2. I Need U

255 20 6
                                        

Popołudniu wracam do swojego drugiego domu, czyli dużej księgarni niedaleko głównej ulicy.
Wkładam do swojej szafki placak wypchany książkami, ponieważ prosto ze szkoły udałem się tutaj. Przebieram się i idę szukać Hoseoka, żeby pokazał mi grafik na ten miesiąc. Po drodze mijam chłopaka o miętowych włosach, który układa romanse w dziale o dramatach.
Wzdycham głęboko, po czym podchodzę do niego i lustruje go spojrzeniem. W tym momencie uświadamiam sobie, że go kojarzę. To ten cichy chłopak z licealnego korytarza, o którym jeszcze jakiś czas temu było dość głośno.

- Jesteś Min Yoongi. - stwierdzam, po czym zauważam, że ma to napisane na swojej plakietce, obok drugiej z napisem "uczę się".

- Cieszę się, że umiesz czytać? - odpowiada niemiło, starając się dosięgnąć górnych półek wysokich regałów.

- Nie musisz być wredny, pracujemy razem. - zabieram mu z ręki książkę z parą zakochanych na okładce. - Romanse są z drugiej strony, jakbyś umiał czytać to byś zauważył. Mamy też drabinę, nie doskoczysz tam.

Prycham, po czym zostawiam go samego. Nie wiem jak taki mały człowiek ma ustawiać książki na wysokości dwóch metrów, ale Hoseok najwyraźniej też go nie polubił, jeśli dał mu takie zadanie i nie raczył wspomnieć o drabinie. Nie dziwię się, bo jego ton jest bardzo pretensjonalny, a wzrokiem chyba by zabił. Nie wiem jakim cudem dostał pracę z klientem, ja już kilka lat sile się na sztuczny uśmiech, nawet jeśli życie wywraca mi się do góry nogami lub nie śpię już kilka nocy z rzędu.

- Ten nowy jest arogancki. - mówię od razu, gdy widzę Hobiego przy kasie.

- Do tego mało kontaktowy. Ale dostał te pracę z polecenia, nie patrz na mnie z chęcią mordu tymi ślicznymi oczami.

Uśmiecham się, po czym zerkam na grafik, który wisi na ścianie. Zauważam, że na najbliższą nockę wpisany jest ten nowy, co średnio mi pasuje, bo sam chciałem ją wziąć.

- Może przyjść na noc w piątek zamiast tego buca?

- Jak miło, że chcesz, bo będziesz siedzieć z nim całą noc. - uśmiecha się do mnie przepraszająco. - Wybacz, mam egzamin na studiach, a on nie może zostać sam.

- Świetnie. - stwierdzam z ironią, po czym uzupełniam papierowe torby, na których widnieje rysunek łabędzia i logo firmy. Autorką logo została tak samo utalentowana jak brat siostra Jungkooka. Cieszę się, że pewnego miesiąca pomogło im to małe zlecenie stanąć na nogi.

W pracy przyglądam się co jakiś czas temu nowemu, bo jest strasznie nieporęczny. Z Hobim posyłamy sobie za każdym razem porozumiewawcze spojrzenia, które nie mówią o nim nic dobrego. Chciałabym mu pomóc, bo wiem jak pierwszy dzień jest stresujący, ale odtrąca wszystkich od siebie i robi sobie sam problem.
A ja nie jestem jego matką i mam swoje rzeczy do roboty. Jedną z tych rzeczy jest wrócenie do domu i przespanie się w normalnych warunkach.

Po dwudziestej jestem bliżej tego marzenia, bo ludzi już prawie nie ma, a my szykujemy się do zamknięcia. Obserwuję jak niski chłopak kończy swoją zmianę przede mną i wychodzi z obojętnym wyrazem twarzy. Przez szybe sklepu mogę zauważyć, że inny wysoki chłopak czeka na niego, a kiedy się spotykają, obejmuje go ramieniem i razem gdzieś odchodzą.

- Na co się tak patrzysz? - pyta Hobi, a ja zdaję sobie sprawę, że przez zapatrzenie zacząłem wycierać mopem własne buty. - Zakochałeś się?

- Co? W nim? Oszalałeś? Przecież...

- Widziałem tego geja ze szkoły ze swoim chłopakiem. - przerywa mi donośny głos Jeona.

Odwracam się, żeby zobaczyć tę buźke, którą widuję prawie całą dobę. Ta sama buźka, która jest straszną paplą i szybciej mówi niż myśli.

- Słucham? - oburza się Hobi.

- Jakiś czas temu o nim mówili w szkole, bo ktoś rozpuścił plotkę, że całował się z jakimś chłopakiem w szatni. Okazało się to prawdą. - mówi zaaferowany. Wygląda jak jego matka, która plotkuje z innymi matkami na placu zabaw. - Potem go gnębili, co akurat było przykre. Ale nie wiedziałem, że z Wami pracuje. Tae, zdążyłeś się zakochać?

Zwraca się do mnie, na co pokazuje mu jedynie środkowy palec. Wiem, że tajemnica odnośnie mojej orientacji nie jest bezpieczna z Jeonem, tym bardziej że wydał mnie już jakiś czas temu przypadkowo przed Hobim, ale musiałem komuś powiedzieć. To była stosunkowo zła decyzja, ale przynajmniej wszyscy mnie tu akceptują. Nie wiem jak tamten chłopak mógł narazić się na szyderstwa, czasem warto siedzieć cicho i się nie wychylać. Mimo to jest mi go strasznie szkoda.

- Chciałem Ci powiedzieć, że są wyniki testu. - Jeon podchodzi do mnie i pokazuje mi zdjęcie w telefonie.

Szukam niecierpliwie na liście swojego nazwiska, po czym wzdycham głęboko. Zdałem. Nie dostanę się pewnie na żadne studia z takimi wynikami, ale udało mi się zdać dzięki pomocy Jeona. Czuję jak piekący w przełyku stres opuszcza moje ciało, ale nadal wykręca mi żołądek, tym razem nie ze stresu, a z głodu. Nie jadłem dzisiaj obiadu, przez co coraz bardziej chcę wrócić do domu. Hobi widząc moją pół stojącą postawę ciała, pozwala mi wyrwać się wcześniej. Dziękuję mu kilka razy, po czym wychodzę z Jungkookiem i zmierzamy w stronę mojego domu.
Cieszymy się zdanym testem i rozmawiamy o wszystkim. Jednak przed domem Jeona, zatrzymuje nas jego mama.

- Taehyung, twoja mama znowu się zgubiła. - mówi zatroskana. - Tak nie może być kochanie, musisz w końcu to załatwić.

Ponownie czuję ucisk w przełyku i ciężar na sercu, tylko tym razem dziecięć razy silniejszy. Od razu biegnę do ich domu i szukam wzorkiem swojej matki. Siedzi na kanapie w towarzystwie siostry Jeona, więc kucam przy niej i patrzę jej w oczy. Widzę w nich dużo zagubienia i jakby przygaszony, ciemny kolor tęczówek, które jeszcze dzisiaj rano były o wiele bardziej wyraziste.

- Wyglądasz jak mój synek. - mówi zachwycona. - On też ma takie piękne oczy jak ty.

Uśmiecham się smutno, bo chce mi się wyć. Chciałabym upaść na kolana i płakać jak dziecko, bo właśnie zabrano mi nadzieję. Mama nie dawała ostatnio oznak choroby, rano nawet pamiętała moje imię, byłem dobrej myśli. Jednak znowu zaczęła sama wychodzić, a jej Alzheimer ponownie przybrał na mocy. Nie wie kim jestem ani gdzie ona jest, a ja nie jestem w stanie jej całą dobę pilnować i zarabiać równocześnie na nasze życie. Zrezygnowany podnoszę się i patrzę przepraszająco na panią Jeon.

Tego samego dnia zostawiam mamę w domu opieki, za pieniądze które zostawił nam lata temu mój ojciec. Czuję się jak najgorszy śmieć, który zostawił własną matke w potrzebie, ale ja naprawdę nie daję już rady. Boli mnie, gdy patrzy mi prosto w oczy i nie ma pojęcia kim jestem albo błąka się sama po ulicy, mogąc zrobić sobie krzywdę. Jej choroba ewoluowała przez ostatnie pół roku i nie widzę już nadziei w polepszeniu jej stanu, a sam nie radzę sobie z obowiązkami. Pocieszam się, że tam zajmą się nią lepiej niż ja, będzie bezpieczniejsza i nie będzie mnie ranić, mówiąc do mnie imieniem mojego ojca lub nie znając mnie w ogóle.

Wracam późnym wieczorem do pustego już domu. Rozglądam się po pomieszczeniach, które nagle utraciły kolor oraz swój blask i przysłuchuje się okrutnie ciężkiej ciszy. Przygnieciony ciężarem tego dnia, zasypiam dzisiaj w swoim łóżku, chcąc jedynie chwili spokoju w swoim życiu.

FRAGILE; taegiWhere stories live. Discover now