ROZDZIAŁ XI: WŚRÓD GOBLINÓW

974 53 8
                                    

Amarth nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy właściwie jej życie zamieniło się w jakiś szalony musical

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Amarth nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy właściwie jej życie zamieniło się w jakiś szalony musical. Kiedy Kompania Thorina Dębowej Tarczy wkroczyła do królestwa Goblinów, zostali powitani piosenką. Elfka przez chwilę obawiała się, że odpadną jej uszy od słuchania fałszywego głosu Króla Goblinów, który zapewne uważał, że ten tekst był szczytem poezji.

Sam Król Goblinów był zdecydowanie największym, najgrubszym i najobrzydliwszym stworzeniem, jakie Amarth kiedykolwiek spotkała na swojej drodze. A miała już do czynienia z wieloma potworami. Na sam jego widok chciało jej się wymiotować, nie wspominając o zapachu, który docierał do jej nozdrzy i sprawiał, że ledwo była w stanie oddychać.

— Słodka Vardo, zaraz mi bębenki pękną od słuchania tego ścierwa! — jęknęła do Filiego, który kroczył za nią.

— Wolałem już, kiedy ty śpiewałaś — burknął do niej ponuro krasnolud, gdy Król Goblinów wreszcie skończył dręczyć Amarth i jej towarzyszy swoim wybitnym utworem. Skłonił się przed nimi nisko, a jego poddani, rozmieszczeni w poszczególnych częściach podziemnego miasta, zaczęli rechotać usatysfakcjonowani.

— Wpada w ucho, prawda? — zapytał ich kolejny pomiot Morgotha, siadając na swoim tronie z kości. Amarth zdziwiła się, że ta konstrukcja nie zawaliła się pod jego ciężarem. — To moja własna kompozycja — oznajmił z dumą, uśmiechając się do nich szeroko.

— To nie piosenka! — prychnął załamany Balin. — To abominacja!

— Abominacja, mutacja, dewiacja... — westchnął Król Goblinów — wszystko tu znajdziecie. A teraz mówcie, kto śmiał wkroczyć uzbrojony po zęby do mojego królestwa? Zabójcy? Złodzieje? — dopytywał ich, przyglądając im się podejrzliwie, lecz żaden członek Kompanii się nie odezwał.

— Krasnoludy, Panie — rzekł ,,przywódca" grupy goblinów, która ich pojmała. — I Elfka — dodał, wskazując głową na Amarth. — Byli we frontowym przedsionku.

— Na co czekacie?! — zirytował się Król Goblinów. — Przeszukać ich! — rozkazał donośnym głosem, a jego słudzy prędko spełnili tę prośbę. Amarth ściągnięto z pleców jej łuk i strzały z Lorien, odebrano parę widocznych sztyletów i dwa miecze, które nosiła przy sobie — jednym z nich był Hyarmengil, drugim zaś — prezent od samego Throra. Nigdy nie przestała nim władać. Wyrwano jej z dłoni kastet, zdjęto biżuterię. Nawet ten śliczny, szkarłatny naszyjnik, który zwędziła trollom.

Krasnoludom także odebrano ich własność, a one szarpały się przy tym i były gotowe wdać się w kolejną bójkę. Nagle, z plecaka Oina wysypały się różne szpargały. Amarth rozpoznała w nich złote naczynia z Rivendell. Zerknęła z dezaprobatą na swojego towarzysza, który wzruszył niewinnie ramionami i wymamrotał cicho:

— To tylko pamiątki...

— Co za dzbany... — Zrezygnowana Amarth pokręciła głową, wołając o pomstę do Eru. Już sobie wyobrażała swoje kolejne spotkanie z Elrondem.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now