Rozdział I: Upojony nie tylko wodą.

65 3 166
                                    

Trzy lata wcześniej.

Słońce powoli zbliżało się do linii horyzontu, zwiastując wieczór. Jednak dla uczniów rozsławionej na cały świat Akademii Bohaterów w Piltover nie oznaczało to ani końca dnia, ani tym bardziej przerwy. Obowiązek gotowości podjęcia walki musiał być widoczny częściej niż na zajęciach, dlatego właśnie władze miasta wpadły na ten innowacyjny pomysł cotygodniowego szkolenia w terenie, który całym sercem przeklinała większa część uczniów.

— Rany, ale upał. — Westchnął przeciągle Izuku. Nieco poprawił zaparte za plecami ręce i odetchnął głębiej. Mundur, który dostali, wcale nie pomagał w pokonaniu coraz mocniej ciążącego mu gorąca. Gdyby jeszcze mogli nosić swoje kostiumy...

— Nikt nie mówił, że praca bohatera będzie lekka.

Deku wzdrygnął się na wybrzmiały znikąd głos. Odwrócił się, a na jego twarz momentalnie wpełzł co prawda sterany, jednak dalej widoczny uśmiech. Shoto i dwie butelki wody. Widok rodem z najpiękniejszej sceny filmu przygodowego, kiedy główny bohater zostaje wyciągnięty z kłopotów przez swojego cudownego wybawcę i zdobywa to, do czego tak uparcie dążył od początku ekranizacji. Oczywiście bez pominięcia ociupiny romantyzmu.

— Wo-da — wydukał, wystawiając ramiona w stronę picia, którego w końcu dosięgnął. Dorwał się do niego jak szalony. Wypił prawie połowę, złapał więcej powietrza, dokończył resztę i odetchnął ponownie, tym razem z widoczną ulgą.

— To było szybkie — mruknął krótko drugi nastolatek i dosiadł się obok. Od razu poczuł ciepło bijące od nagrzanego muru, na który wartowali.

— A ty nie pijesz?

Shoto pokręcił głową.

— Nie mam ochoty. Poza tym nie sądzę, żebym z moimi umiejętnościami potrzebował chłodzić się wodą — wyjaśnił, splatając palce, by zaprzeć je na kolanie. — Ta druga butelka też jest dla ciebie.

Midoriya mimowolnie przytaknął. Złapał za kark, zaledwie mierzwiąc go lekko czubkami palców. Zakłopotanie rozsiało się po jego umyśle, w końcu bezpowrotnie wrzucając go do swojej paszczy. Nie rozumiał, jak mógł zapomnieć o lodowej indywidualności swojego najlepszego przyjaciela. Przecież to było czyste kuriozum. Coś musiało zamroczyć mu myśli do tego stopnia, że jego logiczny ciąg rozumowania został przerwany. „Coś", może „ktoś"...

— No tak — przyznał dalej speszony. Szybko uświadomił sobie, że milczał zbyt długo, ale zamiast dokładać tę rozterkę do całej reszty, postanowił chwilowo wysłać je wszystkie w niepamięć i uśmiechnął się ciepło. Wtedy kolejna rzecz wpadła mu do głowy. Przecież nie wyraził swojej wdzięczności za wodę, którą przyniósł mu drugi nastolatek. — A, i dzięki, Todoroki — zreflektował się.

— Drobiazg. — Ten także odwzajemnił jego gest, a po tym przeniósł wzrok na kolorowe niebo. Słońce schowało się już do połowy.

Między nimi zapanowało coś, co podczas jednych z zajęć dodatkowych Uraraka nazwała „gładką ciszą". Była przyjemna i w żadnym stopniu im nie przeszkadzała, a nawet wręcz przeciwnie, będąc zazwyczaj stałą częścią ich wspólnego spędzania czasu, praktycznie gdziekolwiek by się nie znaleźli. Do tego zapewne spowodowana w jakimś stopniu małomównością chłopaka z heterochromią, którą Deku postanowił uszanować, nie zmuszając go do długich monologów i którą jednocześnie nadrabiał, plotąc czasami, już nie tylko potoki, a rzeki zdań wpadające do głębokiego morza ciągnącej się w nieskończoność konwersacji. Finalnie starał się nie narzucać. Nie zawsze mu to wychodziło, jednak pełen optymizmu wychodził z założenia, że liczą się chęci.

Zanim ognista gwiazda schowała się za budynkami, Izuku zdążył obdarować swoim spojrzeniem Todorokiego. Jedne z ostatnich promieni rozświetlały jego szarą tęczówkę, sprawiając, że mieniła się wieloma kolorami na raz, a zielonowłosy nie był nawet w stanie stwierdzić, jaką koniec końców konkretną barwę przybrała. Światło podbijało również jego bladą cerę, która mimo złocistej flary wydawała się dalej pozostawać przy swoim jasno chłodnym odcieniu. Błyszczący, spiczasty nosek, zarysowana szczęka, czerwony kosmyk wpadający w objęcia białych włosów... Deku impulsywnie rozchylił wargi. Wyglądał pięknie, a zachód jednie to podkreślał.

Crack: Destroy Me [TodoDeku/Hotwings]Where stories live. Discover now