2

548 43 37
                                    

Następnego dnia brunet obudził się związany w tym samym zimnym miejscu.

Był cały obolały. Zostaje sprzedany za dużą sumę pieniędzy, o której nawet nigdy by nie pomyślał. George nie był bogatą osobą. Na dwieście tysiecy musiałby pracować latami. Za taką ilość pieniędzy ułożyłby sobie na nowo życie.

Nie wiedział co będzie z nim dalej, nie wiedział co ma robić.
Miał jeszcze nadzieję, że uda mu się uciec i dalej prowadzić normalne życie, jednak zaczynał w to wątpić.

Wreszcie drzwi otworzyły się, a w nich stanął znany już dla George'a szatyn.
- Wstawaj, dzisiaj twój wielki dzień - powiedział ironicznie. Brunet grzecznie wstał i poszedł za mężczyzną, który prowadził go przez znajomy korytarz.

Otworzył drzwi i wprowadził niższego do pokoju.
– To on – oznajmił ciągnąc George'a za nadgarstki.
– Ostrożniej! Szef kazał mi go przywieźć nienaruszonego – wykrzyczał jeszcze nieznajomy brunetowi mężczyzna.

Był prawie jego wzrostu, ale wyróżniał się lepszą budową ciała. Miał na sobie czarną czapkę z daszkiem, zza której wystawały szatynowe włosy. Posiadał zarost, który bardzo pasował do jego osoby. Jego oczy były koloru ciemnozielonego.

– Niezła sztuka, nasz Dream ma gust – zaśmiał się przyglądając się brunetowi.
W głowie bruneta pojawiło się mnóstwo pytań, na które nie potrafił odpowiedzieć.

– Dobra, zabieramy go! – wykrzyczał, po czym do pomieszczenia weszła większa grupa osób. Mężczyźni chwycili bruneta i wyprowadzili z budynku. Zamknęli go w jednym z czarnych samochodów stojących na drodze. Próbował się wyrywać, jednak nie miał na nic siły. Usiadł na jednym z siedzeń. Samochód wyglądał na bardzo drogi. Wnętrze było czerwone, a fotele były skórzane.

Po chwili za kierownicę wsiadł ten sam szatyn. Przekręcił kluczyk i zaczął jechać, a za nim jechała reszta samochodów.
– Możesz zasnąć, czeka nas długa droga – powiedział patrząc na płaczącego bruneta w lusterku. George udawał upartego, jednak po jakimś czasie przez zmęczenie jego oczy same się zamknęły.

Po kilku godzinach wybudziły go czyjeś rozmowy. Otworzył oczy i natychmiast się podniósł. Znajdował się na łóżku w pokoju hotelowym, którego nigdy nie widział na oczy. Uświadomił sobie, że rozmowa ucichła. Rozejrzał się dookoła pokoju. Zauważył trzech mężczyzn. Jeden był już mu znanym szatynem.

Obok niego stał trochę wyższy brunet. Miał długie gęste włosy. Jego oczy były szaroniebieskie, palce miał ozdobione pierścieniami, a paznokcie pomalowane na czarno.

Przed nimi stał wysoki, dobrze zbudowany zielonooki blondyn. Jego gęste loki opadały na czoło, a jego spojrzenie wyglądało na najbardziej zimne i szorstkie.

– Księżniczka wstała! – wykrzyczał przez śmiech szatyn.
– Zamknij się, Sapnap – zaśmiał się brunet obok niego.
– Cześć, jestem Karl! – zaprezentował się brunet.
– Sapnap – przedstawił się szatyn obok.
Brunet wyglądał na przerażonego i zszokowanego.
– A to jest Dream – powiedział Karl pokazując na blondyna, który westchnął ciężko.

– Wstawaj – rozkazał blondyn. Jego głos był niższy od reszty. George czuł, że niedawno słyszał ten głos.

– Powiedziałem wstawaj – podniósł głos. Przerażony brunet podniósł się i zszedł z łóżka. Blondyn podszedł do niego przyglądając się mu obojętnie.
– Odwróć się – rozkazał wyjmując kluczyk z kieszeni. Brunet natychmiastowo wykonał to co rozkazał. Dream rozpiął jego kajdanki. George poczuł natychmiastową ulgę. Odruchowo złapał się za czerwony obolały nadgarstek.

– Dobry chłopiec – pochwalił ironicznie niższym głosem, po czym odszedł do reszty. Brunet odwrócił się w ich stronę. Przetarł oczy dłońmi.
– Jak masz na imię? – zapytał Sapnap.
– George – wydukał przez łzy.
– Wiek? – dopytywał dalej.
– Mam dwadzieścia lat – powiedział prawie szeptem. Wstydził się tego, że nie umiał powstrzymać łez, czuł się jak rozwydrzony dzieciak. Na codzień był całkiem odważny, zadziorny i potrafił pyskować, jednak w tej sytuacji nie potrafił zrobić nic innego, niż stać i ryczeć jak sierota.

– Przestań ryczeć i odpowiadaj na pytania – powiedział Dream tracąc cierpliwość. Brunet przez te słowa zaczął jeszcze mocniej płakać, mimo że nie chciał.
– Powiedziałem nie rycz – wykrzyczał blondyn wyciągając pistolet. Gdy brunet zauważył broń jego nogi zaczęły automatycznie drżeć.

– Uspokój się, Dream – powiedział prawie szeptem Karl.
– To zrób coś żeby nie ryczał – warknął blondyn chowając broń. Karl przyjął to jako rozkaz i powoli podszedł do bruneta. Niższy lekko się skulił w strachu.

Karl złapał go delikatnie za ramię. Jego dotyk był miły i subtelny.
– George, masz na coś ochotę? Chcesz coś zjeść, umyć się? – zapytał troskliwie.
– Chce wrócić do domu – wyszeptał szlochając.
– Obawiam się, że to nie będzie możliwe – wyjaśnił współczując.
– Chodź pokaże gdzie możesz się umyć, a potem zrobię ci jedzenie – uśmiechnął się, na co brunet pokiwał głową. George czuł się traktowany jak dziecko.

– Zaprowadzę go do łazienki i dam jedzenie. Nie martwcie się, zajmę się nim – oznajmił Karl do przyjaciół.
– Uważaj na siebie – powiedział Sapnap, na co Karl uśmiechnął się.

Zaprowadził bruneta do jednej z łazienek i zostawił go w niej, aby mógł się umyć. Brunet zamknął drzwi i zdjął ubrania. Na jego ciele znajdowało się dużo siniaków i ran. Wszedł pod prysznic i pozwolił ciepłej wodzie spłynąć bo jego ciele. Sprawiło to, że od razu poczuł się lepiej.

Po kilku minutach wyszedł z łazienki. Zauważył Karl'a, który przygotował mu jedzenie.
– Zrobiłem ci owsiankę – powiedział pokazując miskę na stole obok. George od razu zabrał się za jedzenie. Był głodny, ponieważ w wcześniejszym miejscu nie dostawał jedzenia.
– Spokojnie, nikt ci nie zabierze – zaśmiał się Karl. Słysząc śmiech chłopaka, George uśmiechnął się.

Kilka minut później do drzwi wparował Dream i Sapnap.
– Mówiłem ci, że nie zwiał! – wykrzyczał zdyszany szatyn do blondyna. Dream uciszył go ostrzegawczym spojrzeniem.
– Co się stało? – zapytał zdezorientowany Karl.
– Przyszedłem po niego – powiedział Dream patrząc na George'a siedzącego przy stole.
– Nie zrobisz mu nic, prawda? – zapytał Karl.
– Zobaczymy – parsknął blondyn.
George czuł przerażenie, złość i stres. Nie wiedział co go czeka.

Blondyn podszedł i pociągnął bruneta za nadgarstek.
– Proszę, zostaw mnie! – błagał George przez łzy.
– Może trochę delikatniej, Dream – powiedział Sapnap stojący w progu drzwi. Blondyn przewrócił oczami i poluzował uścisk na nadgarstku.

Zaprowadzili go do pokoju, w którym wcześniej się obudził i zamknęli drzwi.
– Masz stąd się nie ruszać, rozumiesz? – warknął Dream. George nie odpowiedział, bał się. Bał się tego, że zostanie zabity. Życie było dla niego czymś cennym, bardzo cennym.

– Masz odpowiedzieć dziwko – wysyczał przez zęby blondyn. Po chwili wyciągnął broń.
– Rozumiem – prawie wykrzyczał sparaliżowany. Blondyn schylił się nad klęczącym brunetem.

– Jesteś żałosny, gardzę takimi ludźmi jak ty złotko – wyśmiał go patrząc na niego bez szacunku. George gotował się w środku, tak bardzo nienawidził tego blondyna.

______________________________________
kc <3

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Jun 22, 2022 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

mister dream | dnfDonde viven las historias. Descúbrelo ahora