ROZDZIAŁ XIV: TRUJĄCE WSPOMNIENIA

1K 53 25
                                    

Mroczna Puszcza w niczym nie przypominała miejsca, w którym Amarth się wychowała

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mroczna Puszcza w niczym nie przypominała miejsca, w którym Amarth się wychowała. Mithrandir przeliczył się z jej możliwościami. Nie było jej tutaj tak długo, że młode drzewa, które w czasach jej dzieciństwa zapuszczały dopiero korzenie, urosły do naprawdę potężnych rozmiarów i całkowicie zmieniły otaczającą ją przestrzeń. 

Powietrze zgęstniało, stało się ciężkie. Z trudem łapała oddech. Nawet ona miała trudności z przejściem przez ten okropny las, a co dopiero krasnoludy. Skończył im się prowiant i zapas wody. Cierpieli na migrenę. Wszystko to sprawiało, że w pewnym momencie zabrakło im sił.

Kompania traciła swoją wiarę. Jedynie Balin, Fili i Bilbo usiłowali wciąż dodawać jej otuchy. Thorin zaczął się irytować. Mówił, że elfka nie ma bladego pojęcia, dokąd właściwie ich prowadzi. Ona tylko zacisnęła mocniej zęby i parła przed siebie. Aż wreszcie... opuścił ją ten dziwny amok i zauważyła, że nikogo przy niej nie było. To wyglądało zupełnie tak, jakby właśnie wybudzała się z dziwnego, długiego snu. 

Przeraziła się niezmiernie i zaczęła rozpaczliwie wołać swych towarzyszy. Niemal łkała, potykając się o własne nogi. Jak długo trwało to złudzenie? Dni? Tygodnie? Miesiące? Lata? Kompletnie straciła poczucie czasu i miejsca.

— Thorinie! Balinie! Dwalinie! Bilbo! — nawoływała ich tak głośno, jak tylko potrafiła, ale nikt jej nie odpowiadał. Słyszała natomiast dziwne szepty. Unoszące się ponad jej głową. Dopływ światła zatrzymywały pajęcze sieci, które niekiedy kleiły się do jej dłoni i stóp.

— Musimy to zrobić, Fenrysie. Sauron nie może się o niej dowiedzieć. To jedyny sposób na to, aby go omamić.

Drgnęła, gdy tylko usłyszała głos swojej matki, która wypowiadała imię jej ojca. Docierał do niej z oddali, przebijał się przez chore, stare drzewa. Zaczęła obracać głowę na wszystkie strony, a potem dostrzegła parę elfów, która kroczyła przez las. Mężczyzna prowadził przed siebie konie, odziany był w czarną zbroję. Amarth serce podskoczyło do krtani. Fenrys. Widziała swojego papę. Obok niego szła jej matka, która w swych smukłych ramionach trzymała niemowlę.

Ada! Naneth! — wykrztusiła rozpaczliwie. Nie mogła mówić. Czuła ucisk w gardle. Brakowało jej już tchu, ale mimo wszystko, pokonała wszelkie przeszkody, które dzieliły ją od rodziców. Kiedy znalazła się bliżej nich, uświadomiła sobie, że jej nie słyszą.

To nie dzieje się teraz, stwierdziła oniemiała w myślach. Przypomniała sobie także słowa Beorna, który ostrzegał ją przed wchodzeniem tutaj. Mroczna Puszcza mąciła Dzieciom Illuvatara w głowach.

To tylko dziecko, Naevys — protestował jej ojciec. Amarth ze smutkiem obserwowała swoich rodziców z boku, podążając za nimi. — Wiele będzie musiała się nauczyć, ale jakoś sobie poradzi. Wierzę w nią, tak samo, jak wierzę w ciebie.

Byłeś jedyną osobą, która zawsze we mnie wierzyła.

Ale potem mnie opuściłeś.

— Ona nie jest mną! — upierała się przy swoim Naevys. — Nikomu nie życzyłabym takiego losu... nie chcę, by moja córka znalazła się w podobnym położeniu, by zmagała się z tym, przez co sama musiałam przechodzić.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now