Zaczęło się to tak...

4 0 0
                                    

Wszystko zaczęło się już bardzo dawno temu. Może nie tak dawno, coś około zeszłego roku. Siedziałem wtedy na zdalnym. Godziny przed komputerem i te sprawy. Oczywista sprawa, że na lekcjach nie uważałem. Bo w sumie to po co? Pisałem z Michelle (jeśli to czytasz to serio dziękuje za wszystko). Dzień wydawał się być jak każdy inny, w końcu czym może się różnić od jego poprzedników. Napisał do mnie Ash. Przedstawiałem go już jako mojego najlepszego przyjaciela (okropny czas na pisanie tego, dosłownie płaczę), więc chyba czas zaznaczyć że chłopak był również moim kolegą z klasy. Wracając - napisał wiadomość, która nie dała mi spokoju do samego końca dnia. Do momentu aż się spotkaliśmy. Pewnie powinienem wam zacytować tą wiadomość dla lepszego przybliżenia sytuacji. No dobra, Ash napisał wtedy że musimy pilnie pogadać i że to nie jest rozmowa na telefon. Jaki ja byłem zestresowany... Cały dzień krążyły mi po głowie myśli, cały czas zadawałem sobie pytania. Co się stało? Dlaczego Asher tak pilnie chce porozmawiać? Co jak stało się coś poważnego? Cholernie się martwiłem, cholernie się stresowałem. Przyznaje się, okropnie się bałem. Czego? To bardzo dobre pytanie, ale bałem się na tyle mocno, że próbowałem spisać na kartce wszystkie możliwe tematy rozmowy i znaleźć na nie rozwiązanie. Dużo rzeczy udało mi się tak wypisać. Zaczynajac od jakiejś okropnej sytuacji w rodzinie, wyoutowania się, chęci zerwania ze mna kontaktu pomimo tego, że wtedy bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Przechodząc przez zwykłe użycie takich słów, bym w końcu wyszedł w domu. Kończąc na... Jaki ja byłem głupi. Jedną z tych rzeczy wypisanych na kartce była:
„Co jeśli Ash się we mnie zakochał?!".
Szybko odrzuciłem tą myśl chociaż z tego powodu, że miałem dziewczynę. Jestem przekonany, że Asher nie rozbił by naszego związku. Drugim czynnikiem oczywiście był mój wygląd. Niczym nie różniący się od reszty chłopak, przygarbiony, nie gruby ale nie chudy, mięśni brak. Mogę wymieniać dalej. Nienawidzę koloru moich włosów i oczu. Ciemny blondyn z kolorem oczu, którego nawet nie są się określić. Brązowe nie, zielone nie, obok niebieskiego to nawet nie stały. Mama zawsze wmawia mi, że są przepiękne. Sory mamo, ale to największa pierdoła jaką w życiu słyszałem. Po tym trochę mi ulżyło. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do gejów ale sam nim nie jestem. Gdyby Ash był we mnie zakochany, sytuacja byłaby...nie oszukujmy się, okropnie niekomfortowa. Oczywiście stresowałem się dalej, ale spotkałem się z nim po szkole. Pamiętam ten dzień jak dziś. Chodziliśmy w kółko między blokami, bo bałem się co gość chce mi powiedzieć. No ale ile można. W końcu zgodziłem się by powiedział co ma do powiedzenia bo i tak będę się okropnie stresować. Uwaga. Wyoutował się. Powiedział, że jest: „bi lub pan, jeszcze nie wiem. Ale raczej pan". Jeśli ktokolwiek powie mi kiedyś, że gorzej nie mógł zareagować na coming out przyjaciela to powiem co zrobiłem ja. Dosłownie wydarłem się, że wiedziałem od początku. Czy serio wiedziałem? Domyślałem się. Czy moja reakcja była dla niego w porządku? Zdecydowanie nie. Mimo to nie był na mnie zły, to tylko pokazuje jak niesamowitą osobą jest. No i przy okazji jakim ja jestem dupkiem. Ale to przecież nic nowego. To już wszyscy przecież wiemy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 18, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

O tym jak pokochałem Ashera  Where stories live. Discover now