Roździał 1 "Sensacja"

Start from the beginning
                                    

***

Wzięłam prysznic i wypiłam pół kartonu mleka. Postanowiłam, że pójdę do kawiarenki niedaleko domu. Całe szczęście, że była tak blisko. Nie miałam ochoty widzieć się z rodzicami. Umyłam i wysuszyłam moje brązowe, długie do połowy pleców włosy. Nałożyłam błyszczyk, maskarę i trochę rozświetlacza. Nie miałam potrzeby nakładania więcej kosmetyków. Moja skóra i tak wygląda dobrze bez niczego chociaż zauważyłam, że mam lekkie worki pod oczami, więc pośpiesznie dodałam trochę korektora. Założyłam moje ulubione zielone vansy. Mam ich całą kolekcję. Przynajmniej o to rodzice nie robią mi 'wykładów'. Zbieram je w każdych kolorach . Brakuje mi jeszcze kilku ale na tą chwilę i tak jest ich dość sporo. Do nich dobrałam zielony, basic top z długim rękawem, czarne rurki i zieloną kurtkę bejsbolówkę. Często różne dziewczyny w szkole podchodzą do mnie i pytają skąd ta kurtka, skąd te buty czy bluzka. Nie mam problemów z ludźmi. Po prostu jestem sobą, potrafię odmawiać i chętnie pomagam innym. To wszystko. Oni mnie lubią a ja lubię ich. Jeśli widzę, że ktoś jest dla mnie wredny, ja także jestem. Nie narzucam się innym i mam swoje zdanie.

***

Z domu wyszłam po dziesiątej. Ku mojemu zdziwieniu w kawiarni było dosyć sporo osób. Zazwyczaj gdy tam chodzię jest tu max 10 osób. A dzisiaj zastałam tłum ludzi. Dużo rozmawiało ze sobą, energicznie gestykulując. Poczułam się trochę dziwnie ale zignorowałam zamieszanie i podeszłam do lady chcąc złożyć zamówienie. Po drugiej stronie stała młoda blondynka z lekkim makijażem. Była ubrana w białą koszulkę i różowy fartuch z logiem kawiarni. Szeroko uśmiechnęła się na mój widok. Pierwszy raz ją widziałam a nasze miasteczko jest dosyć małe. Jednak przez chwilę poczułam się jakbym skądś już ją znała... - Cześć! - zagadnęła - Co dla ciebie? - zastanowiłam się przez chwilę bo zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem co chcę zamówić. - emm - rozejrzałam się po wystawionych za ladą łakociach. Drożdżówki, pączki, rurki z kremem, tiramisu. Ostatnio nie jadłam dużo słodyczy więc stwierdziłam, że dzisiaj sobie pozwolę. Zanim jednak zdążyłam się odezwać dziewczyna powiedziała z uśmiechem - Może chciałbyś spróbować nowych wypieków naszej cukierni? Polecam ten omlet z bitą śmietaną i truskawkami. - Brzmi zachęcająco - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. - Jesz na miejscu czy dać na wynos? -  Blondynka zapytała. - wiesz co chyba wolę na wynos. Za duży tłum dzisiaj. Nigdy nie było tu tak tłoczno - rozejrzałam się po pomieszczeniu upewniając się, czy faktycznie jest tu tyle ludzi. - Coś się stało? - zapytałam żartobliwie odbierając mojego omleta, który został już zapakowany- To ty nie slyszałaś? - dziewczyna kompletnie zmieniając wyraz twarzy wydawała się być zaniepokojona. Zamurowało mnie.  Tutaj nigdy nic się nie dzieje. Ostanio głośno było  jak miałam z 10 lat kiedy ktoś podpalił dom naszych sąsiadów. Mówiło o tym całe miasto a nawet miejska telewizja. Później okazało się, że był to wypadek. Pożar sam się zapalił bo starsze małżeństwo zapomniało wyłączyć gaz, na którym stał garnek z kipiącym  mlekiem. Niestety zginęli we własnym domu.  Ja jednak do dziś zastanawiam się czy aby na pewno to było nieumyślne... Podobno ich syn odziedziczył duże pieniądze. - Niemożliwe, że nie slyszałaś. Całe miasto o tym huczy. - zaczęłam się denerwować - Ale o co chodzi? Rozmawiałam z rodzicami dzisiaj rano normalnie. Gdyby coś wiedzieli na pewno by mnie poinformowali. - No dobrze. - zaczeła, rozglądając się po kawiarni jakby zaraz miała mi sprzedać największy sekret - Dzisiaj w nocy , około drugiej policja znalazła ciało jednego z uczniów z liceum. Podobno jego głowa została zmasakrowana. Oczywiście nikt nic nie wie a mundurowi nic na ten temat na razie nie mówią. Teraz ludzie zastanawiają się kto mógł to zrobić. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Poczułam się  jak w horrore. Jak poboczna bohaterka dowiadująca się o jakimś morderstwie. Przecież kto mógłby chcieć zabić ucznia? Nastolatka? To było takie nierealne. A po za tym to malutkie miasto. Prędzej czy później zabójca by wpadł, więc wątpię że ktoś z miastowych byłby zdolny do takiej zbrodni. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos kogoś stojącego za mną - Ej ty! Kupujesz czy jak? Zobacz jaka kolejka się zrobiła! Ludzie czekają - mężczyzna w średnim wieku z naburmuszoną miną czekał aż opuszczę kolejkę. - Dobrze już dobrze - wymamrotałam - Ile się należy? - spojrzałam na dziewczynę, która patrzyła się na mnie uważnie. - 4,50 - pośpiesznie zapłaciłam i na wychodne uśmiechnęłam się w stronę tajemniczej blondynki- Miło było poznać. Do zobaczenia! - ta odpowiedziała a ja wyszłam z  tłocznej cukierni. Spojrzałam na telefon zastanawiając się dlaczego nikt mi nic nie powiedział. Przecież moi znajomi dzwonią do mnie z byle powodu a co dopiero w sprawie zabójstwa! Spojrzałam na telefon jeszcze raz i w prawym górnym rogu zauważyłam ikonę samolotu. - niech to szlag! - zaklęłam na głos. Miałam włączony tryb samolotowy. Zawsze go aktywuje jak zaczynam naukę. Nie chce aby coś mnue rozpraszało. Rano przez tą sprzeczkę z rodzicami kompletnie zapomniałam aby wyłączyć ten tryb. Jak najszybciej kliknęłam 'wyłącz tryb samolotowy' i po kilku sekundach dostałam multum powiadomień. Spojrzałam na ekran:

7 nieodebranych połączeń od Kate
2 nieodebrane połączenia od Harry'ego
4 nieodebrane wiadomości od Kate
6 nieodebranych wiadomości od Alison
2 nieodebrane połączenia od Johna

No świetnie! Pobiegłam do domu i w mgnieniu oka weszłam na grupowy czat. Zadzwoniłam do wszystkich. Odebrał każdy oprócz Harry'ego Usłyszałam kilka głosów na raz i nie wiedziałam kogo mam słuchać.

- Dziewczyno! Ile razy mówiłam ci żebyś nie włączała tego trybu samolotowego. Ty dalej swoje. - powiedziała zdenerwowana Kate a w tym samym czasie Alison mówiła - Czy ty wiesz co się stało?! Całe miasto o tym gada. Dzwoniliśmy, pisaliśmy a ty nic! - spokojnie ludzie. - zaczęłam opanowana, poczułam jak głowa znowu zaczęła mi pulsować. - kochani przepraszam naprawdę. Zapomniałam o wszystkim i tak jakoś wyszło - okej - wtrącił John - to nie ma teraz znaczenia. Lepiej powiedzcie mi co ma znaczyć te morderstwo. - Ludzie. Przestańcie. Nie ma żadnego morderstwa - roześmiał się Brad - usłyszeliście od kogoś takie plotki już się nakręcacie. - Czy ktoś mi tu wyjaśni bo nie za bardzo rozumiem. Byłam w kawiarni i pewna dziewczyna mi powiedziała ze w nocy znaleźli jakiegoś ucznia - wyjaśniłam - ogólnie było tłoczno, wszyscy żywo rozmawiali. Od razu coś mi nie pasowało. - Emm słuchajcie - zaczęła Alison - po pierwsze Brad to nie są plotki. Od samego rana mówią o tym gdzie się da. Telewizja, strona miasta w necie, facebook, gazety. To jest prawda. Po drugie to podobno jakiś uczeń z NASZEGO liceum - podkreśliła - Serio zdążyli wydrukować już gazety? - zaśmiałam  się nieadekwatnie do sytuacji - Alison przytaknęła - Co się dziwisz, będą mieli z tego sporą kasę - dodał John - Okej, ale przecież to miasto jest tak małe, że kto mógłby to zrobić. To się nie trzyma.  - powiedziałam to, o czym myślałam kilka minut wcześniej - Tym bardziej zabić młodego chłopaka, który mógłby co najwyżej ukraść alkohol ze sklepu. - Dlatego to na pewno nie był ktoś z miasta, Hannah - zapewnił John - obstawiam, że ten zabójca miał zatargi z tym typkiem i po prostu chciał się go pozbyć. Może się zdenerwował. Cholera wie. - Dobra słuchajcie, ja idę bo mam trening na 12. Nie chce mi się słuchać tych bajek. Może mówią o tym, ale wydaję mi się że wymyślili tą bajeczkę tylko po to by wprowadzić trochę zamieszania do tego nudnego miasta - w głosie Brada słychać było zniecierpliwienie - Ty siebie słyszysz? Kto chciałby robić coś takiego? - niemal krzyknęła Alison, ale ten już jej nie usłyszał bo się rozłączył - palant - dodała. - Z jednej strony ma rację, może faktycznie tak jest. - zaczął John - w każdym razie to i tak nas nie dotyczy, więc ja też spadam. - rozłączył się. Więc zostałam tylko ja Ali i Kate. Zauważyłam, że Harry nie dołączył - A gdzie Harry? Nie odebrał - Pewnie śpi po wczorajszym - odpowiedziała Ali.
- Dobra chcecie coś jeszcze powiedzieć? Chce się trochę pouczyć. - powiedziałam
- Nie wytrzymam. Ty uczysz się codziennie. Kiedy zrobisz sobie w końcu jakąś przerwę? Chcesz się wykończyć?? - odparła wściekła Kate. W jej głosie wyczuwałam troskę. - Teraz mam przerwę - zaśmiałam się siadając na łóżku. - Kate ma rację. Przestań się tyle uczyć. Żyj normalnie! - A co nie żyje? - czułam, że ta rozmowa przerodzi się w kłótnię dlatego postanowiłam to zakończyć - Ja też już spadam, nie chce się kłócić dziewczyny. - Dobra. Napiszę później - zrezygnowana Kate się rozłączyła. - Hannah. Naprawdę się o ciebie martwimy. Odpuść. Czasami lepiej myśleć o teraz a nie o tym co będzie jutro. Leć na spontanie. - powiedziała zachęcająco Ali. Chciałam jej wygarnąć, że ona się nie uczy, ledwo zdaje do następnej klasy, wagaruje, pije i pali ale tylko się pożegnałam i rozłączyłam. Czasami zastanawiam się dlaczego się z nią zadaje. Obydwie różnimy się od siebie jak ogień i woda. Ale kocham ją jak siostrę. Chowamy wspólny sekret. A jaka przyjaźń może być trwalsza niż posiadanie sekretu, którego nie chcemy za żadne skarby ujawniać?

ZemstaWhere stories live. Discover now