"Thank you Suna"

112 4 0
                                    

Tak ja co piątek z nudów przyglądałem się dziewczynie w ławce przede mną. Od początku roku przykuwała mój wzrok nie będąc tego świadoma.

W każdy piątek nie uważała na żadnej lekcji i zawzięcie szkicowała w jakimś zeszycie. Był on obklejony, naprawdę różnymi naklejkami i przyozdobiony własnoręcznymi malunkami. Miała talent do rysowania i malowania, tego nie mogłem zaprzeczyć. Wiedziałem o niej bardzo mało tak jak każdy. Wiedziałem tylko, że lubi Pocky truskawkowe, rysować i malować, spać oraz innego rodzaju słodycze, tylko tyle bo tylko tyle pozwalała o sobie wiedzieć. Była też bardzo miła dla innych ale mimo licznych znajomych w szkole, nie rozmawiała z praktycznie nikim.

Zacząłem odliczać minuty do dzwonka by, jak najszybciej stąd wyjść. Chciałem już wieczór by móc się nawalić i dobrze bawić. Po dzwonku każdy poszedł w swoje strony a i tak dobrze wiedziałem, że większość ludzi spotkam dzisiaj na domówce.

                                       *

Było nudno nie ma co ukrywać. Znudzony siedziałem na domówce w ogrodzie i szukałem czegoś co zajmie moje myśli. Moją uwagę nagle przykuł głośny lecz melodyjny śmiech ze stolika obok. Była to Yuu, którą dzisiaj uważnie obserwowałem. Miała czarną sukienkę z paskiem na wzór gorsetu. Podkreślała ona jej biust oraz nie idealnie płaski brzuch, była szczupła ale miała lekko odstającą fałdkę i szerokie uda. Śmiała się z jakąś dziewczyną a na stolik przyniesiono całą skrzynię z wódką, z ciekawości podniosłem brew i przyglądałem się uważnie dziewczynie. Koło niej siedział jakiś granato-włosy chłopak, który wyglądał na jeszcze w miarę trzeźwego.

- Kto ma twardszy łep?! Tego zaraz się do wiemy! Oto dwójka dosyć znanych zawodników! Z prawej strony śliczna i nie pokonana: Yuu Kise! Zaś z lewej przystojny i również niepokonany: Aomine Daiki! Kto dziś wygra?! - Wykrzyknął jakiś typ skupiając tym sporą grupę osób w okół stolika. Na start oboje od razu złapali za pierwszą butelkę. Niemal w równym czasie zerowali czystą. Dziewczyna zaczęła wolniej pić już drugą butelkę tak samo jak chłopak. Na drugiej nie ustało, a zostało jeszcze 6 na stole. Przy następnej chłop ledwo dawał radę w porównaniu z dziewczyną, która uważając by się nie oblać była już w połowie. Po dokończeniu tamtej rzuciła butelkę na trawę a zaraz odbiło się jej głośno z czego zaczęła się śmiać.

- Nie dam się pokonać zobku - Powiedziała pewnie łapiąc za następną i przechylając ją do ust.

- Nie ma opcji, że z Tobą przegram - Warknął chłopak nie poddając się. Niestety tak jak większość obstawiała, że chłopak przegra tak dobrze obstawiali, po jeszcze jednej butelce przegrał z Yuu, która już chciała łapać za następną. Coś wtedy we mnie drgnęło i wyrwałem dziewczynie butelkę z dłoni.

- Powinnaś już przestać, zaraz źle się dla ciebie skończy - Stwierdziłem patrząc się w jej oczy. Uśmiechnęła się do mnie ciepło.

- Dobrze Suna - Powiedziała z uśmiechem a mi momentalnie zmiękło serce. Mimo alkoholu była rozważna w dodatku pamiętała moje imię. Podałem jej dłoń za którą złapała i chwiejnie wstała wpadając we mnie.

Byłem samochodem więc stwierdziłem, że ją odwiozę. Posadziłem ją z tyłu a sam wsiadłem za kierownicę tylko, dlatego że nic nie wypiłem mimo trzech godzin. Zapytałem o adres i po chwili ruszyłem w tamtą stronę autem. Zerknąłem w lusterku na Yuu czy wszystko w porządku ale ona już podkulona spała sobie w najlepsze. Jej długie czekoladowe włosy były potargane i opadało kilka kosmyków na jej rumiany policzek. Wglądała jak małe dziecko zmęczone po całym dniu zabawy i biegania. Wyglądała tak beztrosko, że rozczulony uśmiech sam cisnął mi się na usta.

Muzyka z mojej playlisty grała cicho by nie obudzić dziewczyny. Mieszkała w miarę daleko bo jechaliśmy już dobre 15 minut ale nie przeszkadzało mi to. Praktycznie jechałem po pustej drodze gdzie stało tylko kilka lamp i jeden duży sklep oraz niewiele domków. Uważnie patrzyłem na numery by nie przegapić jej domu. Prawie na końcu ulicy stał duży biały dom z wielkim ogrodem i dużym podjazdem na, którym stały dwa dosyć drogie samochody. Wjechałem na wjazd i zgasiłem silnik. Wziąłem bluzę z siedzenia obok po czym przykryłem nią Yuu i wziąłem na ręce. Nosem nacisnąłem dzwonek a po chwili otworzył mi dość napakowany typ.
- Ej Stary ktoś przywiózł zezgonowaną Yuu! - Wykrzyknął po czym w przedpokoju pojawił się chłopak wyglądający jak męska wersja Yuu tyle, że z kolczykami i tatuażami.
- Znowu robiła zawody w piciu? - Zapytał biorąc ją ode mnie na ręce.
- Tak, chciała pić dalej ale zdążyłem ją powstrzymać - Przyznałem na co tamten westchnął zrezygnowany.
- Jesteś jakimś jej przyjacielem albo kumplem? Bo widzę cię po raz pierwszy byś przywoził moją siostrę - Nie wiedziałem co mu na to odpowiedzieć ale uznałem, że powiedzenie kolega z klasy będzie okej.
- Nie, chodzimy razem do klasy i tak jakoś wyszło - Powiedziałem prawdę i już chciałem iść ale za nim drzwi się zamknęły usłyszałem mocno zachrypnięty głos brunetki.
- Dziękuję Suna - Po czym drzwi się zamknęły z trzaskiem. Wsiadłem w samochód i przypomniałem sobie, że przecież miała na sobie moją bluzę. No trudno, najwyżej odda mi ją w poniedziałek albo sobie przywłaszczy. Jestem ciekaw czy będzie pamiętać kto ją podrzucił.

Hope is the last to die, right?... | Rintarō Suna |Where stories live. Discover now