#3

153 4 0
                                    

"Więc powiedziała, że ​​nigdy cię nie kochała, ale spójrz na jasną stronę."

James spojrzał na Syriusza przez łzy, spodziewając się, że będzie kontynuował, ale kiedy Syriusz milczał, odezwał się Remus.

„Jaka jasna strona, Łapo?”

- Och, spodziewałem się, że ktoś inny odpowie, bo nie mam nic. Wzruszył ramionami, krzyżując ręce na piersi i opierając się o kominek.

"Miły jeden kumpel." Remus przemówił sarkastycznie, podbiegając do Jamesa, który po raz czwarty tej nocy wybuchnął płaczem.

- Przepraszam, Rogacz. Syriusz westchnął, siadając obok swojego najlepszego kumpla. - Wiem, że teraz cierpisz, naprawdę to robię… Ale James, jesteś tym niesamowitym facetem, jesteś zabawny, jesteś mądry i przystojny – nie w dziwny sposób… – Syriusz skulił się, sprawiając, że James zachichotał podczas wycierania nosa wierzchem dłoni. – A jeśli Lily tego nie widzi, to jej strata, kolego.

James oddychał ciężko, opierając się na ramieniu Syriusza. – Dziękuję – wymamrotał. – Naprawdę doceniam to, co powiedziałeś, ale nic nie poradzę na to, co czuję. Naprawdę staram się jej nie kochać, ale…

„Ale bez względu na to, co robisz, i tak zakochujesz się w niej, jeszcze mocniej, każdego dnia”. Syriusz westchnął, nie zauważając szybkiego spojrzenia wysłanego przez Remusa.

"Dokładnie."

Trzej chłopcy siedzieli przez chwilę w ciszy, nie bardzo chcąc rozmawiać. A potem Piotr wszedł do pokoju wspólnego.

„Kupiłem przekąski! I dostałem nawet jedną z… Co do cholery jest z wami trzema?” Zatrzymał się w swoim torze, z rękami wypełnionymi różnymi skradzionymi z kuchni jedzeniem.

„Czujemy się bardzo przygnębieni, Peter”. Remus przemówił posępnie, pozostawiając pucołowatego chłopca zdezorientowanego jego słowami.

"Po angielsku proszę."

- Ma na myśli, że jesteśmy przygnębieni, czujemy się przygnębieni, chcemy podciąć sobie nadgarstki i wykrwawić się na śmierć – powiedział zbyt dramatycznie James.

- Słyszałem, że słodycze sprawiają, że czujesz się lepiej... - mruknął Peter, podchodząc do niego i podając mu czekoladową kulkę.

I Peter miał rację. Chociaż nadal był smutny i miał teraz silny ból głowy od płaczu, James podniósł się na duchu, gdy przeżuwał kilka galaretowatych ślimaków.

"Jak to naprawić?" Pytał rozpaczliwie. – Jak mogę sprawić, żeby przestała mnie nienawidzić?

- Cóż, najpierw znajdziemy powód jej nienawiści do ciebie – powiedział Remus. „Wtedy znajdziemy sposób, żeby jej to wynagrodzić”.

- Dobra, więc dlaczego mnie nienawidzi?

– Zastraszaliśmy Snape'a przez lata, zanim wdali się w tę walkę.

– Zaprosiłeś ją na randkę ponad sto razy.

– Zasugerowałeś, że nie powinna przyjaźnić się z Lyrą.

Trzej chłopcy rozmawiali jeden nad drugim, przez co James przewrócił oczami.

"Dobrze, dobrze!" Krzyknął, machając rękami w powietrzu „Rozumiem, jestem denerwującym tyranem kontrolującym”. Westchnął. "Co ja robię?"

- No cóż, może mam pomysł... Syriusz uśmiechnął się złośliwie.

***

"To nie zadziała!" James krzyknął szeptem, gdy następnego ranka wszedł do głównego holu.

– Chcesz stanąć po dobrej stronie Lily, prawda?

„Oczywiście Łapa, ale ja nie…”

"Po prostu to zrób!" – wrzasnął Remus, popychając go w stronę stołu Slytherinu.

James nerwowo przełknął ślinę, szarpiąc rąbek swojej szaty, gdy zbliżał się do samotnej dziewczyny. Wydawała się być pogrążona w myślach, ponieważ zajęło jej trochę czasu, zanim rozpoznała obecność Jamesa, więc niezręcznie zakaszlał. Podniosła głowę, a policzki zaczerwieniły się, gdy zdała sobie sprawę, kto to był.

– Nie widziałem dziś rano Lily, jeśli to dlatego tu jesteś.

James westchnął, zajmując miejsce przed nią, ignorując spojrzenia i spojrzenia Ślizgonów obok niego. – Właściwie to przyszedłem z tobą porozmawiać.

"Dla mnie?" Lyra przemówiła, nie ukrywając faktu, że była dość zaskoczona.

– Tak. Chcę… hm… chcę przeprosić za tamten dzień. Nie byłam sobą i…

"-Dobra."

Zamrugał kilka razy, cofnął się. "O-dobrze? Nie jesteś zła?"

„Nigdy nie powiedziałem, że nie”. Wzruszyła ramionami, krzyżując ręce na stole.

"Więc jesteś szalony." Potwierdził, garbiąc się na swoim miejscu.

– Cóż, nie byłoby?

Przez chwilę wpatrywał się w jej szare oczy, czując, jak jego serce lekko szarpie. Wyglądała na zmęczoną, załamaną. Ciemnofioletowe kręgi pod jej oczami powiedziały mu, że źle spała, a jej blada twarz powiedziała mu, że nie wychodziła zbyt często.

– Tak mi przykro, Lyro. Byłam tak pochłonięta własnymi myślami i uczuciami, że nigdy nie brałam pod uwagę uczuć twoich ani Lily.

"W porządku." Westchnęła i położyła rękę na jego dłoni. Wzdrygnął się, nie spodziewając się nagłego chłodu ani dziwnego mrowienia. Natychmiast się cofnęła, ignorując utrzymujące się uczucie na opuszkach palców. „Doceniam twoje przeprosiny”. uśmiechnęła się, zakładając czarne włosy za ucho.

Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy Jamesa, ale nie mogła nie zauważyć, że chociaż się uśmiechał, nadal wydawał się smutny, co sprawiało, że trochę łamała jej serce.

"Cóż, powinienem wrócić do mojego stolika." Mówił niezręcznie, wskazując za siebie.

- Tak, wygląda na to, że twoi przyjaciele chcą wiedzieć, o czym rozmawiamy. skinęła głową na trzech chłopców, którzy nie tak dyskretnie wpatrywali się w nich, próbując przysłuchiwać się rozmowie z drugiego końca pokoju.

– To idioci. James zachichotał, wstając. - W każdym razie do zobaczenia w Edavane.

A kiedy odchodził, Lyra nie mogła powstrzymać się od myśli, że być może, przynajmniej z tego, co widziała, był tak samo załamany jak ona.

EDEVANE || James Potter Where stories live. Discover now