One-shot Sanzu

672 46 5
                                    

Wróciłam do apartamentu, w którym mieszkają wszystkie ważne osoby z Bonten, i pierwsze co widzę, to znowu naćpany Sanzu, który leży na kanapie, mówiąc coś pod nosem. Więc ściągając buty, i odwieszając płaszcz na wieszak, podeszłam ostrożnie do niego, nie zbliżając się za bardzo do kanapy, obserwowałam go.

A dlaczego nie podchodzę bliżej? Ponieważ, mężczyzna będąc w tym stanie jest nieobliczalny, i po prostu się boję. Zawszę muszę na początku wybadać teren, dopiero wtedy, podejmuję jakiekolwiek działania. Dziś raczej zapowiada się na spokój, a w razie czego powinni być inni, więc raczej zareagują.

— Hej Sanzu, co ty tu robisz? Nie powinieneś czasem spać?

— O (T/I)! Wróciłaś! Czekałem na Ciebie iskiereczko! — odwrócił się szybko w moją stronę, po czym wstając, podszedł do mnie.

— To miłe z twojej strony, a teraz chodź, pójdziemy spać, dobrze?

— Nie chce mi się spać iskierko.

— Więc? Co chcesz zrobić? 

— Chodźmy kogoś zabić. — zaproponował podekscytowany.

— Skarbie, rozmawialiśmy na ten temat. Nie możesz zabijać ludzi, bez powodu. — w tym momencie czuję się, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku.

— No dobrze. — powiedział smętnie, po czym znowu się położył na kanapie. Westchnęłam, i podeszłam do kanapy, by mieć widok na jego twarz.

— Jutro spytam Manjiro, czy nie ma jakiegoś zadania, i jak będzie miał, to Ci to przekażę okej?

— Wiesz, że Cię kocham, prawda? — zapytał w pewnym momencie.

— Wiem Sanzu, ja Ciebie też. A teraz wstawaj, idziemy do pokoju spać. — powiedziałam, i gdy stanął, pomogłam mu dojść do naszego pokoju. Położyłam go na łóżku, po czym zgarniając piżamę ,poszłam do łazienki się ogarnąć.

Wchodząc z powrotem do pokoju, zauważyłam że mężczyzna już śpi, więc położyłam się obok niego, wcześniej ustawiając budzik w telefonie na szóstą, przytuliłam się do różowo-włosego, i odpłynęłam w krainę snów.

***

Kończyłam właśnie wyciągać kulę z ramienia Haruchiyo, który został tu wcześniej przyniesiony, przez braci Haitani. Odkąd się tu znalazł, nie odezwałam się do niego słowem, aż w końcu fuknął sfrustrowany, i się odezwał.

— Weź coś powiedz iskiereczko, bo mam wrażenie, że jesteś na mnie zła, czy coś.

— Bo jestem zła. — odparłam krótko, i podeszłam do blatu obok, by przygotować igłę z nicią, ponieważ trzeba szyć jego ranę.

— O co? — jęknął rozżalony. Westchnęłam, po czym odwróciłam się w stronę mężczyzny, który wlepiał swój wzrok we mnie. 

— Ponieważ odkąd tu pracuję, jeszcze nigdy nie trafiłeś na salę z jakąkolwiek raną, czy czymś. A jak dziś zobaczyłam, że Ran i Rindou Cię wręcz tu wleką, całego uwalonego krwią, to nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam. — przerwałam by wziąć głęboki oddech, i znowu zacząć mówić. — A nie polepszył tego fakt, że wręcz nałogowo bierzesz narkotyki, po których zwykle Ci wręcz odpierdala. — patrzył na mnie w milczeniu, i wyglądał jakby analizował wszystkie słowa wypowiedziane przez mnie, po raz kolejny.

— Czekaj, bo nie rozumiem. — powiedział po chwili ciszy, a ja wręcz poczułam, jak mi ręce opadają. — Jesteś na mnie zła, ponieważ po raz pierwszy trafiłem tutaj, oraz że biorę narkotyki, tak?

— Znaczy, jestem już przyzwyczajona, że bierzesz te swoje tabletki, tylko jeśli mogę, to chce Cię prosić o jedno. — ten w odpowiedzi kiwnął głową, bym kontynuowała mówić. — Nie bierz ich, gdy jesteś w pracy, albo chociaż ogranicz ich branie. Wiem że to może być ciężkie, ale chociaż spróbuj. — wyglądał jakby zastanawiał się nad odpowiedzią, aż w końcu westchnął, i się odezwał.

— Zawsze mogę spróbować, ale wątpię żeby mi się udało. — odparł, i chwytając mnie w biodrach, przyciągnął do siebie tak, że teraz stałam pomiędzy jego nogami, i miałam zarzucone ręce na jego barkach tak, by uważać na ranę, a on obejmował mnie w pasie. 

— Najważniejsze dla mnie jest to, żebyś chociaż spróbował. 

— Skoro moja iskiereczka sobie tego życzy, niech się dzieje jej wola. — posłał w moją stronę delikatny uśmiech, po czym zmuszając mnie do lekkiego schylenia, pocałował mnie w usta.

— A teraz pozwól, że dokończę swoją robotę, z twoją raną. — szepnęłam mu w usta, i się oddaliłam, by wziąć do dłoni igłę, i zacząć zszywać jego ranę. 


Preferencje - tokyo revengersUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum