lista watsona

75 8 6
                                    


Plan był, należy zaznaczyć, bardzo prosty. Oczywiście pominąć tutaj trzeba elementy uczenia się rzeczywistości na nowo, odnajdywania w świecie bez wojny i tak dalej, i tak dalej. Ale ogółem czynności, które pozostało wykonać, tak czysto fizycznie, były nietrudne. Nie trzeba było nawet ich zapisywać, ale na potrzeby podkreślenia nieskomplikowania przedstawmy listę: 

1. Dotrzeć do Londynu, wykonane. 

2. Znaleźć mieszkanie nie za fortunę, niewykonane. Ale bliskie wykonania. 

Dlaczego bliskie wykonania? Otóż los się do Johna Watsona uśmiechnął (na tyle na ile można się uśmiechać nie będąc osobą). Były lekarz wojskowy wybrał się pewnego dnia na spacer. Tylko on, jego myśli i laska. Laska w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, a nie kobieta (John niedawno usłyszał to określenie w stosunku do damy po raz pierwszy, więc należy to tutaj nadmienić; bardzo go to zdziwiło, ale okazało się, że dane słowo miało po prostu zaznaczyć, że domniemana dziewczyna jest seksowna i po prostu ładna wedle opinii mówiącego). Drewniana, prosta, ale mu się sprawdzała. Od pewnego momentu kulał, choć to nie było nic fizycznego. Ale mieliśmy nie wnikać w te aspekty nie fizyczne.

...Na czym my to? 

Ah tak, John Watson i jego laska (drewniana) wybrali się na spacer. Spacer odbył się w pobliskim (w stosunku do hotelu dla weteranów wojskowych) parku. Ot co, kawałek zieleni, całkiem ładna ścieżka z jakiego żwirku i stojące przy niej ławeczki. Takie eleganckie można by powiedzieć. Świeżutkie, muśnięte farbą, taką w kolory najlepszego drewna. Pogoda też dopisywała. Słońce nie było przyćmione żadnymi chmurami, niebo wylane najpiękniejszym odcieniem błękitu, a w tym wszystkim wiatr. Wędrował tu i ówdzie, wprawiał w ruch kosmyki włosów i był cudownym przyjacielem tego południa bo upał był znośny i spacer niewątpliwie przyjemny. 

Ależ ile można chodzić?

W końcu na jednej z ławek John Watson usiadł, a tuż obok niego Mike Stamford. I to Mike Stamford był tym uśmiechniętym losem (metaforycznie, oczywiście, ale niemetaforycznie się uśmiechał). Wyglądał pociesznie, nawet jeśli trochę niezdrowo. Ale to właśnie od niego dowiedział się o mężczyźnie, który także szukał współlokatora. Miał podobnież na oko nawet mieszkanko, więc na dwóch cena miała być przystępna. Świetnie, czyż nie? Do listy dołączył więc jeszcze jeden punkt.

3. Spotkać się z ewentualnym przyszłym współlokatorem.

W czym był więc problem? Otóż nie było na niej: "zauroczyć się". A, cholera, tak się stało.


-


Nim się w kimś zauroczysz to musisz tego kogoś poznać, oczywiste. To znaczy można mówić o zauroczeniu poprzez spojrzenie, zależy jak definiować to słowo, ale dla Johna to było najbardziej logiczne. I sam, żeby się zauroczyć, musiał kogoś poznać. Zobaczyć i pewnie zamienić parę słów. Nie znał się na tym jakoś bardzo, ale coś tam słyszał o miejscach spotkań. Szkoły, uniwersytety, miejsca pracy, kluby. W wojsku jeden kumpel opowiadał mu, że swoją narzeczoną poznał jak w jakieś komedii romantycznej. Poszedłem na spacer, mówił, a jej pies, który chwilę zerwał się ze smyczy, do mnie podbiegł. A on zaprosił ją na kawę. To znaczy swoją przyszłą narzeczoną, a nie psa. Ale kto wie, może zwierzak na tej kawie tez był. 

Przechodząc jednak do sedna rozważań o zauroczeniach, poznawaniu się i tak dalej, przejdźmy może do powodu dlaczego John tak intensywnie to rozważał. Nie poznał on swojego przyszłego współlokatora w parku. Jak można się domyślić, w szkole czy na uniwersytecie też nie. Kawiarnia, żeby obgadać sprawę mieszkania? Nieee. W mieszkaniu, żeby od razu je obejrzeć? Też nie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 26, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

why is it sexy to hit a whip against a corpse? | johnlockWhere stories live. Discover now