2. Biczowanie

65 17 24
                                    

Putin, słysząc to, zdziwił się. -
— Co takiego? Ja jestem zdrowy-

— Milcz! Bo zamienię cię w szczura!! — krzyknął Hades, czując ogień w swoich oczach spowodowany złością.

Władimir się zaśmiał.

— Co? Wątpisz w moją moc czarnej magii? Wątpisz?!

— N-nie — zląkł się nagle Putin.

— Kontynuując. Morderstwo twojej byłej żony kompletnie cię zmieniło i stałeś się prawdziwym psychopatą. Potem doszły próby samobójcze. Pomimo, że nie jestem brodaczem z góry, uważam, że życie na ziemi jest ważne, bo lepiej tutaj nie trafić. A ty, chciałeś się go pozbyć, kilka razy! Czy ciebie pojebało, za przeproszeniem? Życie to jest coś ważnego! Nie szanujesz go. Poza tym, nie doceniasz pomocy innych ludzi. Mam ci przypomnieć teraz kłótnię z kochanką, w szpitalu? Czy nie? — chodziło o to, że Putin po prostu uciekał przed ręką sprawiedliwości, a szanowna A. Kabajewa, dobrała się do niego seksualnie by później zeznawać w sądzie, że coś ich łączy i tym samym ochronić go przed praworządnością. On, z czasem miał to w dupie i nie docenił nawet tego gestu. Seks to dla niego jak powietrze, być może dlatego-

— Nie...

— No. Jesteś pustym człowiekiem bez żadnych wartości moralnych, pozbawiony emocji, zgorzkniały, zazdrosny i jesteś hipokrytą, dyktatorem, pierdolonym schizofrenikiem albo paranoikiem, albo kurwa wszystko razem wzięte!

Putinowi ciężko było tego słuchać, bo to jego mroczne wady.

— Brzydzę się takimi ludźmi. Brzydzę! To najgorszy typ człowieka, jaki może istnieć. I wiesz, co ci jeszcze powiem? Pieprz się. Nie wiem jak, nie wiem z kim, ale pieprz! Co ty chciałeś zrobić, co? Męża Aliny zabić? Ty mądry jesteś? Ostatnio ledwo uszedł z życiem, po ranach kłutych i przedawkowaniu morfiny, a ty, tak po prostu, chciałeś go wrzucić do piachu. Wiesz, co czułyby dzieci tej kobiety, Putin? Wiesz? Nie, bo ty nic nie czujesz!

— Ale... Chciałem się zemścić. Pozbyć się konkurencji. Ja ją bardzo kocham. Uprawiamy seks codziennie, rano, wieczór i w południe — powiedział dyktator.

— To w tym wieku jeszcze ci staje? -
— zaśmiał się cicho i spoważniał. — Ah, i w dupę wsadź sobie zemstę, skoro jest szczęśliwa z innym, to po co to zmieniać? Już z nią nie jesteś, bo wyjechała do Szwajcarii. I nie będziesz! A teraz wybieraj, gdzie chcesz trafić na resztę swojego marnego życia. Albo tam — wskazał na drzwi prowadzące do polany pełnej trupów-ateistów. — Albo tam! — pokazał mu drzwi, za którymi stał głodny lew w mocarnej klatce.

— A... Mam jeszcze jakiś wybór?

— Mogę rozkazać wrzucić cię do Mordoru. Chcesz?

— A czy jeszcze coś?

— Jest chyba ostatnia opcja, z wymienionych — zastanowił się Hades. — Możesz zostać moim sługą... A kiedy zrozumiesz swoje błędy, wyjdziesz stąd.

Władimir wybrał więc to ostatnie.

— Aha, i jeszcze coś. Wiem, zboczeńcu, że podglądałeś jakąś następną kobietę, wczoraj wieczorem i zwalałeś konia w ukryciu. Niby chciałeś się dzisiaj zajebać w łazience, a obserwowałeś młodą, gdy kąpała się nago. Ha! Myślisz, że nie wiem co robisz?

— J-ja... No... No tak, tak, byłem tam.

— To teraz, za karę, za to, że pożądasz kogoś zajętego, dostaniesz mocne sto batów! — krzyknął Hades.

— Co?

— Dwieście batów! I koniec! —
zawołał te same żywe trupy co wtedy i zabrali Putina, by go zlać.

— A potem wykastrujcie go! Już więcej mu nie stanie na czyiś widok! — zawołał.

— Ale ja nawet się nie podnieciłem! _ skłamał dyktator.

— Tak? Jasne, bo ci uwierzę. Dobrze, że nikt więcej o tym nie wie!

Zanieśli go do jakiejś piwnicy i raz po raz dostawał z bata po plecach.

— AaAAaAaAaAaA! — darł swoją dyktatorską mordę, za każdym zamachem z ręki żywego trupa. Kościotrup tylko się uśmiechnął i kontynuował bez litości. Hades w tym samym czasie siedział na tronie i śmiał się z niego, bardzo.

— Kto tak pięknie krzyczy? Dziewczynka jakaś!

— Ja ci dam... Dziewczynka! — wydarł się Władimir, czując, jak krew spływa mu po łopatkach. — Daruj mi!

— Cieeerp! Cierp!

— Jezu, za jakie grzechy...?

— Czy mówiłem już coś o tym pedale w sukience? No — mruknął Hades.

— Ta... Kurwa, jaki ból!

— Ma boleć!

— AaAAaAaAaAaAaAaA!!

Kościotrupy lały go mocniej po półnagim poranionym ciele.

— Litości! Litości! — krzyczał Putin.

— Panie! Mamy już 100 batów. Czy lać go dalej? — zawołał kościotrup, by dowiedzieć się co ma dalej robić.

— Tak jest!

Kościotrupy kontynuowały robotę. Putin, z wycieńczenia, padł na ziemię.

— Co jest? Czemu ten piękny okrzyk już nie dociera do mych uszu? — spytał Władca.

Kościotrupy przyszły do niego.
— Bo, no, zemdlał.

— Co takiego?! Lać go dalej! Bez litości!

— No dobrze, jaśnie panie. To znaczy, czarny panie. Yy, nieważne — speszył się jeden z kościotrupów.

Poszli więc, na rozkaz, dalej go biczować. Po jakichś dwóch godzinach, skończyli... Putin wyszedł stamtąd na kolanach i padł przed Hadesem. Cały zakrwawiony.

— Ty wiesz co? Ty wyglądasz jak Jezus — mruknął, gardząc nim. — W tej chwili, oczywiście — kopnął go w brzuch.

— AaAaAA! Litości, panie!

— Milcz! Wytrzeć go i wezwijcie lekarza na kastrację! Ale już! — krzyknął Hades do trupów-sług.

— Ale... Po co to wszystko? — jęknął z bólu.

— Na ziemi mogłeś być kim chcesz, ale tutaj jesteś nikim — mruknął i splunął mu na twarz. — Gardzę tobą, Putin.

**************************************

𝙋𝙪𝙩𝙞𝙣 𝙬 𝙋𝙞𝙚𝙠𝙡𝙚Where stories live. Discover now