ROZDZIAŁ 23 - Pół roku później

Start from the beginning
                                    

Lewą ręką objęła coraz bardziej okrągły brzuszek.
Emil zanurzył nos w jej włosach, uśmiechając się również. Trwali dłuższą chwilę w bezruchu, napawając się ciszą.

Ja straciłbym o wiele więcej, gdyby nie ty – pomyślał to, ale nie wypowiedział tego na głos.

Uczył się dopiero takich wyznań. Nigdy wcześniej nie mówił żadnej kobiecie o miłości, bo jej zwyczajnie nie czuł. Jedyną, którą kochał przed Magdą, była matka, ale ta zawiodła go i zdradziła. Opowiedział o wszystkim Magdzie i czuł, że dziewczyna mu współczuje. Chciała poznać jego rodziców i już wstępnie umówił wspólną kolację w domu Magdy. Jeszcze się do tego zbierał, potrzebował nabrać więcej odwagi, by przedstawić mamie Magdę. By pokazać jej i ojcu kobietę, która da im wnuka, może wnuczkę. By poprosić o błogosławieństwo.

Dzwonek do drzwi wyrwał Emila z zamyślenia i zmusił do odklejenia się od Magdy. Westchnął teatralnie, odsuwając ją o pół metra. Znów świeciła wewnętrznym światłem. To on je w niej zapalił. Magda przygładziła rozwichrzone włosy, poprawiła koszulkę. Lubiła swoje ciało i akceptowała zachodzące w nim zmiany. Miała nadzieję, że piersi zostaną jej choć odrobinę pełniejsze, niż przed zajściem w ciążę.

Ciąża...
Okazało się, że „złoty strzał" musiał mieć miejsce już za pierwszym razem. Wtedy, gdy Emil wziął ją prawie siłą na podłodze w przedpokoju. Jeśli nie podczas tego, to następnego „razu" na blacie kuchennym, może w łazience. Ewentualnie później w sypialni. Jedno było pewne - poczęcie nastąpiło szybko.
Magda obawiała się reakcji Emila na wieść o dziecku. Sama, po stwierdzeniu obecności dwu kresek na płytce testu ciążowego, płakała. Nie ze smutku, lecz z nadmiaru emocji. Płacząc, poszła do apteki, gdzie kupiła trzy kolejne testy. Robiła je dzień po dniu, płacząc przy każdym z nich, jak bóbr. Wiedziała, że urodzi dziecko nawet, jeśli Emil tego nie zechce.
Emil zaskoczył ją pozytywnie. Po chwilowym zapowietrzeniu się, później pokraśnieniu i ponownym zblednięciu stwierdził na głos, że to najlepsza wiadomość, jaką usłyszał w życiu.

Faktem było, że nastąpiły w nim diametralne zmiany. Najwidoczniejszą była ta, że stał się radosnym, otwartym dla niej mężczyzną. W stosunku do innych pozostał ostrożny, bardziej powściągliwy. To było tak, jakby w nim ktoś przełączył tryb z zamkniętego w sobie bufona, w kogoś...

- Stałeś się tak pozytywnie normalny. – Podsumował go pewnego dnia Darek. – Może jeszcze nie do końca, ale idzie ku lepszemu.
- W jakim sensie „normalny"? - dociekał Emil. – Z tego co pamiętam, mówiłeś, tak jak i inni, że stan kawalerski jest najlepszym stanem dla mężczyzny.
- A co ci miałem powiedzieć? – odpowiedział rozbawiony Darek. – Jak ci się urodzi dziecko zrozumiesz, ile radości można czerpać z chwil spokoju i monotonnych dni. Tego się nie da opowiedzieć. To trzeba przeżyć!

Emil nie pytał o więcej. Wystarczył mu widok twarzy Darka i wyraz błogiego rozmarzenia, odpłynięcia myślami gdzieś daleko.

- Chociaż taka kolka to potrafi człowieka rozpieprzyć na kawałki. – Tymi słowy Darek pewnie chciał dosypać odrobinę soli do swojego wyznania, by nie wyjść na mięczaka, czy pantoflarza. – Albo jak kobiecie nie chce się przez pół roku seksu, bo boi się o zdrowie dziecka, które nosi w brzuchu.

Emil miał całkowicie inne spostrzeżenia w tej materii. Od momentu, gdy Magda dowiedziała się o ciąży, faktycznie jej libido lekko ucichło ale w drugim trymestrze zmieniła się w wiecznie napaloną i gotową na seks, o każdej porze dnia i nocy, kobietę. Lubił jej powtarzać, że teraz wystarczy, by założył jej włosy za ucho, a ona już jest mokra i gotowa dla niego. Nie zaprzeczała faktom.

Magda zastanawiała się, skąd w niej aż takie zmiany. Czy to przez obecność apetycznego przystojniaka, który był również ojcem jej dziecka? Literatura przeczytana na temat ciąży i opieki nad noworodkiem wskazywała na hormony, jednak ona wolała pierwszą opcję.

- Czujesz? – Mina wchodzącego do przedpokoju Marcina podpowiedziała Magdzie, że za chwilę palnie jakimś uszczypliwym tekstem.
- Co mam czuć? – Teoś dał się podpuścić.
- Ktoś tu ewidentnie wydziela feromony. – Pochylił się do partnera z miną osoby zdradzającej wielką tajemnicę. – Chyba rodzice roku właśnie się bzykali - zadrwił ewidentnie zgadując.
- Już nie bądź takim zakichanym świętoszkiem. – Teofil ucałował Magdę, z Emilem uścisnęli sobie dłonie.
- Jak już, to pieprzonym. - Marcin wzruszył ramionami, sadowiąc się za stołem. - Porządnie i regularnie. – Mrugnął do Magdy, gdy ta dawała mu buziaka na powitanie. - To jakie mięso nam dziś zaserwujesz?

Była to kolejna złośliwość, tym razem skierowana do Magdy.

- Wiesz, że na mięso mam odruch wymiotny. – Magda wyciągała właśnie lazanię z piekarnika. – Od lat nie biorę mięsa do ust.
- Nie zgodzę się z tym. – Emil wziął od niej tacę z gorącym półmiskiem. – Od jakiegoś czasu bierzesz i to bardzo regularnie.

Magda podparła się pod boki, panowie parsknęli ubawieni dowcipem Emila.

Marcin tego popołudnia był najbardziej milczący spośród trójki towarzyszy. Obserwował przyjaciółkę i stwierdził, że pierwszy raz widzi ją szczęśliwą. Teraz dopiero stała się kobietą. Nie przez ciążę, ale dzięki miłości. Dzięki czemuś ulotnemu i niewidzialnemu, co on – mężczyzna homoseksualny rozpoznał już na pierwszy rzut oka. Już za pierwszym razem w siłowni to widział, mimo, że Magda i Emil nie rozmawiali wtedy ze sobą. Coś otaczało tych dwoje, choć wyglądali na niezbyt przyjaźnie do siebie nastawionych.
On – Marcin rozpoznał to zjawisko. Jakby otaczała ich aura. Wspólna i spójna.
Taka, która szukała tej drugiej, brakującej części.
Idealnej, jedynej z możliwych.

KONIEC

KONTYNUACJĄ TEJ HISTORII JEST "WAKACYJNY EPIZOD"

ale tu jest bardziej kryminalnie + LGBT

Worek Treningowy (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now