ROZDZIAŁ XV: PRZYNALEŻNOŚĆ

1K 60 12
                                    

Lochy Thranduila były miejscem bez wyjścia, wydrążone zostały głęboko pod ziemią, a nikt żywy nie opuścił dotąd tego słynnego więzienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lochy Thranduila były miejscem bez wyjścia, wydrążone zostały głęboko pod ziemią, a nikt żywy nie opuścił dotąd tego słynnego więzienia. Amarth czekała na przybycie Thorina, który jako jedyny mógł rozwiązać całą sprawę, przystając na warunki postawione przez Króla Mrocznej Puszczy. W głębi duszy, doskonale wiedziała, że uparty krasnolud nie pójdzie na rękę swojemu wrogowi. A zatem, ich los został już przesądzony.

— Co żeś powiedziała temu zawszonemu książątku, że się tak wkurzyło? — zapytał ją Dwalin, nawiązując do jej wcześniejszej rozmowy z Legolasem, którą niewątpliwie podsłuchał. Siedzieli razem w jednej celi. Co innego im pozostało, niż szczera konwersacja? Przydałaby się jeszcze butelka dobrego wina i elfka z pewnością wyznałaby wówczas swojemu przyjacielowi wszystko, co leżało jej na sercu.

— Prawdę — burknęła od niechcenia.

— Nigdy nie przypuszczałem, że zobaczę Lady Amarth, robiącą maślane spojrzenie do jakiegoś elfa — rzucił złośliwie w jej stronę syn Fundina. Amarth zazgrzytała zębami.

— A do kogo miałaby wzdychać? — wtrącił się zdegustowany Balin z sąsiedniej celi. — Do krasnoluda? To się nie godzi...

— Wcale nie robię do niego maślanych spojrzeń! — obruszyła się elfka, wznosząc oczy ku górze.

— Oszukujesz samą siebie, kruszyno — westchnął Dwalin. — Kochałaś go. Bardzo dawno temu. Oczy nigdy nie kłamią.

— Nie zapominaj, że odchodząc stąd... spaliłam za sobą wiele mostów, on jest jednym z nich.

— Czy było warto? — zainteresował się Dwalin, przyglądając się jej uważnie. — No wiesz, jesteś nieśmiertelna, możesz zakochać się nieskończenie wiele razy...

— Mówiłam to już, kiedy pojmały nas trolle — żachnęła się, obracając między palcami swój stary pierścionek z szafirem. — Elfy zakochują się tylko raz w życiu. Gdy druga osoba umrze, możemy spotkać kogoś, z kim zwiążemy się ponownie, ale... nasze serca nie zapominają.

— Twoje nie zapomniało z tego, co widzę.

— Och, dajcie mi wszyscy święty spokój! — jęknęła, opierając czoło o chłodną ścianę. Przymknęła delikatnie powieki i objęła się ramionami. Dwalin już więcej się do niej nie odezwał. Sam nie potrafił zaakceptować faktu, że Thranduil zapędził ich w kozi róg. Dzień Durina zbliżał się nieuchronnie, a oni zamiast pokonywać drogę do Ereboru, utknęli w Leśnym Królestwie.

A Amarth była rozdarta. Kierowało nią teraz dziwne uczucie nostalgii. Przebywała tam, gdzie przyszła na świat. Powinna uznawać Mroczną Puszczę za swoje miejsce na Ardzie, a tymczasem... czuła się w niej tak obco, jak nigdy przedtem.

Uczucia Lady Amarth dla wielu były zagadką. Jej uroda sprawiała, że zapisywała się w pamięci szlachetnie urodzonych elfów z różnych stron świata. Ona jednak za każdym razem odtrącała ich zaloty. Jak już wcześniej wspomniano, samotność była dla niej zarówno darem, jak i przekleństwem. Obserwowała swoich rówieśników, którzy zakładali rodziny i byli szczęśliwi. Czasami zastanawiała się wtedy, czy nie powinna ratować samej siebie. Skupiłaby się nad tym, co było ważne dla niej. Powróciłaby do Eryn Galen, gdzie czekała na nią przyszłość.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz