Południe spędził zamknięty w czterech ścianach. Co jakiś czas, dość dyskretnie, chociaż nie na tyle, by Joong się nie zorientował, jakiś strażnik zerkał do środka przez dziurkę do klucza. O dziwo, było to prawdopodobnie jedyne pomieszczenie niezabezpieczone specjalnym zamkiem na odcisk palca lub skaner siatkówki. Mogło to wynikać z długotrwałego nieużytkowania tej sypialni. Nie sądził jednak, iż ci będą tak naiwni, żeby w ten sposób dać wręcz wolną drogę do ucieczki. Musieli mieć niesamowicie niskie mniemanie o nim, skoro twierdzili, że ten nie poradzi sobie z klasycznym, nieskomplikowanym zamkiem. 

Nie nudził się. Miał do dopięcia plan, który zmienił odrobinę swoją ścieżkę. Z racji, iż jego sprzymierzeńcy byli uwięzieni, wiele punktów w nim zawartych, miał wykonać samodzielnie. W tym całym niepowodzeniu, jakie ich dotknęło, dopatrywał się pozytywów. Istniał zaledwie jeden. W pojedynkę łatwiej było przedostać się w niektóre miejsca niezauważenie. Ponadto, jako mimo wszystko, członek rodziny sprawującej władzę w Otakji, miał sporo przywilejów. Traktowano go tutaj w dość osobliwy sposób. Jednocześnie miał wrażenie, jakby stał się w ciągu doby największą atrakcją Centrali, a jego pojawienie się w okolicach, stało się pewnego rodzaju świętem, to zarazem niewieloma aspektami jego sytuacja różniła się od położenia więźnia. 

Po pierwsze musiał na podstawie dotychczasowej wiedzy, rozrysować jak najdokładniej sektory budynków. Było to spore wyzwanie, zważywszy na wybrakowane wspomnienia i przejście niewielkiego odcinka w dniu dzisiejszym. Swój szkic tworzył raczej na zasadach logiki, posługując się schematami, jakie wydawały mu się prawdopodobne, chociaż rzecz jasna niepewne. Następnie zajął się skrupulatnymi przygotowaniami. Nie posiadał broni, ponieważ ta została mu skonfiskowana, nie miał też pojęcia jak obejść system odczytywania linii papilarnych. Z prostych przyborów papierniczych zdołał skonstruować dość ostre, długie narzędzie, które nie wystarczyłoby w walce z dobrze uzbrojonym strażnikiem, lecz od tego miał pięści oraz intelekt, którym musiał zaufać. Przerobił także swój okropny strój, sprawiając, że skończył w długich ciemnych spodniach, koszuli z obdartymi rękawami i rękawiczkach, których potrzebował aby nie zostawiać za sobą śladów. Niezbędne mu rzeczy pochował po kieszeniach, po czym gdy w całej Centrali rozbrzmiał charakterystyczny alarm oznaczający nastanie godziny policyjnej, który zapamiętał, przez jego charakterystyczny ton, postanowił się wydostać. 

Opuszczenie swojego pokoju było bułką z masłem w porównaniu z pokonaniem reszty korytarzy, jakie tworzyły swoisty labirynt, w jakim łatwiej było oszaleć niżli znaleźć odpowiednią drogę. Natomiast Hong miał coś, co pozornie wydawało się czymś absurdalnie śmiesznym, lecz w praktyce nigdy go nie zawiodło. Swój zmysł, jaki najpewniej wynikał z wpływu aplikacji na funkcjonowanie jego mózgu. Dzięki niemu nie zastanawiał się, gdzie iść, a po prostu pokonywał kolejne metry w przekonaniu, iż obrana ścieżka jest tą właściwą. 

Udało mu się ominąć dyżur strażnika, który regularnie sprawdzał, czy ten jest u siebie. Ponadto mogli uznać, że skoro zapadła już noc, a nic w tej materii nie zmieniło się przez praktycznie lwią część doby, to Hongjoong położył się spać. W tym celu, chłopak wypchał pod pościelą kształt przypominający ludzką sylwetkę, który miałby przekonać ochroniarza. W tym mieście służby nie były tak ufne, ale Kim był synem Prezydenta, więc zakłócanie jego spokoju podczas snu, raczej nie powinno być zamiarem kogokolwiek. 

Jego motywacja nigdy nie była silniejsza. Od ostatniej doby w jego myślach nie istniało nic, prócz makabrycznego widoku Wooyounga. Słowa Sana w pewien sposób podniosły go na duchu, lecz nie zabrały ani grama bólu, który zamiast znikał to narastał, będąc najgorszym z dotychczasowych. Nie umiał się pogodzić z tym światem bez niego i był przekonany, że nie będzie w stanie. To prawda, że człowiek z czasem zdoła okiełznać nawet najtragiczniejsze wspomnienia, ale czy jest to równoznaczne z akceptacją? Są osoby wnoszące do twojej historii tak wiele, że jedynie mechanizm utraty pamięci mógłby cokolwiek zaradzić. Idąc wzdłuż gołych ścian, Hong poważnie zastanawiał się, czy taki krok nie uśmierzyłby jego cierpienia. Aczkolwiek wtedy musiałby zapomnieć nie tylko o smutku związanym ze stratą, nie tylko traumatycznego wieczoru, który tak żywo dawał o sobie znać, ale również wszystkich ciepłych chwil. Nic nie ogrzewało jego serca jak przypomnienie sobie radosnego uśmiechu Junga, jak jego głośny śmiech. Wooyoung w rzeczy samej był naprawdę niezwykły. Jego energetyczna osobowość, poczucie humoru, wrażliwość, przywiązanie. W tamtym momencie nawet wypadki, w których Joong karcił go za bycie zbyt lekkomyślnym, za oszukiwanie w "Piratach", za kłótliwość oraz jego miękki charakter,  pojawiały się jako coś, za czym Kim już zdążył zatęsknić. Zwłaszcza mając świadomość, że ich napad na skład broni był ostatnimi godzinami spędzonymi wspólnie. Ostatni raz widział Woo, jak z iskrami w oczach uczestniczył w akcji, jak cieszył się z sukcesu, jak sądził, iż nic nie jest w stanie go powstrzymać. A później jego umysł przywoływał widok wystraszonego chłopaka, którego zagarnia w ramiona, a wcześniejsza radość zamienia się w coś bardziej traumatycznego, niż słowa są w stanie przekazać. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz