1. Początek końca

16 0 0
                                    

Ciemność.

Jedyna rzecz jaką widzę to mrok, spowija wszystko w okół mnie. Wyciągam rękę przed siebie i nie mogę jej dostrzec! Mimo tego czuję spokój. Wielki spokój, mam wrażenie jakby wszelkie problemy znikły a ja jestem tylko małą częścią czegoś wielkiego. Nie wiem co kryje się w ciemności lecz mam uczucie jakbym znajdowała się w ogromnej przestrzeni, bez ścian i granic. Nawet to na czym stoję wydaje się nie mieć dna. Nagle czuję lekki podmuch wiatru, przez chwilę unosi me włosy do góry a mi wydaję się jakbym dostrzegła coś w tej ciemności. Cienkie niebieskie światło jest ledwo zauważalne. Kiedy podchodzę do niego staje się jaśniejsze i z nikąd przed moimi oczami przelatuje motyl w takim samym kolorze jak światło. Idę za nim a on leci jakby mnie do kądś prowadził. Nieprzewidywalnie ogarnia mnie wielki smutek. Widzę właśnie dwójkę ludzi, którzy patrzą się w prost na mnie. Podbiegam do nich i nie wierząc oczom przytulam ich najmocniej jak potrafię. 

- Skarbie...- mówi kobieta ocierając mi policzki - nie płacz, już wszystko dobrze.

Nic nie mówiąc ściskam ich jeszcze mocniej. Po chwili patrzę się w prost na ich twarze, powoli ich puszczam i się odsówam. Stoję na przeciwko nich i patrzę prosto w oczy.

- Na prawdę was przepraszam!!! - krzyczę przez łzy.

- Nie ma za co, to nie była twoja wina. - mówi mężczyzna kładąc mi rękę na ramieniu.

- Nie obwiniaj się, wiemy że zawsze to robisz - kobieta podeszła i złapała mnie za dłonie.

- Tak tęsknię za wami... - mówię cicho, dusząc wszystkie emocje które przez lata zbierały się we mnie.

- A my zawsze cię obserwowaliśmy, zawsze byliśmy przy tobie. - mówi rozczulony mężczyzna.

Zobaczyłam w jego oczach tak samo wielką tęsknotę jak moją.

- Musimy ci coś powiedzieć - zaczęła kobieta - jesteś wyjątkowa i kochamy cię najmocniej na świecie, najchętniej to nigdy byśmy cię już nie puszczali lecz jesteśmy tu z innego powodu - zaczęła się intensywnie patrzeć mi w oczy - niedługo wszystko co znasz zmieni się i nikt nie będzie mógł ci pomóc... - chciała kontynuować ale coś nie dawało jej spokoju. Widząc to mężczyzna zaczął kontynuować.

- Będziesz musiała podjąć ważną decyzję a jej konsekwencje nie będą odwracalne, przed tobą długa droga pełna wyzwań, nie wachaj się i bądź pewna swojego...

- O co chodzi? - spytałam przerywając nie wiedząc jak się zachować.

- Kochanie, będziesz w niebezpieczeństwie i tylko ty będziesz mogła zadecydować o... - starał się dokończyć mężczyzna.

- Zaczęło się! - krzyknęła kobieta.

W tem wszystko zaczęło się rozmazywać a ja zdezorientowana chwyciłam ich najmocniej jak potrafiłam. Nie chciałam stracić ich po raz kolejny. Po prostu nie mogłam! 

- Pamiętaj, że bardzo cię kochamy, uważaj na siebie. Pamiętaj - szybko powiedziała kobieta. Ostatnie słowo zdawało się kilku krotnie rozbrzmiewać w mojej głowie.

Nim się zorientowałam niczego już nie było, moi rodzice zniknęli bez śladu. Ta sama czerń co wcześniej, jednak nie byłam już spokojna, wręcz wszystkie emocje rozdzierały mnie od środka. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Czułam, że coś jest nie tak i nagle zobaczyłam niebieski kamień. Unosił się w głębi mroku i rozświetlał wszystko dookoła. Był piękny, wyglądem przypominał szmaragd. Chcąc go dotknąć zobaczyłam jak nie zwykle daleko się on znajduje, mimo że wydaje się jakby był on w prost przede mną. Nie był on jakiś wielki, dlatego nie wiedziałam skąd ta iluzja. Niespodziewanie poczułam jego dotyk! 

Widzę sufit, rozglądam się do okoła - mój pokój. Słyszę szybkie oddychanie i orientuję się, że to ja. Jakby wybudzona z jakiegoś koszmaru a przecież śniło mi się...

No właśnie, CO???

Wstaję, wciąż czuję mieszaninę uczuć, która nie daje mi spokoju. Postanawiam to ignorować, przecież to tylko sen. 


Pół h później

Dzwonek do drzwi. Schodzę na dół, otwieram i czuję kłopoty.


Kamień świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz