18. Summer się wreszcie obudzi...

187 23 138
                                    


Z wielkim trudem uniosła ciężkie powieki, chociaż tak bardzo chciało jej się spać, że prawie przegrała tę nierówną walkę samej ze sobą. Pokonywanie własnych słabości weszło jej w krew, dlatego teraz też wiedziała, że musi to po prostu zrobić.

Otworzyła oczy i dostrzegła kremowe ściany obcego pomieszczenia. Przez chwilę zastanawiała się, gdzie może się znajdować, ale nic mądrego nie przychodziło jej do głowy. Początkowo mogła tylko patrzeć, bo choćby poruszenie się, wykraczało poza skalę jej możliwości. Na pewno nie była u siebie w domu ani w Instytucie.

Dziwna, niepokojąca cisza dudniła jej w uszach, a ciało nieprzyjemnie pulsowało ciągłym bólem. Podejrzewała, że może znajdować się w szpitalu, ale nie miała pojęcia, co takiego się wydarzyło, że tutaj trafiła.

Powoli, jak przez bardzo gęstą mgłę, zaczęły powracać do niej wspomnienia ostatnich dni, wypełnione pogonią za smokami oraz Charliem.

Poczuła dotyk, ale nie rozumiała jeszcze, kto mógłby być w tym dziwnym miejscu obok niej. Przesunęła głowę niżej i jej wzrok spoczął na ognistej, nieco zmierzwionej czuprynie mężczyzny. Spał spokojnie w dziwnej pozycji, siedząc na krześle i opierając głowę o jej pościel.

Trzymał ją za dłoń.

Jej ognisty chłopak był tutaj z nią, co napawało ją niewytłumaczalnym nawet dla niej samej ciepłem.

– Charlie – szepnęła, a on lekko drgnął, aby po chwili podnieść głowę i się uśmiechnąć.

Uśmiechnął się do niej tak uroczo, że na chwilę zapomniała o oddychaniu, bólu przeszywającym okolice jej brzucha oraz całej reszcie przyziemnych spraw, które przestały mieć na tę jedną chwilę jakiekolwiek znaczenie.

– Summer – powiedział i podniósł się natychmiast, aby pocałować delikatnie w czoło i upewnić się, że nic jej nie jest.

– Co się stało?

– Chciałbym, żebyś to ty mi opowiedziała, ale to później, gdy wydobrzejesz – odpowiedział z wyraźną troską w głosie. – Nie zasypiaj, pójdę po uzdrowicieli.

– Nie, zaczekaj jeszcze – szybko zaprotestowała. – Nie idź – poprosiła, zaciskając mocno jego dłoń w swojej, co było dla niej nadludzkim wysiłkiem i jej oddech wyraźnie przyspieszył.

Charlie usiadł ponownie na krześle, zdjęty przestrachem. Zakładał, że Summer będzie w o wiele lepszym stanie i robił to tylko dlatego, aby uspokoić własne, wciąż nieopuszczające go wyrzuty sumienia.

– Przepraszam, że cię tam zostawiłem. Powinienem był sprawdzić, czy na pewno jest z tobą wszystko w porządku, a byłem tak zaaferowany młodym smokiem, że nie miałem oczu dookoła głowy i to zepsułem.

– To nie twoja wina, Charlie – szepnęła, bo na więcej nie miała siły.

– Moja – odpowiedział i ponownie wstał, odkładając delikatnie jej dłoń. – Zaraz wrócę, zaczekaj tu na mnie.

– Czy smok został uratowany?

– Tak, jest bezpieczny w Instytucie. Coral z nim została.

– A mały smok? Przeżył?

– Tak, Maggie się nim doskonale zajęła.

– Tylko ja narobiłam wszystkim kłopotu – powiedziała z żalem.

– Nie mów tak, przecież to nie było twoje celowe działanie – powiedział, unikając jej spojrzenie, a następnie wyszedł, aby zawiadomić personel o tym, że Summer już się obudziła.

Summertime 🐉💛🌻 OC x Charlie WeasleyWhere stories live. Discover now