1. | Początek |

478 66 16
                                    

Kochana Marinette,

Mam nadzieję, że wróciłaś do Paryża cała i zdrowa oraz że znalazłyście z Tikki wspólny język. To wspaniałe kwami i jestem spokojna, wiedząc, że trafiła właśnie w Twoje ręce. Pamiętaj tylko, żeby nie ulegać spojrzeniu słodkiego szczeniaczka i nie dawać jej zbyt wielu słodyczy. Staje się po nich hiperaktywna.

Za kilka dni zaczniesz swój pierwszy rok studiów. Trzymam kciuki, żeby wszystko szło po Twojej myśli. Wspominam o tym dlatego, że o ile mnie pamięć nie myli, podczas jednej z naszych ostatnich rozmów napomykałaś, że czesne na Twojej uczelni jest paskudnie drogie i będziesz musiała znaleźć w związku z tym jakąś dorywczą pracę, która pozwoli Ci je opłacić bez obciążania cioci i wujka. W kopercie wraz z tym listem znajdziesz wizytówkę. Zadzwoń proszę pod ten numer i umów się na rozmowę kwalifikacyjną. Nie będę zdradzała szczegółów, bo jak znam życie (i Ciebie) zaczniesz panikować i finalnie spietrasz i nie zadzwonisz, a to byłby ogromny błąd.

Bądź pewna siebie i tego, co masz do zaoferowania zarówno jako Marinette, jak i nowa posiadaczka miraculum kreacji. Wszystko będzie dobrze. Uwierz w siebie!

Twoja na zawsze

Bridgette.

— Przeklęta Bri! — bąknęła, otrzepując swoją sięgającą przed kolano, ołówkową spódniczkę w kolorze pastelowego różu, z niewidzialnego pyłku, cudem zajmując miejsce siedzące w zatłoczonym metrze.

Owszem, pieniądze były jej potrzebne do tego, żeby opłacić czesne za studia, jednak wspominając o pracy, miała na myśli dorywcze zajęcie, jak praca w kawiarni na pół etatu, czy bycie hostessą w centrum handlowym, ale to w co wplątała ją Bridgette? Stanowczo naruszało jej standardy nieangażującej pracy. Słysząc, jak kobiecy głos dobiegający z głośnika znajdującego się tuż nad jej głową zapowiadał stację, na której powinna wysiąść, Marinette wzięła ostatni głęboki oddech i ściskając w spoconych ze stresu dłoniach sporawą torbę w kolorze korespondującym ze spódniczką, wstała i ruszyła w stronę rozsuwanych drzwi, by na własne życzenie udać się wprost do jaskini lwa.

Gabriel Agreste był jej inspiracją od dziecka. Kiedy mając zaledwie sześć lat, spędzała wakacje w Londynie u ciotki Suzy, a właściwie Shu Yin, ponieważ siostra jej matki podobnie jak Sabine zmieniła swoje imię zaraz po emigracji, zobaczyła w telewizji pokaz, na którym modele i modelki prezentowały kolekcję inspirowaną japońskimi kwiatami kwitnącej wiśni, była oczarowana. Sposób, w jaki śnieżna biel łączyła się naturalnie z pastelowymi odcieniami różu, była dla niej hipnotyzująca. Niemal natychmiast ruszyła wówczas do pokoju Bridgette i zabazgrała cały blok rysunkowy szkicami swoich pierwszych projektów na biało-różowe ubranka dla lalek.

Mimo to nigdy, w najśmielszych snach nie spodziewała się, że kilkanaście lat później, chybocząc się na swoich stanowczo zbyt wysokich, jak na swój gust szpilkach, niosąc w torbie swoje CV, w którym jedynymi pozycjami była pomoc w piekarni oraz praca przy inwentaryzacji osiedlowego sklepu, będzie zmierzać na rozmowę kwalifikacyjną do rezydencji jej modowego guru, którą miała przeprowadzić z nią jego asystentka, Nathalie.

Tak na dobrą sprawę, Marinette nie wiedziała ani na jakim stanowisku miałaby ewentualnie podjąć pracę, ani co należałoby do jej obowiązków, ponieważ asystentka Gabriela Agreste'a wydawała się tak ucieszona tym, że ktokolwiek zadzwonił, oferując swoją kandydaturę na tajemnicze stanowisko, że nie dała jej dojść do słowa, zapraszając ją na rozmowę o pracę już następnego dnia.

Serce łomotało w jej piersi jak szalone, a krew szumiała w jej uszach, przyćmiewając jej widzenie na tyle, że nie zauważyła, jak zza rogu rezydencji wyłania się ktoś, z kim ułamek sekundy później boleśnie się zderzyła. Z horrorem spojrzała na przezroczysty, plastikowy kubek z mrożoną herbatą, który robiąc salto w powietrzu, stracił swój dekielek oraz słomkę, a jego lepka zawartość wylała się, rozchlapując dookoła. Przymknęła powieki, obawiając się, że kiedy je otworzy, pierwszym obrazem, jaki zastanie, będzie ohydna, brązowa plama zlokalizowana dokładnie na środku jej śnieżnobiałej koszuli z koronką.

ObietnicaWhere stories live. Discover now