Punkt piąty

Beginne am Anfang
                                    

- Pieprzony tchórz! Zmienił zabezpieczenia!- oburzył się San, waląc pięściami w powierzchnię drzwi. Kim wcale się nie zdziwił, że Jinkyun tak postąpił. To była jego ostatnia deska ratunku oraz jedyna racjonalna rzecz, jaką mógł począć w tej sytuacji. Chłopak chwycił karabin ukradziony od jednego z dozorców przy parterze, po czym wystrzelił dwa naboje. Zamek nie ustąpił, a w Hongjoonga stopniowo wstępowała wściekłość.

- Nie przywitasz się z synem?- syknął przez zęby, kopiąc z całej siły, co oczywiście nie przyniosło żadnego rezultatu. 

Od wejścia oderwał ich dźwięk kroków, rozchodzący się niepokojącym echem po całym poziomie. Zaprzestali swoich starań w pogromieniu zamka, zamiast tego swoją uwagę skupiając na pewnym odgłosie. Był znajomy, regularny, rytmiczny. Istniała tylko jedna grupa ludzi, która poruszała się w tak charakterystyczny sposób. Seonghwa jak nikt inny kojarzył ten szyk, kojarzył elegancję oraz wizerunek swojej służby. Ruszył szybko w kierunku, skąd dochodził tupot masywnych, wojskowych butów, a kilka sekund później już ich widział. Oddział ośmiu strażników Fedory, w czarnych płaszczach, spod masek błyszczały zaledwie ich zezłoszczone ślepia, a szereg prowadził Jeong Yunho. W Parka wstąpiła niewyobrażalna duma. Miał wrażenie, jakoby nie widział błękitnowłosego przez wieki. A teraz odzyskał nagle całą pychę, całą zuchwałość przywódcy Fedory, jego małej ojczyzny. Ponownie spotkał swojego sługę, a także przyjaciela, który wyglądał tak mężnie, stojąc na czele reszty zespołu. Yunho uśmiechnął się do niego serdecznie, co młody mężczyzna odwzajemnił z radością. 

- Wielki Premierze.- skłonił się lekko, co wzbudziło w Hwie pewne zmieszanie. Żyje już dwadzieścia-cztery lata na tym świecie, a to pierwszy raz, kiedy Jeong okazał mu szacunek. Co więcej, chłopak następnie zwrócił się do Hongjoonga i uczynił ten sam gest, na co Kim się obruszył.- Pomoc się jeszcze przyda?

- Wielki Premierze?- Seonghwa zmrużył powieki. 

- Twoja babcia, Wielka Premier zmarła niedawno, a przed śmiercią całą władzę przekazała swojemu wnukowi oraz jego partnerowi, Kimowi Hongjoongowi, sekretarzem został Kang Yeosang. Przykro mi jest o tym informować, zwłaszcza tu, w tych okolicznościach.- przyznał, z niesmakiem oglądając ubrudzone w czerwonej substancji, twarze swoich przełożonych. Reakcja Parka nie była jednakże zbyt emocjonalna. Był gotowy na taki scenariusz od dawna. Oczywiście, błękitnowłosy sprytnie pominął fakt, że kobieta popełniła samobójstwo, a zważywszy, iż ta była dość stara, to jej odejście wydawało się naturalne. Na pewno smutne dla jej rodziny, ale w pełni spodziewane. Toteż, oprócz chwilowej zadumy, Hwa nie zdradził żadnych oznak rozpaczy. Był natomiast zdziwiony, że władzę wraz z nim, odziedziczył jego "partner". 

- Nie jestem jego partnerem.- wymamrotał Joong do Sana, którego tak naprawdę to nic, a nic nie obchodziło. Pragnął dostać się do środka gabinetu. Te ich pogaduszki mogły zaczekać na bardziej odpowiedni moment.

- Mniejsza z tym.- Mingi westchnął ze zrezygnowaniem i podszedł do Yunho, któremu oczy zabłysły na widok chłopaka.- Masz może jakąś bombę ze sobą o niewielkiej sile rażenia. Trzeba wyważyć drzwi. 

- Nie, ale zaraz wezmę od tych idiotów na dole.- odparł wzruszając ramionami, a cała powaga sytuacji opadła tak szybko, jak tylko Jeong zmienił ton swojego głosu, a zarazem wypowiedzi.- Oni na dole mają tam składzik na miotły, ale tam znajdą się różne cuda. Widziałem co nieco po drodze. Ładnie tu macie, tak nowocześnie, chociaż trzeba będzie posprzątać.

- Ech, to nie jest zabawne.- bąknął Song, ciągnąc mężczyznę za sobą, chcąc, aby tamten szybko zaprowadził go do miejsca, gdzie takie rzeczy mogą się skrywać. 

Wrócili niespełna minutę później. Możliwe, że Jinkyun zdążył stwierdzić, iż ci jakimś cudem odpuścili lub zajmują się walką ze strażnikami. Prawdopodobnie nie miał pojęcia o odwrocie sił, żyjąc w błogiej nadziei, że ktoś pokroju dziewiętnastolatka, nie zdoła dotrzeć tak daleko. Gdyby się uprzeć, to po odczekaniu paru godzin, sam postanowiłby wyjść z ukrycia, aby sprawdzić jak wygląda sytuacja. Hongjoong nie zamierzał tyle zwlekać. Wraz z Mingim podłożyli niedużą bombę, która nie miała tyle mocy, żeby zniszczyć całe piętro, ale z pewnością na tyle,by roznieść przejście w pył. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWo Geschichten leben. Entdecke jetzt