Magia

36 1 2
                                    

Minął tydzień od wydarzenia z lasu. Dla Aurory był to miły tydzień. Dziewczyny skupiły się na Bloom, więc Aurora miała święty spokój. Codziennie wieczorem wymykała się do Kaminnego Kręgu, by lepiej poznać swoją moc i sprytnie unikała dyrektorki. To była jej nowa pasja. Nie chciała rozmawiać z tą kobietą, ponieważ to ONA jej życie zrujnowała.

♡♡♡

Kolejna lekcja pod tytułem "kontrola nad swoim żywiołem". Aurora nienawidziła tego typu lekcji. Często na nie poprostu nie przychodziła, ale teraz została zmuszona aby na niej być.
Lekcja jak lekcja myślała. Terra zacząła gadać o gruszkach o cholernych gruszkach
"Nie może znaleźć sobie innego porównania, no nie wiem na przykład do kwiatów?"- pomyślała Aurora.

Pani Dowling poprosiła, aby każda z dziewczyn zrobiła zadanie, ale niektóre były banalne, a niektóre cholernie trudne. Gdy zbliżała się jej kolej, szybko podniosła rękę i spytała się czy może iść do skrzydła szpitalnego, bo dostała silnej migreny. Starsza kobieta skinęła głową. Aurora była przekonana na 100%, że kobieta jej nie uwierzyła.

Powiedziała na korytarzu przez 5 minut. Gdy wróciła do sali zauważyła dziwne przedmioty leżące na biurku dyrektorki.
- Na dzisiaj to wszystko - oznajmiła kobieta - Auroro zostań chwilę po lekcji. Dziękuję.
Po jakiś dwóch minutach zostały same. Przez pierwszą minute kobieta przyglądała się dziewczynie, tak jak to zrobiła przy pierwszym spotkaniu. Aurora podniosła wzrok na kobietę i ich spojrzenia się zbiegły. Kobieta patrzyła na nią z troską. Blondwłosa miała dość tej dziwnie spiętej atmosfery, odchrząknęła i zaczęła mówić.
- Dlaczego miałam zostać?- spytała Aurora.
- Wiem, że masz problemy w odkryciu swojej mocy - oznajmiła kobieta, odwracając się tyłem do Aurory- więc chciałbym Ci pomóc. Zrobimy mały test twoich możliwości.
Rozpoczęły od ziemi. Dała jej doniczke z starym kwitkiem i poprosiła, aby spróbowała go ożywić. Nie udało się jej.
Następnie było powietrze, Aurora miała za zadania podnieść liść za pomocą podmuchu wiatru. Nie udało się jej.
Później było jeszcze światło, woda, ogień i umysł. Żadnego zadania nie wykonała.
- Dziwne. Na tym etapie powinnaś wykazywać, chociaż namiastkę magi- powiedziała kobieta.
- Może poprostu tu nie pasuje i nie powinno mnie tu być?
Aurora się już niecierpliwiła tymi wszystkimi testami. Na moment ich spojrzenia się zbiegły. Dla dyrektorki oczy zaświeciły na biały kolor, oznaczało to, że próbowała użyć swoje magii na Aurorze. Dziewczyna nie zdarzyła zablokować umysłu. Kobieta przejrzała go jak kartkę z czasopisma.
- A może źle się czujesz- oznajmiła- Auroro, kochanie co się stało?
Z tymi słowami podeszła bliżej. Złapała ją za dłoń. I się stało. Aurora znów dostała impuls. Poczuła, że w żyłach płynie jej magia. Szybkim ruchem utworzyła pole, które odbiło kobietę. Aurora ze łzami w oczach powiedziała.
- Nawet jakby coś się stało, nie powiedziałabym Ci. Byłabyś ostatnią osobą, która by się dowiedziała. Zniszczyłaś mi życie!
- Aurora ja się martwię o cie..- nie dokończyła, bo jej przerwala.
- Ta. Od kiedy.
Aurora wyszła z sali troskając mocno dzwiami.

♡♡♡

Tego dnia Aurora zjadła obiad w swoim pokoju. Marzyła o tym, aby z niego się nie ruszać, ale jej marzenia zepsuła Stell.
- Nie wybierasz się na imprezę specjalistów?- zapytała Stella, zbierając swoje kosmetyki.
- Raczej nie..
- Chodź będzie fajnie- oznajmiła Stell- Ja idę malować się u Sky'a. Jak chcesz to chodź ze mną.
- Nawet gdybym chciała tam iść, to nie mam się w co ubrać- oznajmiła Ar.
- To jest najmniejszy problem.
Po trzech minutach Aurora była ubrana w przecudowną, czarną sukienkę z bufiastymi rękawami.
Obie dziewczyny poszły do chłopaków. Stella kłuciła się z Rivenem. Ar siedziała cicho, wolała się nie wtrącać w ich zatargi.
Gdy Aurora skończyła makijaż, udała się szybciej na imprez, ponieważ chciała pobyć chwilę sama.
Średnio wiedziała jak iść na tą imprezę. Zgubiła się w szkole.
- Orientacja w terenia- mruknęła do siebie.
Szła tak przez szkołę i ją podziwiała, bo nic innego nie mogła zrobić.
Nagle usłyszała głośny śmiech, pomyślała, że to ta impreza, ale się myliła. Gdy podeszła bliżej zauważyła Silve, Harvey'a i Dowling. Wznieśli za coś toast. Intuicja Aurory podpowiadała jej, żeby poszła gdzie kolwiek, ale jej ciekawska natura ją powstrzymała. Po krótkiej chwili profesor Harvey odszedł od stołu. Powiedział, że musi po coś pójść. Farah ciężko sapnęła i zaczęła mówić.
- Sol, ta sprawa z Aurorą mnie wykończy- oznajmiła.
- Nie lepiej jej powiedzieć jej prawdę?
- Zastanawiałam się nad tym, ale..
Aurora już nie usłyszała dalej co mówiła kobieta. Zrobiło jej się słabo. Poczerniało jej przed oczami. Cichym krokiem udała się do tylnych, tak aby tamta dwójka jej nie zauważała. Szła jak w amoku. Łzy jej napływały do oczy. Nie rozumiała dlaczego. Jedyne o czym myślała to aby trafić na tą cholerną imprezę i się napić lub zapalić. Jej zamyślenia przerwał profesor Harvey.
- Dobry wieczór Auroro, czegoś potrzebujesz?
- Nie, nie.. ja..
Nie dokończyła. Zaczęła płakać. Wybiegła przed budynek.
Na szczęście miała ze sobą papierosy. Wzięła jednego i zapaliła.

Przeklęta magia wróżek Where stories live. Discover now