3. Obiad u Madrigalów

325 15 2
                                    


Rozdział III

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dobrze, bo wstałam z myślą, że znów zobaczę się z moimi, co prawda narazie potencjalnymi, ale jakimikolwiek znajomymi.

-¡Hola mamá, hola papá!- przywitałam rodziców.

-A co ty taka rozweselona dzisiaj?- zapytała mama.

-A czy musi być jakaś okazja, żebym była szczęśliwa?- zapytałam z uśmiechem nakładając sobie jajecznicę na talerz.

-Jasne, że nie.- dodał tata.- Mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym obiedzie.

-Jak mogłabym zapomnieć? Oczywiście, ze pamiętam.

Rodzicie wymienili porozumiewawcze spojrzenia, tak jakby zrozumieli co mnie tak dzisiaj rozwesela. Szczerze nie zwracałam na to uwagi tylko zjadłam i poszłam do góry do mojego pokoju się ogarnąć.

Dziś z szafy wyciągnęłam białą przylegającą do ciała bluzkę na grubych ramiączkach, oraz jasną fioletową spódnicę z niebieskimi motylami po bokach sięgająca do połowy łydek. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.

Ogarnęłam higienę i ubrałam się. Moje włosy dziś zostawiłam rozpuszczone, na uszy założyłam małe kolczyki w kształcie biedronek, na moją lekko piegowatą twarz nałożyłam krem z filtrem a na usta bezbarwny błyszczyk i byłam gotowa.

Spojrzałam na zegar wiszący nad moimi drzwiami i ujrzałam 12 godzinę. Nie wiedziałam, o której będzie obiad jak i również co mogę za ten czas robić, ale stwierdziłam, że sobie porysuję a potem może poczytam jakąś książkę.

-Clara, chodź na chwilę!- usłyszałam głos taty.

-¡Idę papá!- krzyknęłam.

-Wychodzimy na około dwie godziny, zajmiesz się Sofią?- zapytała mama.

-Ej a ja?- oburzył się Carlos siedzący na kanapie.

-Synek... Pamiętasz co było ostatnim razem, gdy pilnowałeś Sofii?- dodała rodzicielka.

Tak... Mój brat nie ma smykałki do dzieci, ostatnim razem nasza siostra o mało nie spadła z huśtawki. Gdybym się tam szybko nie zjawiła i jej nie złapała, już by dostała jakiegoś wstrząsu.

-Tak pamiętam... Dobra, hermana to jednak zadanie dla ciebie.- rzekł Carlos uciekając z salonu.

-No jasne zajmę się nią, nie ma sprawy.- nie sprawiało mi to żadnego problemu, bo bardzo często to robię.

-Najprawdopodobniej przyjdziemy w porę obiadową, miłej zabawy.- dodała mama, po czym razem z tatą opuścili dom.

-No to jesteś teraz moja.- uśmiechnęłam się.- Co chcesz porobić?

-Chodźmy na plac zabaw!- zaoferowała Sofia.

-Jasne, Carlos wychodzimy idziesz z nami?- krzyknęłam.

-Tak tak potem przyjdę!

Wzięłam sobie książkę i wyszliśmy na zewnątrz, kierując się na plac zabaw, znajdujący się kilka bloków od nas.

Pomogłam kilka razy mojej siostrze zjechać ze zjeżdżalni, BEZPIECZNIE pohuśtać się na huśtawce, lub w czymkolwiek co potrzebowało opiekuna. Gdy zobaczyłam, że jest zajęta sobą i bezpiecznie się bawi poszłam sobie usiąść i zająć się sobą.

~~~~~~

POV CAMILO

Schodziłem z góry i ujrzałem, że państwo Diaz już są, tylko że sami, bez dzieci.

Madrigal lover ~Encanto~Where stories live. Discover now