16: Najjaśniejszy dzień

39 6 21
                                    

Kiedy wróciłem do domu po wieczornej próbie, panowała zaskakująca cisza. Przez chwilę myślałem, że zapewne dlatego, bo Ellie znowu zamknęła się z tatą w pracowni, ale nic bardziej mylnego; gdy nadstawiłem uszu u podnóża schodów, cisza wręcz wibrowała. Umyłem ręce w kuchennym zlewie, wołając w stronę salonu głośne „hej". Odpowiedział mi głos mamy, więc dziękowałem samemu sobie w duchu, że dzisiejsza propozycja Jake'a w postaci zielonego skręta mnie nie skusiła.

Zanim usiadłem obok rodzicielki na kanapie, nachyliłem się nad nią, by złożyć pocałunek na policzku. Przytrzymała moją głowę podczas tego gestu, drapiąc ją czule.

– Pachniesz papierosami – zauważyła, bez cienia emocji na twarzy. Postanowiłem to zignorować.

– Jesteś sama? – zagadnąłem i bez pytania wziąłem garść popcornu z miski, która leżała między nami.

Mama trzymała w palcach spory kieliszek z białym winem; jeszcze przez chwilę wpatrywała się w migający światłami telewizor, zanim spojrzała na mnie. Wtedy zdążyłem się domyślić, że płakała.

– Ellie poszła do koleżanki na noc. Pozwoliłam jej, bo i tak macie teraz wolne. – Wychyliła naczynie, ledwo zatapiając wargi.

– A ojciec?

– Upił się i śpi na górze – odparła ze wzrokiem wbitym w brązowe obicie sofy. – Nie wiem, co mu się dzisiaj stało. Widziałeś się z nim wcześniej?

Dziwne, tata raczej rzadko przesadzał z alkoholem. Czy jego stan mógł być wynikiem naszej rozmowy? Chwilami wydawał się zmęczony życiem, a wtedy mój młody punkt widzenia przyczyniał się do pogłębienia tego stanu. Za kilkanaście lat i ja zrozumiem jak naiwnie musiałem brzmieć, mając siedemnaście lat. Ojciec rzadko się mylił, ale w kwestiach miłosnych nie stanowił dla mnie największego autorytetu. Pewnie dlatego, że większość czasu spędzał sam ze sobą.

– Tak, zdążyłem zamienić z nim kilka słów przed wyjściem na próbę. – Skrzyżowałem ze sobą nogi. – Wydawał się trochę melancholijny. Zresztą, tak jak ty teraz.

Matka posłała mi rozbawione spojrzenie, przykrywające fasadą smutek, po czym wprawiła szkło w ruch, przez co alkohol zatańczył na jego krawędziach.

– Nie jest to najszczęśliwszy okres mojego życia – parsknęła i upiła łyk przezroczystego płynu. – Ale nie będę cię tym obarczać. Wystarczy, że sam będziesz się musiał zmierzyć z własnymi trudnościami.

– Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? – upewniałem się, obserwując jak od zaschniętych łez mamy odbijają się światła ekranu. Opuściła kieliszek i zaczęła głaskać dłonią mój policzek z ponurym uśmiechem.

– Wiem, kochanie, ale tego nie zrobię. Ty i Ellie powinniście być z dala od naszych problemów z ojcem.

– A więc istnieją jakieś problemy? – drążyłem, chcąc choć odrobinę odciążyć mamę. Kolejny raz sięgnąłem do miski z przekąską.

– Lepiej opowiedz, jak minął ci dzień – zbyła zadane pytanie, zwracając się do mnie przodem. Podparła rękę o oparcie sofy, wpatrując się w moje oczy. Jej uśmiech się poszerzył, a piękne, długie, czarne włosy, niemal sięgające do pasa, zafalowały pod wpływem ruchu. Postanowiłem nie drażnić mamy swoim dociekaniem.

– Dobrze. W szkole wszystko mam pozaliczane, nawet puścili nas wcześniej. Po wizycie w domu widziałem się z koleżanką, a potem byliśmy z chłopakami u Stana.

– To ta dziewczyna, z którą widujesz się wieczorami? – Uśmiechnęła się delikatnie, choć widziałem, jak walczy, by nie poszerzać uśmiechu.

Młoda krew | Zakończone, korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz