"For being, with me"

62 4 0
                                    

Z rana obudziło mnie miłe głaskanie po policzku. Uchyliłem leniwie oczy i zauważyłem jej zmęczone miodowe tęczówki. Mimo zmęczenia i wyczerpania w oczach, na ustach miała ciepły uśmiech. Oczy mi się tak bardzo do siebie kleiły, że spowrotem je zamknąłem.

- Przepraszam - Usłyszałem jej zachrypnięty głos i poczułem, że zabiera swoją dłoń. Złapałem za jej nadgastek dając niemą prośbę, że ma nie przestawać. Westchnąłem ciężko i objąłem ją mocniej.

- Za co? - Zapytałem poddając się i nawet nie próbowałem myśleć z rana.

- Za to, że nie zwracałam na Ciebie uwagi a ty cały czas czuwałeś nade mną gdy było trzeba. Za to, że jesteś. - Wymamrotała wtulając się w mój tors. Zaśmiałem się i otwierając oczy poczochrałem ją po i tak poplątanych włosach. Teraz do mnie dotarło jak blisko teraz ze mną jest. Miałem ją w swoich ramionach całą noc i dalej się we mnie wtula. Nie ucieka. Pozwala się przytulać będąc całkiem trzeźwa. Po raz pierwszy świadomie mi na to pozwala. Zatopiła swój nos pod kocem a policzkiem przylegała do torsu. Patrzyłem na nią całkiem inaczej wiedząc o jej wszystkich problemach i zmartwieniach. Teraz już nie wydawała się tak silna a krucha i bezbronna.

- Zostań u mnie na tyle, ile tylko będziesz chciała - Stwierdziłem odkrywając z siebie koc i dopiero teraz przypomniało mi się, że poszliśmy spać w normalnych ciuchach.

- Nie chce Ci się narzucać - Stwierdziła podnosząc się z narożnika.

- Nie narzucasz się, będę bardzo szczęśliwy jak się zgodzisz - Powiedziałem wstając i znowu ją czochrając.

- N-no dobrze ale ja nie mam żadnych swoich ubrań tu - Uświadomiła mi ten istotny fakt na który strzeliłem sobie w czoło.

- To na razie pożyczę Ci coś mojego. Jest akurat weekend więc na spokojnie wyschną Ci spodnie jak wypierzesz. - Stwierdziłem wzruszając ramionami i idąc w stronę swojego pokoju.

- Suna ale jest jeszcze bielizna - Powiedziała nieśmiało i przystanąłem zastanawiając się chwile.

- Dobra, teraz dam ci jakieś swoje bokserki a w popołudniu pojedziemy po twoje rzeczy. Okej?

- Okej. - Po tym już chyba nie miała problemu z tym by zamieszkać na trochę tutaj.

Gdy wyszedłem z łazienki po prysznicu, dobiegł mnie zapach jedzenia. Będąc ciekawy co wykombinowała na śniadanie od razu ruszyłem do kuchni. Stała przed kuchenką i smażyła coś. Powoli położyłem swoje dłonie na jej biodrach przez co podwinęła jej się lekko moja koszulka a sama zaskoczona spojrzała na mnie. Posłałem jej uśmiech i przejechałem dłońmi na jej brzuch, po czym objąłem od tyłu w tali.

- Co jest na śniadanie? - Zapytałem nie wiedząc co w sumie robi.

- Teraz będę smażyć bekon a za chwilę tosty z jajkiem w środku a co? Masz na coś innego ochotę?- Zapytała skręcając na chwilę gaz.

- Nie, bardzo chętnie zjem to co zrobisz. - Stwierdziłem i odkręciłem gaz pod patelnią. Kiwnęła głową i wróciła do smażenia mięsa. Olała mnie, zwyczajnie mnie teraz olała. Prychnąłem i zabrałem ręce z jej talii. Niespodziewanie złapała spowrotem moje dłonie i ułożyła tak, jak przedtem.

- Huh? Czyżbyś domagała się uwagi? - Zapytałem opierając brodę o jej ramię. Zaśmiała się nadal zachrypniętym głosem.

- Nie lubię się domagać czyjejś uwagi ale gdy mnie przytulasz czuje się wyjątkowo bezpieczna i kochana. - Powiedziała wzruszając leciutko ramionami, przytaknąłem głową i przyglądałem się jej ruchom.

Hope is the last to die, right?... | Rintarō Suna |Where stories live. Discover now