PROLOG

217 28 39
                                    

Hinata przekroczył próg lotniska. Gdy dwa lata temu zostawiał Japonię i wylatywał do Brazylii, nie spodziewał się, że aż tak stęskni się za domem.

Treningi na drugim końcu świata były — z jednej strony bardzo przyjemne i fajne, a z drugiej — styl życia znacznie różnił się od tego, który był mu wpajany od dziecka, więc Shouyou odczuwał pewien dyskomfort.

Spotkał się z Oikawą i z Iwaizumim, przejazdem był nawet Nishinoya, a Tsukishimę i Yamaguchiego zaprosił do siebie na tydzień.

A teraz powraca do tego wszystkiego jak gdyby nigdy nic. Z większością znajomych nie miał żadnego kontaktu, więc pewnie teraz nieźle zmyją mu głowę, ale starał się o to nie martwić.

Ruszył marmurową posadzką ciągnąc za sobą walizkę. Już odzwyczaił się od słyszenia języka japońskiego WSZĘDZIE, dlatego uśmiechnął się pod nosem. To było naprawdę przyjemne.

— JUŻ DZIŚ WIECZOREM, O DWUDZIESTEJ, MECZ JAPONIA - WŁOCHY! MUSISZ TO ZOBACZYĆ!

Na wielkim banerze wyświetlały się zdjęcia reprezentantów kraju. Na jedno z nich, Hinata momentalnie odwrócił głowę od monitora i ruszył przed siebie.

Prawie zapomniał, że powrót do Japonii skazuje go również na to.

— Hinata! — Usłyszał.

— Oh. — Rudzielec podniósł głowę. — Cześć, Yamaguchi.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Hinata Shouyou został uduszony.

Na każdy możliwy sposób. Najpierw skoczyła na niego piętnastoletnia Natsu, a potem jego mama poprawiła po niej sto razy mocniej.

Po uduszeniu Hinaty Shouyou, oprawczynie postanowiły go nakarmić tak dużą ilością jedzenia, żeby finalnie rozerwało go na strzępy.

Przynajmniej było dobre.

— Przywiozłem wam coś. Wiedzieliście, że ludzie mówią na klapki "japonki"?

Wręczył rodzinie prezenty, po czym został wygnany do swojego starego pokoju, by odpocząć. Miał spędzić tutaj tydzień, a potem pojechać do Tokio by dopinać kwestie dotyczące jego siatkarskiej kariery, gdyż dzięki meczom w Brazylii stał się całkiem rozpoznawalny.

Gdy już się umył, przebrał i wygodnie rozłożył pod ciepłą kołdrą. Zapisał sobie jeszcze w notatniku, żeby wysłać do Pedro — swojego byłego współlokatora z Rio — obiecane kilka mang.

W domu czuł się tak bezpiecznie i dobrze, że aż nie dowierzał, iż naprawdę tu jest. Stęsknił się za nimi jak cholera.

Chciał już zgasić światło, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

— Śpisz?

Przetarł oczy.

— Nie, jeszcze nie — oznajmił, po czym podniósł się do siadu. — Co tam?

Rudowłosa udała zastanowienie, mimo że doskonale wiedziała o co chce zapytać.

— Chcesz oglądnąć mecz? Powinien zaczynać się dopiero drugi set.

Oczywiście, że przyszła tu tylko po to. Dlaczego od razu o tym nie pomyślał?

— Nie lubię oglądać od środka. Później zobaczę powtórki.

Oboje wiedzieli, że nie nie oglądnie tych powtórek.

— Twoje mecze z Brazylii były i tak sto razy lepsze. — Odwróciła kota ogonem. — Siatkówka plażowa ogólnie wydaje się być super.

Są rodzeństwem, a rozmawiają jakby widzieli się po raz pierwszy w życiu.

— Bo jest. Kiedyś ci pokażę. — Uśmiechnął się. — Co tam u ciebie, Natsu?

Dziewczyna zarzuciła włosami. Bardzo zmieniła się odkąd ostatni raz widzieli się na żywo. Zresztą, Shouyou też bardzo się zmienił.

Zaczęła opowiadać co się tam u niej ostatnio działo. Nim zdążyli się zorientować, rozmawiali już pół godziny.

— No i ja, Atsuko i Kenji przyszliśmy do mnie i przesiedzieliśmy calutką noc oglądając "Saikiego".

— Nie oglądałem tego.

— To zobacz! Albo chociaż przeczytaj mangę. Kenji ma kilka tomów, mogę ci przynieść.

— Żebym jeszcze chociaż miał trochę czasu. — Pokręcił głową. — A tak w ogóle, to kto to jest ten Kenji? Bo z Atsuko znacie się od podstawówki...

Natsu zaczęła oglądać swoje paznokcie.

— HMMMM?

— Mój chłopak — prychnęła, jakby to była najbardziej logiczna rzecz na świecie.

Rudowłosy skrzywił się.

— Idę się poskarżyć mamie! — Chłopak zerwał się z łóżka.

— Ale jesteś! — odkrzyknęła. — A tak w ogóle, to ona wie, że ze sobą chodzimy. Atsuko nie umie trzymać języka za zębami.

Opadł z powrotem na materac.

— Pffft. — Przewrócił oczyma. — W twoim wieku to ja...

Odkrył siatkówkę. Walczył o stworzenie drużyny. Pojechał na zawody. Przegrał. Spotkał bratnią duszę.

Bzdura. Bratnie dusze to bzdura wyssana z palca.

— Może masz rację.

Shouyou stwierdził, że — niezależnie od tego co robił w jej wieku — i tak nie polubi Kenjiego.

Kolor Moich Oczu.Where stories live. Discover now