnie dzięki całonocnej stabilizacji za jej pośrednictwem mój chip nie ulegał żadnym uszkodzeniom. A pro po potencjalnych problemów technicznych, rozglądając się po laboratorium, nigdzie nie mogłam dostrzec swojej mamy. Weszłam więc na skrzynkę odbiorczą w swoim chipie, chcąc sprawdzić, czy rodzicielka nie pozostawiła mi jakiejś wiadomości. Jak się okazało, mama nagrała mi holo-wiadomość, także bez wahania wyświetliłam ją swymi oczami. 

- Penny, kiedy się obudzisz, nie będzie mnie w domu, ponieważ musiałam pilnie wyjść na spotkanie, by przedstawić inwestorom projekt mojego najnowszego wynalazku. Postaram się szybko wrócić, niemniej jednak nie czekaj na mnie z analizą systemu. Przeprowadź ją sama, potem skonsultujemy wyniki. 

- Okej. - wzruszyłam ramionami, po wyłączeniu wiadomość, następnie leniwym krokiem opuściłam wielokątne jakby naczynie o rozmiarach na tyle dużych, bym mogła się tam spokojnie zmieścić. Dzięki temu, iż kapsuła znajdowała się w pozycji pionowej, nie musiałam męczyć się ze wstawaniem. Ktoś mógłby powiedzieć, co za dziwak śpi na stojąco, ale taka właśnie byłam. Nietypowa. I właśnie ta nietypowość sprawiła, iż uznano mnie za wyrzutek społeczeństwa, skazując na dożywocie za murami naszej piwnicy. Sądzę jednak, że gdyby tylko dano mi szansę, mogłabym jak wszyscy superbohaterowie walczyć o dobro ludzkości... być wzorem dla obywateli swojego miasta... czynić ten świat lepszym miejscem. W końcu... w końcu udowodnić ojcu, jak bardzo się pomylił, porzucając mnie oraz mamę z powodu mojej bioniki. Być może poprzez chipa da się mnie kontrolować, ale nie znaczy to, że w ogóle nie nadawałabym się na obrońcę. Przecież moja siła, szybkość, czy inteligencja po coś są, prawda? Ale mama od małego powtarzała mi, że ludzie odczuwają zbyt wielki uraz do bioniki, by pozwolić osobom takim jak ja legalnie działać. Westchnęłam ociężale, podchodząc do głównego komputera swojej rodzicielki. Potrzeba byłoby istnego cudu, by zmienić to, jak byłam postrzegana. Starając się nie myśleć już o niesprawiedliwości losu swojej rasy, wykonałam kilka tysięcy kliknięć na holograficznej klawiaturze w zaledwie parę sekund. Gdy na ekranie wyświetliła się wiadomość o treści "rozpoczynam elektroniczne skanowanie," w superszybkim tempie podbiegłam do skanera, by za jego pośrednictwem dokonać analizy systemu. Z urządzenia wydobyło się niebieskie światło, dokładnie prześwietlające całą powierzchnię mojego ciała. 

- Analiza zakończona. - po otrzymaniu owej informacji od zrobotyzowanego głosu dobiegającego z komputera domowego, już normalnym krokiem wróciłam przed główny ekran, by zapoznać się z wynikami przeprowadzonej analizy. 

- Siła siedem na dziesięć, szybkość pięć na dziesięć, intelekt cztery także na dziesięć. - moje moce znajdowały się w optymalnym stanie, więc regulacja nie była w ogóle potrzebna, jednakże chyba nic się nie stanie, jeśli podniosę sobie szybkość i inteligencję o jeden poziom do góry. Wiadomo, wszystko w granicach rozsądku, ponieważ wciąż miałam w pamięci feralne wydarzenie, kiedy to w wieku jedenastu lat pod nieobecność mamy podniosłam sobie wszystko na dziesiątkę. Dobrze, że mama szybko zdążyła wrócić, bo mało co wtedy nie usmażyłam sobie chipa, przy okazji demolując cały lab. Byłam młoda i głupia, ale na porażkach nauczyć się można znacznie więcej, niżeli na odniesionych sukcesach. Być może dlatego ludzkość nie chce dać bionikom drugiej szansy na legalną działalność? Kto by ich tam wiedział? Moją czujność pobudził dźwięk szmerów dobiegających z sąsiedniego pomieszczenia. W pierwszej chwili pomyślałam, że to moja mama, jednak spojrzawszy na znajdujące się nieopodal drzwi windy, dopadło mnie szczere zwątpienie. Mama korzysta przecież wyłącznie z niej, schody zaś prowadzące od tyłu domu do pomieszczenia obok znajdują się tam tylko w razie gdyby padło zasilanie. Stanowiły one także swego rodzaju wyjście ewakuacyjne, gdyby idioci z rządu zdołali wedrzeć się tu bezpośrednio z naszego domu. Opuszkiem palca wskazującego przejechałam sobie nad uchem, tym samym aktywując swój bioniczny słuch. Jednego mogę być pewna, wydźwięk dwóch męskich głosów nie wróżył niczego dobrego. Nie zagłębiając się w to, o czym ci dwaj rozmawiali, zakradłam się pod drzwi, chcąc zobaczyć, komu udało się tutaj dostać. Widok Kapitana i Niebezpiecznego rozglądających się po labie wcale nie napawał mnie szczególnym rozradowaniem. Wszak żaden superbohater nie powinien od tak tutaj myszkować. Dosłownie każdy z nich byłby gotów aresztować bionika za samo jego istnienie, nie mówiąc już o tym, jakie konsekwencje poniósłby jego twórca.

Niebezpieczny Henryk : MatrixxOù les histoires vivent. Découvrez maintenant