Zanim jednak młodszy zdążył coś odpowiedzieć, San rozbił cztery komputery, a monitory łamał o kolano, zaklęty w jakimś przerażającym transie. Mingi próbował go powstrzymać, jednak zrezygnował, gdy o mały włos, nie dostał dyskiem twardym po twarzy. 

- Czy ty możesz się opanować?!- wykrzyczał Seonghwa, będąc pewnym, że w szale nic nie zdziałają. Zaraz powrócił do chłopca, którego w tym miejscu jeszcze bardziej bolała głowa. Kulił się, przyciągając nogi do siebie i dusząc w sobie łzy, jakie byłyby oznaką słabości. Nie chciał by ci widzieli go w takim stanie. Nie wstydził się własnych emocji, jednak miał wrażenie, iż ci będąc świadkiem jego pogrążenia w kompletnej rozsypce, sami mogliby popaść w panikę. Miał ochotę krzyczeć, wyrywać włosy z głowy, by jakkolwiek to przerwać. Dźwięki dochodzące z zewnątrz były niewyraźne i mieszały się z setkami rozkazów, które nieuporządkowane tętniły w jego umyśle. Nie było w tym żadnej systematyki. Tylko piekielny chaos, nieustający, gorszy od rozmaitych tortur. Powtarzał imię Parka jak jakieś zaklęcie, lecz w tym pomieszczeniu było to znacznie trudniejsze. Tracił władzę nad własnym ciałem. Trzymały go tu chyba tylko ręce Hwy, będące ciągle w pobliżu. Dzięki nim dał radę zachować resztki świadomości. Ledwo widział otoczenie, ponieważ światło paliło go w źrenice, oddziałując mocniej niż zazwyczaj. Oddychał szybko oraz nieregularnie, gdyż całą jego energię pochłaniała wewnętrzna walka, w której się gubił. Zaczynał zatracać nad sobą kontrolę. Zapominał czy głos każący mu teraz wstać i udusić blondwłosego mężczyznę należy do niego, czy do tej przeklętej aplikacji. 

Seonghwa nie był głupi. Było coraz gorzej, a on nie potrafił się skupić. Wokół wcale nie było lepiej niż w głowie Hongjoonga. Panował rozgardiasz, naokoło dało się ujrzeć tylko widoki, będące pozostałością masakry, jakiej dokonał Jongho. Żarówki lamp migotały, zza drzwi dochodziły czyjeś wołania, z głośników w zapętleniu wydobywała się wypowiedź Joonga. Ilość impulsów dochodzących do niego ze wszystkich stron była obezwładniający. San trwał pogrążony we własnym, prywatnym gniewie, jaki nieopanowywany przez Mingiego, zamieniłby całą Otakję w jedno wielkie wojenne pobojowisko. 

- Posłuchaj mnie...- rzekł głośno i wyraźnie Park, łapiąc Hongjoonga za policzki, sprawiając, iż tamten nie mógł uciec od jego spojrzenia. Cera niższego błyszczała od łez, a ślepia zdawały się zamglone. Hwa na granicy wytrzymałości, potrząsnął nim rozpaczliwie, ponawiając prośbę.- Posłuchaj mnie, błagam!

- Seonghwa...- załkał młodszy, a drugiemu łamało się serce. Zacisnął najpierw mocno powieki, by zebrać w sobie całą determinację, jaka nie mogła nagle wygasnąć. Byli tak blisko. Kosztowało ich tak wiele, aby tu się znaleźć. Poddanie się byłoby hańbą, wstydem, niepodobnym ich dotychczasowym osiągnięciom.

- Powiedz mi...Jak to wyłączyć? Na pewno wiesz. Wiesz, który to komputer. Pragnę ci pomóc.- mówił szczerze załamany. Do Joonga jego dochodziły z opóźnieniem.  Palec wskazujący nastolatka zadrżał, a wzrok podążył w prawą stronę, do rogu sporego gmachu, gdzie stało biurko, na którym panował największy bałagan. Stał na nim niepozorny laptop, lecz przy nim nie siedział nikt, a w pobliżu brakowało czyjegoś martwego ciała. 

Park nie pytając o nic więcej, pobiegł tam i zaczął czytać jak na czarnym monitorze, niekontrolowanie pojawiało się coraz więcej kodów niosących komendy. Nastąpiła awaria systemu. Starając się uruchomić wadliwą kopię programu, doprowadzili do wznowienia funkcjonowania aplikacji, nad jaką nie dało się zapanować. Brunet nie znał się na technologii, więc nie potrafiłby wyłączyć tego w normalny sposób. Potrzebował czegoś ciężkiego, czym zniszczy urządzenie, a zarazem ostatnią pozostałość po eksperymencie otakijskich uczonych. Powziął sprzęt, by następnie rzucić nim z całej siły o ziemię. Zagarnął białą lampę, stojącą wcześniej na blacie i w straszliwej histerii rozbił kolejno ekran, klawiaturę oraz pozostałe elementy maszyny, wylewając na nią cały narastający w nim szał. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz